Spadające satelity mogą jednak być szkodliwe dla atmosfery
Ostatnie badania pokazują, że spalanie się spadających satelitów pozostawia ślady w atmosferze. Efekty tego zjawiska nie są na ten moment znane.

Satelity są obecnie czymś powszechnym. Sam SpaceX regularnie wysyła na je orbitę, by rozwijać sieć Starlink. Maszyny te po pewnym czasie spadają jednak z powrotem na Ziemię, paląc się przy tym w atmosferze. Opublikowane niedawno badania zwracają uwagę na fakt, że proces ten może nie być do końca bezpieczny.
W październiku ubiegłego roku, naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego opublikowali badania, z których wynika, że 10% kwasu siarkowego w atmosferze zawiera w sobie cząsteczki nienaturalnego pochodzenia. Mowa tutaj między innymi o aluminium oraz licie.
- Proporcje pierwiastków znalezionych w trakcie badania, odpowiadają stopom metali używanych do budowania satelitów.
- Naukowcy zakładają, że liczba cząsteczek pochodząca z nienaturalnych źródeł będzie stale wzrastać. Nie wiedzą oni jednak, jaki to może mieć wpływ na atmosferę.
Sprawę postanowił zbadać portal Business Insider. Dziennikarze portalu dopytali się więc ekspertów o możliwe skutki takiego zjawiska. Jak się okazuje, pierwiastki te mogą się łączyć z kwasem siarkowym i tworzyć tęczowe chmury w stratosferze. Jest to o tyle niebezpieczne, że ich krawędzie mogą wchodzić w reakcję z innymi gazami emitowanymi przez człowieka i doprowadzać do emisji pierwiastków niszczących warstwę ozonową.
Oczywiście skutki spalania satelitów w atmosferze to jedynie teorie. Pokazują one jednak, że należy kontrolować sytuację.
Warto również przypomnieć, iż w tym roku w kosmos ma polecieć satelita zbudowany z drewna magnoliowego. Materiał ten okazał się bowiem odporny na warunki panujące poza Ziemią. Jeśli taka konstrukcja się przyjmie, to możliwe, że uda się ograniczyć proces odkładania pierwiastków metali w atmosferze.