Testujemy ROG Xbox Ally i Ally X - Steam Deck może w końcu doczekać się godnego konkurenta
W czasie gamescomu dane było mi wziąć udział w półgodzinnym pokazie nadchodzących handheldów – ROG Xbox Ally i Ally X. Czy owoc współpracy Microsoftu i Asusa oferuje nowe rozwiązania? Czy software’owe sztuczki pomogły rozwiązać problemy windowsowych urządzeń dla graczy?

Hardware’owy mariaż nowego ze starym
Gdy po raz pierwszy wziąłem do rąk ROG Xbox Ally X, w głowie szybko pojawiły mi się skojarzenia z już niemal dwuletnim Ally pierwszej generacji. Urządzenie wciąż wykonane jest z podobnej jakości plastiku, a układ przycisków pozostał w zasadzie bez zmian. Manipulatory wciąż działają w specyficzny, delikatny i lekko „gąbczasty” sposób.
Nowe handheldy zapożyczają też nieco elementów z wydanego nieco później, ulepszonego modelu ROG Ally X. Ze szczytu urządzenia zniknął opatentowany port XG Mobile, a pojawił się drugi, bardziej uniwersalny port USB-C. Również dodatkowe łopatki z tyłu konsolki przyjęły kształt zbliżony do mniejszych przycisków z Ally X.
Największym wyróżnikiem nowych konsolek są jednak wydłużone wypustki w ich dolnej części. Przy pierwszych zapowiedziach urządzenia byłem do nich sceptycznie nastawiony. Ich kształt sprawiał, że całe urządzenie wyglądało na niepotrzebnie duże i pokracznie. Po skonfrontowaniu się ze stanem faktycznym, zaczynam dostrzegać metodę w tym szaleństwie.
Xboxowy Ally o padopodobnym obrysie trzyma się w rękach wyjątkowo wygodnie. Prawdopodobnie lepiej od jakiegokolwiek komputerowego handhelda ze Steam Deckiem na czele. Wyciągnięte trzonki pozwalają pewniej chwycić urządzenie i lepiej rozdystrybuować jego ciężar. Brak konieczności balansowania całym urządzeniem sprawia też, że dostęp do większości przycisków jest przyjemniejszy, na czym zdecydowanie zyskuje komfort zabawy. Tak, nowy Xbox Ally jest brzydki, ale za to bardzo wygodny.
Choć nie miałem wagi, żeby sprawdzić to na miejscu, ROG Xbox Ally X wydawał mi się ciut lżejszy od konkurencyjnych, przenośnych komputerków. Warto też zaznaczyć, że bazowy Xbox Ally (ten biały) jest odrobinę lżejszy z powodu mniejszej baterii. Bryła obu urządzeń ma jednak pozostać w zasadzie taka sama.
Niby Windows, ale nie do końca
Poza fikuśnym kształtem, cechą wyróżniającą nowe xboxowe konsolki ma być software. A w zasadzie specjalna nakładka na Windowsa, która w teorii ma upraszczać zarządzanie zainstalowanymi grami, a także uczynić całe doświadczenie bardziej „konsolowym”. Jak to wypada w praktyce?
Główny ekran startowy w żaden sposób nie przypominał klasycznego, windowsowego desktopu, a raczej coś podobnego do systemu jednego z ostatnich Xboxów. Widać, że całość zaprojektowana została z myślą o sterowaniu przy pomocy kontrolera. Gry uruchamiały się bez zająknięcia, nie strasząc po drodze żadnymi pop-upami czy okienkami.
Po wciśnięciu przycisku Xbox (widoczny na lewo od ekranu), z boku wysuwa się podręczne menu podobne do tego znanego z SteamOS. Pozwala ono na dostosowanie pewnych parametrów urządzenia lub gry. Z jego poziomu możemy też natychmiastowo zamknąć grę i powrócić do głównego hubu nakładki.
Jak poinformował mnie obecny na pokazie deweloper pracujący nad projektem, funkcja xboxowej nakładki nie jest jedynie czysto kosmetyczna. Ma ona za zadanie również ograniczać wszelkie zasobożerne procesy Windowsa, które z perspektywy gracza są zupełnie nieistotne. Takie rozwiązanie ma w teorii poprawić wydajność całego urządzenia i „odchudzić” nieco ciężki system operacyjny. Warto zaznaczyć również, że w razie potrzeby istnieje możliwość wyłączenia nakładki i powrotu do pełnego desktopu Windowsa 11.
Po krótkiej zabawie z oprogramowaniem konsoli muszę przyznać, że działało ono zaskakująco płynnie. Nie napotkałem na większe problemy związane z samą nakładką, a nawigowanie po niej okazało się dość intuicyjne. Jeżeli zespołowi z Microsoftu uda się dopieścić odchudzony, growy tryb Windowsa, to oparty na linuxie SteamOS może wreszcie na polu pecetowych handheldów doczekać się godnego konkurenta.
A co z wydajnością?
Poniższy fragment traktujcie z dużą dozą ostrożności. W czasie testów nie mieliśmy dostępu do żadnego rodzaju oprogramowania monitorującego wydajność, więc większość obserwacji została przeprowadzona „na oko”. Warto pamiętać, że sprzęt oraz oprogramowanie wciąż pozostają w wersji przedpremierowej. Na poważne wnioski dotyczące wydajności nowych urządzeń trzeba będzie poczekać do momentu pierwszych recenzji.
Na mocniejszym ROG Xbox Ally X (czarna konsolka) zagrałem w wydanego niedawno Dooma: The Dark Ages oraz Clair Obscur: Expedition 33. W pierwszej z gier nie zdążyłem sprawdzić dokładnych ustawień graficznych. Dość jednak powiedzieć, że nawet przy bardziej dynamicznych momentach jej płynność nie spadała poniżej akceptowalnego poziomu i na oko oscylowała w okolicach 60 FPS. Na niewielkim ekranie konsoli (7 cali przy rozdzielczości 1080p) rozpaćkanie hord demonów pozostawało płynne i przyjemne.
Expedition 33 na średnich ustawieniach graficznych również oferowało miły balans pomiędzy wizualiami, a płynną rozgrywką. Rozświetlone słońcem Lumiere było również niezłym benchmarkiem jasności zastosowanego w konsoli wyświetlacza. Panel pozostawał jasny i czytelny nawet w otoczeniu mocnych, przemysłowych lamp zawieszonych na stoiskiem.
Przed zakończeniem sesji udało mi się także zagrać w Forzę Horizon 5 na słabszym, bazowym modelu Xbox Ally. Gra domyślnie ustawiona była na miks niskich i średnich ustawień graficznych z przewagą tych pierwszych. Odwdzięczyła się jednak bardzo wysoką płynnością, która w moim odczuciu mogła przekraczać magiczną barierę 60 FPS. Niewielki ekran konsoli świetnie maskował też niedoskonałości mogące wynikać z niższych ustawień.
Podsumowanie
Swoje półgodzinne spotkanie z serią ROG Xbox Ally muszę uznać za jak najbardziej pozytywne. Charakterystyczne elementy takie jak podłużny kształt bryły oraz specjalna, xboxowa nakładka okazały się przydatnymi elementami, które jednoznacznie poprawiły komfort obcowania z pecetowym handheldem. Mam nadzieję, że produkty, które trafią na rynek również wykorzystają potencjał w nich drzemiący.
Pod znakiem zapytania wciąż pozostaje ostateczna wydajność nowych handheldów. Ta prawdopodobnie pozostanie jednak zagadką do momentu premiery oraz pierwszych niezależnych testów.