Ewolucja zamiast rewolucji - jak Battlefield 6 odbudowuje tożsamość serii
Battlefield 6 porzuca rewolucyjne i często kontrowersyjne pomysły na rzecz sprawdzonych rozwiązań z najlepszych odsłon serii. Nie obyło się jednak bez różnych zmian i ulepszeń, by rozgrywka nie wydawała się archaiczna.
Liczby mówią chyba same za siebie! Siedem milionów sprzedanych kopii w zaledwie tydzień od premiery, setki tysięcy graczy jednocześnie (tylko na samym Steamie), pozytywne oceny krytyków i entuzjastyczne opinie graczy. Battlefield 6 niewątpliwie już odniósł sukces, a przecież to dopiero początek jego drogi, podczas której pojawią się nowe mapy, tryby, pojazdy, wyzwania i kolejne usprawnienia.
Jaka była recepta na tak dobre przyjęcie? Paradoksalnie – nie rewolucyjne zmiany, nie wyszukane nowinki czy gonitwa za trendami, tylko powrót do korzeni serii, do tego, za co gracze pokochali Battlefielda dawno temu, zwłaszcza w trzeciej i czwartej odsłonie, a czego trudno było doszukać się w „piątce” czy Battlefieldzie 2042. A co najważniejsze – zrobienie tego pod okiem samych graczy i fanów, którzy testowali wszystkie mechaniki przed premierą w programie Battlefield Labs. Najnowsza gra to znowu wojna totalna na pełną skalę z użyciem współczesnego, znanego wszystkim sprzętu oraz sprawdzone od lat mechaniki.
Nie obyło się jednak bez większych i mniejszych szlifów, ewolucji tu i tam, by poszczególne elementy gry nie wydawały się archaiczne, a rozgrywka była komfortowa zarówno dla weteranów serii, jak i nowych graczy. Jak więc Battlefield 6 odbudowuje swoją tożsamość i wraca do korzeni oraz z jakimi zmianami?
Więcej o Battlefield 6 dowiesz się tutaj
Żołnierz – ten to ma klasę!
Ostatni podział żołnierzy na specjalistów z własną tożsamością i historią na wzór strzelanek superbohaterskich okazał się mocno kontrowersyjną zmianą. W Battlefieldzie 6 powrócono więc do klasycznego podziału na klasy z małymi modyfikacjami i ulepszeniami. Do wyboru mamy szturmowca królującego na pierwszej linii ataku i podczas wykonywania celów misji. Jest inżynier wyposażony w sprzęt do zwalczania i naprawiania pojazdów. Pojawia się żołnierz wsparcia, który zaopatrzy nas nie tylko w amunicję, lecz także szybko uzdrowi, działając jako medyk. Listę wieńczy zwiadowca – najlepiej radzący sobie z karabinami snajperskimi i oznaczaniem wrogów. Do tego dochodzą pasywne perki i ścieżki treningowe odblokowywane przez zaliczanie wyzwań, które zwiększają współzależność klas oraz kładą nacisk na współpracę w drużynie i uzupełnianie się podczas akcji taktycznych.
Pogodzenie nowego ze starym w klasach najlepiej ukazuje kwestia specjalizacji w danej broni. Kiedyś było to ściśle ograniczone i jako wsparcie czy szturmowiec nie można było wybrać np. snajperki. To rozwiązanie ma do dziś wielu zwolenników, jednak nie można pominąć faktu, że sporo graczy woli mieć pełną swobodę. Battlefield 6 generalnie nie ogranicza takiego wyboru i każda klasa może używać każdego typu karabinu, ale pasywne perki sprawiają, że i tak w danej klasie o wiele lepiej będziemy kontrolować przypisany jej typ uzbrojenia, np. pistolet maszynowy sprawniej wykorzystamy w akcji, jeśli gramy inżynierem. Ale na tym nie koniec! Na liście trybów rozgrywki znajdziemy również takie z ograniczonym wyborem broni i tam można już posługiwać się tylko tym, co zostało przypisane do danej klasy, jak to było w dawnych odsłonach. Dlatego zarówno zwolennicy klasyki, jak i nowszych rozwiązań znajdą coś dla siebie.
Niby kocie ruchy, ale wiarygodne
Kolejny element, który przeszedł ewolucję, to poruszanie się żołnierza na polu walki. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że zaszły tu duże zmiany, że zgodnie z obecnymi trendami nasza postać wypada bardzo dynamicznie, wręcz nierealistycznie, ale tak naprawdę parametry szybkości nie odbiegają od tych z Battlefielda 4. Zmieniły się – a raczej znacznie poprawiły – wszelkie animacje, zwłaszcza pokonywania przeszkód, wspinania się, wślizgów, lądowań po skokach i upadkach, przechodzenia ze sprintu do chodzenia, skoku i wślizgu. Dodano do tego liczne ulepszenia i nowe możliwości w postaci szybkiego oparcia broni, wyjrzenia zza zasłony oraz chwytania się elementów pojazdu do szybkiej podwózki.
Wszystkie te działania płynnie łączą się ze sobą, bez sztucznych przerw, co dodaje poruszaniu się naturalności. Naszą mobilność zwiększa także zupełna nowość w grze – drabina taktyczna, która w zależności od kąta ułożenia może być albo drabiną, albo kładką. Możliwość wielokrotnego użytku sprawia, że szybko dostajemy się do miejsc, które sprawiały wrażenie niedostępnych, a zapewniają np. świetną osłonę przed wzrokiem i ogniem nieprzyjaciela.
Wydaje się, że twórcy znaleźli złoty środek między realistycznym symulatorem, w którym czuć ociężałość i każdy dodatkowy kilogram wyposażenia, a zręcznościową rozgrywką, która jest płynna, dynamiczna i daje mnóstwo frajdy. Nie czujemy dysonansu, że biegamy jakąś kozicą albo superżołnierzem skaczącym po ścianach.
Apetyt na destrukcję rośnie
Wizytówką Battlefielda, która od dawna wyróżnia ją na tle konkurencji, jest destrukcja otoczenia. W najnowszej odsłonie ten element nie tylko błyszczy w kwestii samych efektów i animacji, dzięki czemu to bardzo widowiskowa i realistyczna strzelanka, lecz także stał się elementem rozgrywki wpływającym na taktykę. Wcześniej niszczenie budynków było z góry zaprogramowane, dlatego te zawsze rozpadały się w ten sam sposób. Nawet jeśli cieszyło to oczy, a słynna mechanika „levolution” równała wszystko z ziemią, po pewnym czasie widok ten stawał się nieco monotonny.
W BF6 destrukcja otoczenia jest systemowa, zależna od tego, co uderzy w jaki element konstrukcji i pod jakim kątem. Nadal oczywiście pozostały ściany i całe budynki, których nie da się zburzyć, by mapa nie stała się całkowicie płaska, ale z większości da się odłupać choćby zewnętrzną konstrukcję. System destrukcji odsłania kolejne miejsca, tworząc nowe kryjówki i linie prowadzenia ognia. Gruzowiska sprawiają, że aby szybko dostać się na wyższą kondygnację, nie trzeba już szukać drzwi i schodów, a to wszystko wpływa na taktykę walki w danym miejscu. No i przy okazji – jak to wszystko wygląda! Eksplozje, animacje zawalania się ścian w chmurze pyłu i fruwających odłamków… aż odruchowo zasłania się twarz! To się nie nudzi nawet po setnym razie.
Powrót do wojny współczesnej
Wybór czasu i miejsca akcji to bardzo istotne elementy, które mogą z góry określić nasze nastawienie do danej produkcji. Kiedyś wymagania graczy były tu o wiele mniejsze, bo wszystko stanowiło nowość, a rynek jeszcze nie zdążył się nasycić różnymi koncepcjami. Dziś, w realiach gier usług, sezonów i konieczności zapewnienia graczom mnóstwa skinów i broni do odblokowania, wybór settingu wydaje się kluczowy. Futurystyczne klimaty dają twórcom najwięcej swobody, ale mogą zdawać się zbyt generyczne, pozbawione jakiejkolwiek tożsamości. Z kolei przy dawnych epokach, jak choćby II wojna światowa, połączenie broni z tamtych czasów z nowoczesnymi celownikami kolimatorowymi czy fikuśnymi strojami żołnierzy dla wielu może być trudne do zaakceptowania.

Powrót do współczesnych realiów oznacza, że w grze znajdziemy broń używaną również w rzeczywistości.
Powrót do realiów wojny współczesnej w Battlefieldzie 6, znanych z „trójki”, „czwórki” oraz podserii Bad Company, wydaje się więc krokiem we właściwą stronę. Dzięki temu zestaw autentycznego uzbrojenia, znanego każdemu miłośnikowi strzelanek, znacznie się powiększył, nie wspominając o licznych akcesoriach do broni, które również są używane w rzeczywistości i w końcu nie budzą żadnych kontrowersji. Klimatyczna otoczka Battlefielda 6 zyskała tym samym na wiarygodności, a my mamy jeszcze większe wrażenie uczestnictwa w realnej bitwie. Dotyczy to zarówno broni palnej, jak i pojazdów: czołgów, wozów bojowych, śmigłowców i samolotów.
Więcej o Battlefield 6 dowiesz się tutaj
Ewolucja zamiast rewolucji
Takich przykładów można podać jeszcze więcej. Wprowadzono nowy tryb o nazwie Eskalacja, który jest tylko trochę zmodyfikowanym Podbojem, zamiast próby stworzenia czegoś w stylu Extraction Shootera. Ponadto powrócono do limitu 64 graczy w rozgrywce, co pozwoliło na lepsze zbalansowanie skali oraz oddanie dynamiki sieciowych bitew.
Pogoń za nowinkami i trendami, które często mają krótkotrwały efekt, to niekoniecznie dobry pomysł, zwłaszcza gdy ma się już wyrobioną markę. Natomiast trzymanie się swojej tożsamości oraz lekkie unowocześnianie sprawdzonych i lubianych rozwiązań nieraz okazuje się przepisem na sukces i strzałem w dziesiątkę. W Battlefieldzie 6 te elementy wyraźnie działają.
Materiał powstał we współpracy reklamowej z EA.
Więcej:Nowy Geralt niechętnie podszedł do pomysłu zastąpienia Henry'ego Cavilla w 4. sezonie Wiedźmina
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic


