Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość Materiały promocyjne 6 lipca 2023, 09:41

Robot Cache - czyli jak sprawić, żeby dystrybucja cyfrowa miała sens

Dystrybucja cyfrowa gier miała przynieść prawdziwą rewolucję, mówiło się o obniżeniu cen w związku z brakiem konieczności tłoczenia fizycznych nośników. Rzeczywistość okazała się jednak inna, ale firma Robot Cache chce to zmienić. Jak? Umożliwiając odsprzedawanie wirtualnych kopii.

Źródło fot. Robot Cache
i

Cyfrowa dystrybucja gier była przez wiele osób postrzegana jako krok ku większej dostępności i niższym cenom. Gdy raczkowała, mówiło się, że w końcu wydawcy nie będą musieli już przeznaczać pieniędzy na płyty i pudełka, a do ceny przestanie być doliczana marża sklepu. Doskonale widać jednak, że tak się nie stało, bo pozycje, które można kupić fizycznie lub cyfrowo, kosztują tyle samo, a nierzadko ta „wirtualna” wersja okazuje się nawet droższa. Najgorsze z perspektywy graczy jest chyba jednak to, że tytułów zakupionych w formie kluczy nie da się w żaden sposób odsprzedać. Kiedy przypiszemy je do naszego konta, zostają już tam na zawsze.

Ten stan rzeczy postanowiła wykorzystać firma Robot Cache, która przy wsparciu dużych partnerów (m.in. AMD, KONAMI, THQ Nordic i wielu innych) ma zamiar zmienić sytuację. Efektem jest platforma umożliwiająca m.in. nabywanie cyfrowych wersji gier z opcją odsprzedaży ich za 25% początkowej wartości oraz „kopanie” wewnętrznej waluty, którą można później wykorzystać na zakup innych pozycji.

Chcecie dostać Wastelanda 3 za darmo? Nie ma sprawy

Pomysłodawcy Robot Cache zachęcają do skorzystania z ich platformy, kusząc specjalną promocją. Jeśli zarejestrujecie się na podanej stronie, to w dniach 6–20 lipca będziecie mogli odebrać całkowicie za darmo bardzo dobrze przyjętą grę RPG Wasteland 3.

Odbierz Wastelanda 3 za darmo

Sprzedaj grę, zarób na nową

Robot Cache oferuje unikalną na rynku opcję sprzedaży „używanej” gry cyfrowej. Gdy zdecydujecie się na zbycie jakiegoś tytułu, wystarczy, że po prostu klikniecie odpowiedni przycisk na stronie lub w launcherze i zostaniecie dodani do „kolejki”. Wspomniana „kolejka” to po prostu czas oczekiwania na to, aż ktoś inny kupi daną pozycję. Gdy to się stanie, otrzymacie 25% ceny, którą zapłaciliście. Środki zostaną Wam zwrócone w ten sam sposób, w jaki dokonywaliście zakupu – bezpośrednio na konto bankowe lub w formie wirtualnej waluty IRON.

Warto jednak pamiętać o pewnych obostrzeniach. W przypadku nowych gier obowiązuje 90-dniowy okres wstrzymania możliwości sprzedaży od daty premiery. We wszystkich innych Robot Cache potrzebuje 7 dni na zweryfikowanie czy z oryginalną transakcją wszystko było w porządku – po tym czasie tytuł można spokojnie odsprzedać.

Robot Cache - czyli jak sprawić, żeby dystrybucja cyfrowa miała sens - ilustracja #1

Postanowiłem sprawdzić, jak (i czy w ogóle) ten system działa. Założyłem konto na portalu, pobrałem launcher, wybrałem interesującą mnie grę (tak, lubię symulatory wędkowania) i kupiłem ją jednym kliknięciem za pośrednictwem PayPala. Poszło gładko. Produkcja uruchomiła się bez żadnego problemu, pograłem w nią kilka godzin, po czym ją wyłączyłem. Opcja odsprzedaży początkowo była zablokowana, trzeba było odczekać siedmiodniowy „okres ochronny płatności”. Jednak już kilka dni później udało mi się bez problemu grę wystawić, by czekała na potencjalnego nabywcę. Co ciekawe, w czasie, w którym gra jest wystawiona nadal można w nią grać. Zostanie usunięta z biblioteki dopiero wtedy, gdy się sprzeda.

Właściciele Robot Cache poszli jednak o krok dalej i poza możliwością odsprzedaży udostępnili także opcję „kopania” ich własnej waluty o nazwie IRON. Odbywa się to dokładnie tak jak w przypadku niektórych kryptowalut, czyli poprzez udostępnienie mocy obliczeniowej swojego komputera w zamian za określoną ilość wirtualnych pieniędzy. Pamiętajcie tylko, że IRON to nie kryptowaluta, nie użyjecie jej nigdzie poza Robot Cache. Jest to waluta przeznaczona wyłącznie do kupowania nowych gier w sklepie.

Konkurencja to dobra rzecz

Założyciele Robot Cache od początku realizacji projektu nie ukrywali, że ich celem jest konkurowanie z monopolistą w branży cyfrowej dystrybucji, czyli Steamem. Widać to w zasadzie na każdym kroku. Mamy tu sklep z grami, karty produktów, listę życzeń – krótko mówiąc wszystko to, czego oczekiwalibyśmy od takiego miejsca. Do tego trzeba dodać integrację zdobytych osiągnięć oraz oczywiście… własnego klienta do pobrania i zainstalowania na dysku. Ponadto Robot Cache chwali się, że pobiera tylko 5% od każdej transakcji na stronie, w związku z czym większość pieniędzy trafia bezpośrednio do wydawców. Co ciekawe, gdy na rynek wszedł Epic ze swoim sklepem, ludzie odpowiedzialni za Robot Cache uznali to za korzystne dla graczy.

Robot Cache - czyli jak sprawić, żeby dystrybucja cyfrowa miała sens - ilustracja #2

Obecnie polska wersja serwisu jest tłumaczona przez Google Translate i miejscami rzuca się to w oczy. Polecam używać angielskiej wersji językowej. Pod względem cen jest standardowo. Oznacza to, że gry są sprzedawane w mniej więcej tych samych cenach, co na Steamie czy w EGS. Oczywiście największą siłą wspomnianej dwójki są regularne promocje, których póki co na Robot Cache nie uświadczymy, choć dedykowana zakładka sugeruje, że coś w tej materii może się zmienić. Pamiętajmy jednak, że na Steamie nie odsprzedamy ukończonych gier, odzyskując w ten sposób część poniesionych kosztów. Wybór tytułów na razie jest skromniejszy niż na platformie Valve, ale to zrozumiałe – im więcej osób da szansę nowemu miejscu, tym istotniejsze stanie się ono w oczach wydawców.

Co przyniesie przyszłość?

Wydaje się, że Robot Cache nie będzie miało konkurencji na swoim podwórku. Branżowi giganci wzbraniają się przed wszelkimi próbami współdzielenia licencji, a o ewentualnej odsprzedaży raz kupionych gier w ogóle nie ma mowy. Jeśli gracze przekonają się do tego pomysłu, prawdopodobnie w ich ślady pójdą także wydawcy, którzy będą chcieli pokazać, że reagują na potrzeby miłośników wirtualnej rozrywki. Ewentualny sukces lub porażka platformy zależy więc od zaangażowania graczy.

Materiał powstał we współpracy z platformą Robot Cache.

Mikołaj Łaszkiewicz

Mikołaj Łaszkiewicz

W GRYOnline.pl pracuje od maja 2020 roku. Najpierw był newsmanem w dziale technologii, z czasem zaczął udzielać się w grach i publicystyce, a także redagować oraz nadzorować działanie newsroomu technologicznego. Obecnie jest redaktorem naczelnym serwisu Futurebeat.pl. Wcześniej swoimi przemyśleniami na temat gier wideo dzielił się m.in. na różnych grupach tematycznych. Z wykształcenia prawnik. Gra na wszystkim i we wszystko, co widać czasem w recenzjach. Jego ulubioną konsolą jest Nintendo 3DS, co roku gra w nową część serii FIFA i stara się poszerzać gamingowe horyzonty. Uwielbia szeroko pojęty sprzęt komputerowy i rozkręca wszystko, co wpadnie mu w ręce.

więcej