Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 10 września 2025, 16:00

Little Nightmares 3 sprawiło, że zatęskniłem za żółtą farbą, mimo to demo zachęciło to gry

Małe Koszmarki powracają w Little Nightmares 3. Straszna, horrorowata platformówka tym razem mocno stawia na kooperację. Miałem przyjemność zagrać w Little Nightmares 3 i poza paroma mankamentami to świetnie zapowiadająca się gra.

Źródło fot. Little Nightmares 3, Supermassive Games, 2025.
i

Zanim przejdę do moich wrażeń z przedpremierowego pokazu Little Nightmares 3, muszę pewną rzecz wyjaśnić, by obyło się bez niedomówień. Tekst piszę z perspektywy laika – demo trzecich „Koszmarków” było pierwszym kontaktem, jaki miałem zserią. Byłem oczywiście świadom istnienia marki, jednak nigdy wcześniej nie grałem w żadną z poprzednich części – zarówno z powodu braku czasu, jak i odwagi. Z przyjemnością mogę więc stwierdzić, że wypróbowanie Little Nightmares 3 nie tylko sprawiło mi mnóstwo przyjemności, ale nawet zachęciło do zapoznania się z całą serią.

Little Nightmares 3 dostanie swoje demo

Tak, Bandai planuje wydać demo Little Nightmares 3, więc wkrótce sami będziecie mogli sprawdzić nową odsłonę „Koszmarków”. Demo zostanie udostępnione 17 września na wszystkich platformach.

Przed wyruszeniem w drogę należy zabrać kolegę

Little Nightmares III, Supermassive Games, 2025.

W testowanym przeze mnie fragmencie gry odwiedziłem Carnevale, wypaczone wesołe miasteczko – zamieszkałe przez agresywne kukiełki i pełne obrzydliwego, zgniłego jedzenia, którym obżerają się ogromni, groteskowo wzdęci goście. To rozdział ze środka gry, nie mogę zatem wypowiedzieć się na temat fabuły. Jednak sama otoczka i atmosfera zwiedzanej lokacji były intrygujące, a między głównymi bohaterami można było zauważyć tworzącą się więź. Podczas testów grałem jako dzierżący łuk Low, zaś osoba mi towarzysząca wcieliła się w wymachującą kluczem francuskim Alone. Ukończenie całego rozdziału zajęło nam niecałe dwie godziny, podczas których przemierzaliśmy zarówno teren zatęchłego, rozpadającego się festynu, jak i ogromny teatr zamieszkiwany przez złowrogiego marionetkarza.

Jak można było się spodziewać, zabawę oparto na kooperacji i choć technicznie da się grać w pojedynkę z partnerem kontrolowanym przez komputer, pozycja ta wiele by na tym straciła. Co chwilę natrafiamy na wyzwania i zagadki, które można rozwiązać tylko razem. Najbardziej zapadła mi w pamięć sytuacja, kiedy jedna z postaci musi odwracać uwagę przeciwnika, by ułatwić towarzyszowi dokonanie sabotażu. Walka, której nie było tu zbyt dużo i występowała tylko w pierwszej połowie dema, również bazowała na współpracy. Jedynym rodzajem przeciwnika były kukiełki – by takową pokonać, Low musiał odstrzelić jej głowę i zwabić wciąż agresywny tors w inne miejsce, pozwalając Alone na podejście do leżącej łepetyny i rąbnięcie jej kluczem. Kooperacja jest bardzo silnym elementem Little Nightmares 3 – gra mocno daje do zrozumienia, że wspólna podróż stanowi tu lepszy pomysł niż samotna wędrówka (choć ta, oczywiście, także jest możliwa!).

Little Nightmares III, Supermassive Games, 2025.

Low i Alone są bardzo delikatni i pojedynczy błąd oznacza ich natychmiastową śmierć. Na szczęście checkpointów nie brakuje i są rozłożone bardzo gęsto – co przyjąłem z dużą ulgą, Little Nightmares 3 to bowiem nieustanne próby i błędy. Często natrafiamy na etapy, których nie da się przejść na ślepo bez zgonu. Po przeciśnięciu się przez szczelinę w płocie wylądowałem w ciemnej, zaśmieconej uliczce. Po kilku krokach ze śmieci powstał tłum kukiełek – dopiero śmierć nauczyła mnie, że przez ten konkretny teren trzeba przejść, kucając, by kukiełek po prostu nie obudzić. Pierwsze spotkanie z antagonistą rozdziału kończy się pościgiem i ślepym zaułkiem – ponieważ wróg dogania nas i zabija w kilka sekund po dotarciu do ostatniego pomieszczenia, dopiero po kilku próbach mieliśmy szansę zorientować się w nowym otoczeniu na tyle, by móc skutecznie ukryć się przed prześladowcą. W jednej z lokacji stał niepozorny, niczym niewyróżniający się stragan, podejście do którego również poskutkowało natychmiastową śmiercią.

Nie taki straszny jak go malują

Ciągłe zgony sprawiają, że Little Nightmares 3 nie jest straszne – choć to niekoniecznie wada. Horrory autentycznie mnie przerażają, jednak podczas trwania pokazu nie bałem się ani przez chwilę. Porażka nie ma tu w zasadzie żadnych konsekwencji, nie tracimy za wiele z postępu w grze, a ta nigdy też nie pokazuje, co przeciwnicy robią z bohaterami po ich schwytaniu. Strach szybko zatem ulatuje, zastępuje go napięcie, główkowanie, jak przedostać się przez następny obszar, okazjonalna irytacja oraz ulga i satysfakcja po każdym sukcesie. Choć warstwa audiowizualna jest pierwszorzędna – muszę pochwalić tu zwłaszcza groteskowe projekty postaci oraz zapyziałych lokacji – wywoływała ona we mnie raczej niepokój niż autentyczny lęk. „Koszmarki” porównałbym pod tym względem do Resident Evila 4to gra bardziej nosząca maskę horroru niż pełnoprawny horror i nawet najbardziej lękliwi gracze powinni móc się z nią uporać.

Little Nightmares III, Supermassive Games, 2025.

Skoro mowa o czwartym Residencie, pamiętacie dyskusję dotyczącą wszechobecnej żółtej farby w remake’u tego ikonicznego tytułu? Oznaczała ona niemal każdą dostępną ścieżkę oraz obiekty, które można było niszczyć. Choć psuła nieco immersję i okazjonalnie wydawała się za bardzo prowadzić gracza za rękę, grając w Little Nightmares 3, zatęskniłem za nią. Odnoszę wrażenie, że momentami produkcja ta jest zbyt niejasna – ważne przedmioty wtapiają się w tło, a interaktywne platformy, na które trzeba podsadzić towarzysza, niczym nie różnią się wizualnie od innych platform. Zazwyczaj nie jest to duży problem, lokacje nie są na tyle rozległe, by błądzić więcej niż parę chwil, jednak w połączeniu z rozgrywką opartą na próbach i błędach poskutkowało to jedną piekielnie frustrującą sekwencją, w której każdy sąsiadujący z nami kolega po fachu utykał na całe piętnaście minut. Sekcja ta wymagała przekradnięcia się za prześladowcą i ukrycia pod stołem z bardzo dokładnym wyczuciem czasu, następnie wybrania poprawnego przejścia do dalszego pokoju, uruchomienia stojącej tam piły, natychmiastowego ponownego ukrycia się przed zwabionym prześladowcą, zignorowania stojących w tle drzwi, podsadzenia się na stół, podniesienia małej dźwigni leżącej wśród rozsypanego mięsa i bardzo szybkiego powrotu do poprzedniego pomieszczenia – na szczęście był to jedyny tak mało intuicyjny etap w całym demie.

Na paluszkach i po cichu do premiery

Little Nightmares III, Supermassive Games, 2025.

Testowany przez nas build Little Nightmares 3 nie był całkiem ukończony i ostrzeżono nas, że możemy napotkać błędy, które powinny zostać załatane przed premierą. Osobiście miałem szczęście, ponieważ natrafiłem na jeden tylko drobny problem pod sam koniec dema – podczas ostatniego pościgu wąska deska, po której musiałem przejść nad przepaścią, czasem miała tendencję do przedwczesnego spadania i zabierania mnie ze sobą. Mniej szczęścia miała natomiast siedząca nieopodal Czeszka, której jeden z końcowych obszarów wysypał się kompletnie. Obiekty nie reagowały na interakcje, prześladowca nie reagował na obecność gracza, nawet całkowity reset gry nie pomógł – jej pokaz zakończył się zatem przedwcześnie.

Mimo okazjonalnej irytacji moje wrażenia z Little Nightmares 3 są całkiem pozytywne. Wspólna podróż przez Carnevale była wciągająca i ekscytująca, przeprawianie się przez kolejne przeszkody zapewniało nie lada satysfakcję, a gra stale ciekawiła nowymi lokacjami, pościgami i wyzwaniami. Przyda się jej oczywiście jeszcze kilka szlifów, które niewątpliwie otrzyma do czasu premiery. Fani kooperacyjnych platformówek zdecydowanie mają na co czekać, ja sam po zakończeniu rozdziału wciąż miałem ochotę na więcej.

Filip Melzacki

Filip Melzacki

Student filologii angielskiej. W GRYOnline.pl pracuje od 2020 roku. Zaczynał w Encyklopedii, w następnych latach przeniósł się do działu tłumaczeń, a następnie do Poradników. Miłośnik gier indie, RPGów, gier taktycznych i platformówek. W wolnych chwilach pasjonuje się śpiewem i pływaniem. Wciąż marzy o kampanii DnD, która mogłaby odtworzyć magię tej pierwszej.

więcej