Przyprawa to coś więcej niż cenny surowiec. W Dune: Awakening gracze przekonują się o tym na własnej skórze – i to na milion różnych sposobów.
Każde szanujące się uniwersum science-fiction ma motyw przewodni, wokół którego ogniskuje się cała narracja. W przypadku Diuny Franka Herberta jest nim przyprawa – melanż, która oprócz tego, że napędza gospodarkę tego uniwersum i jest obiektem pożądania najróżniejszych frakcji działających w jego obrębie, powoduje też najróżniejsze skutki uboczne związane z jej zażywaniem.
Przekonali się o tym także fani niedawno wydanego Dune: Awakening, którzy ze zdumieniem odkryli, że po spożyciu tego niezwykłego surowca miewają omamy.
...a jej efekty mogą być przekomiczne. Oto jeden z graczy miał na przykład bliskie spotkanie z ogromną żyrafą, która znienacka wyłoniła się przed nim podczas przelotu nad Arrakis.
Komentarze uczestniczących w dyskusji graczy dowodzą jednak, że nie jest to przypadek odosobniony, a syndrom odstawienia przyprawy może przybierać naprawdę niezwykłe i niespodziewane formy. Fani raportują, że należą do ich wieloryby, ruchome piaski, a nawet... deszcz na Arrakis - na której wcale nie powinno padać:
Widziałem, jak deszcz padał między Hammerem a Anvilem – mnóstwo ludzi walczyło na miecze w strugach deszczu.
Ale tym, co naprawdę mnie zaskoczyło, była zmiana tekstur dachówek na moim domu, były mokre. W grze, której akcja toczy się na planecie bez wody, dachówki mają mokre tekstury... hmm...
Przyprawa potrafi też chyba nieźle przestraszyć:
Raz z ziemi wyskoczyła grupka ludzi wyglądających jak Bene Gesserit i po prostu zaczęli mnie wytykać palcami, kiedy przejeżdżałem obok na piaskocyklu. Przeraziło mnie to na maksa.
Odłóżmy jednak na chwilę żarty na bok. Jak to działa? Tu akurat gracze nie mają stuprocentowej pewności, ale pokusili się o kilka teorii. Bazują przede wszystkim na poziomach saturacji przyprawy w grze – zaczyna się on od czerwonego (najniższy), następnie jest szary (normalny), najwyższy zaś to fioletowy.
Przyjmowanie przyprawy w zbyt dużych lub małych ilościach wpływa na percepcję, co może tłumaczyć opisywane tu wizje i omamy. Zaleca się także utrzymywanie stopnia nasycenia krwi przyprawą na optymalnym poziomie, by ich uniknąć; nie pomaga jednak fakt, że różne aktywności różnią się od siebie poziomem wpływu na jej saturację w organizmie.
Jeśli spróbujesz zbierać przyprawę ręcznie (w sumie to po co? ale owszem, można), podobno możesz dostać odlotów i halucynacji. Mi się to jeszcze nigdy nie zdarzyło przy użyciu static compactora, ale jest maska, która przed tym chroni. Może to też kwestia głębokiej pustyni? Podobno przyprawa stamtąd jest bardziej zbita i ma większą powierzchnię, więc przyswajasz jej więcej i jest jej też więcej do zebrania.
Zdaje się, że zachowanie umiaru to w tym przypadku nie taka prosta sprawa. Trudno jednak odmówić temu smaczkowi uroku – bo chyba każdy z nas przynajmniej raz się zastanawiał, jak to jest być wpływem przyprawy podczas lektury albo seansu Diuny.
1

Autor: Danuta Repelowicz
Hiszpańskie serce i japońska dusza. Absolwentka filmoznawstwa ze szczególną słabością do RPG-ów i bijatyk. Miłośniczka wiedzy tajemnej, nauk o kosmosie, musicali i wulkanów. Dorastała na Onimushy, Tekkenie i Singstarze. Wcześniej związana z serwisem GamesGuru, pisze i tworzy od najmłodszych lat. Prywatnie także wokalistka i wojowniczka Shorinji Kempo stopnia 4 Kyu. Specjalizuje się w narratologii i ewolucji postaci. Świetnie porusza się też po tematyce archetypów i symboli. Jej znakiem rozpoznawczym jest wszechstronność, a jej ciekawość często prowadzi ją w najdziksze ostępy umysłu i wyobraźni.