Według najnowszych badań pokolenie osób urodzonych w latach 80. i 90. spędza więcej czasu na graniu aniżeli ludzie urodzeni w XXI wieku. Zainteresowanie grami wzrosło w każdej grupie demograficznej.
Jeszcze do niedawna w mainstreamie zwykło się sądzić, że gracze to młodzi, samotni chłopcy, którzy zarywają dni i noce przed monitorem, zamknięci na cztery spusty w swoich czterech ścianach. Ostatnie lata brutalnie rozprawiły się z tym stereotypem. Już badania z 2021 roku wykazały, że globalna społeczność graczy składa się w 41% z kobiet, a odsetek ten ciągle rośnie.
Według najnowszych obserwacji dokonanych przez platformę Fandom (mogącą pochwalić się 350 mln unikalnych użytkowników miesięcznie), najwięcej czasu wirtualnej rozrywce poświęcają tzw. millenialsi, czyli osoby urodzone w latach 80. i 90. ubiegłego wieku. Wyprzedzili oni pod tym względem zarówno dzieci, jak i młodzież.
Z raportu dowiadujemy się również, że w ciągu ostatnich 5 lat (duży w tym udział miała zapewne pandemia koronawirusa i lockdowny) liczba graczy wzrosła nie tylko w kluczowych grupach demograficznych, ale również na wszystkich platformach oraz w kontekście wszystkich gatunków gier. Ogólny przyrost wynosi aż 45%.
Co natomiast kieruje graczami przy wyborze konkretnych produkcji? Jak można się spodziewać, młodsi gracze najczęściej ulegają wpływom streamerów i hype'owi na dany tytuł. Z kolei millenialsi najchętniej kupują gry, które oferują dobry rozwój postaci i ciekawą fabułę.
Na koniec warto dodać co nieco na temat preferencji gatunkowych graczy. Nastolatkowie skłaniają się ku battle royale, wyścigom i tytułom survivalowym, podczas gdy millenialsi wolą gry MMO, strategie i produkcje serwujące rozbudowaną fabułę.
Więcej:63% graczy w USA kupuje maksymalnie dwie gry rocznie. Podporą branży jest naprawdę nieliczna elita
45

Autor: Kamil Kleszyk
Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.