Ponad 550 milionów dolarów w box office: ten film jest kinowym hitem, a Netflix już chce wyprodukować remake
Anime stało się tak dużym przebojem w kinach, że Netflix ponoć nie może doczekać się zrobienia własnej, aktorskiej wersji tej historii.

Można odnieść wrażenie, że Hollywood często wyciąga złe lekcje z pewnych sukcesów. Niepotrzebne rebooty, remaki czy spin-offy są coraz popularniejsze i wygląda na to, że być może wkrótce zobaczymy kolejny remake, którego fani wcale nie chcą.
Demon Slayer: Infinity Castle odniósł fenomenalny sukces. Produkcja stała się najbardziej dochodowym anime i filmem z Japonii, w box office zgarniając 558 mln dolarów na świecie. Do kin w wielu krajach poza Japonią, w tym do Polski, Infinity Castle trafiło dopiero 12 września, więc sporo widzów może go oglądać dopiero od 2 tygodni i ostateczny wynik może okazać się dużo wyższy.
Według doniesień Daniela Richtmana, Netflix już pracuje nad aktorską adaptacją Demon Slayera i w obliczu tak ogromnego sukcesu anime w kinach, planuje przyspieszyć swoje prace, by wykorzystać obecną popularność tytułu.
Patrząc na reakcje fanów w sieci, od razu można zauważyć, że nie chcą oni remake’u serii w formie aktorskiej produkcji. Hollywoodzkie adaptacje mang często wypadają blado przy oryginale, nie będąc w stanie uchwycić jego ducha. Fani obawiają się tego, że Netflix tylko zrujnuje Demon Slayera „niepotrzebnym” remakiem.
Na ten moment nic nie wiadomo o Demon Slayerze w wersji live’action. Doniesienia Ritchmana nie zostały oficjalnie potwierdzone, Netflix ich nie skomentował. Nie wiemy też, na jakim etapie mogłyby być prace nad tą produkcją.
Netflix w swoim repertuarze ma parę aktorskich adaptacji mang, jak One Piece, Death Note czy Yu Yu Hakusho. W dodatku gigant streamingu od paru lat coraz bardziej inwestuje w anime, poszerzając swoją bibliotekę o coraz więcej produkcji animowanych z Japonii, wśród których ostatnio największą popularnością cieszą się Dandadan oraz Kaoru i Rin: Rozkwitając z tobą.