Drogi laptop, który pokarano kartą z 8GB VRAM. Recenzja Razer Blade 14 2025
Istnieją takie laptopy, które kryją w sobie potężne podzespoły i oferują niewygórowaną cenę za wydajność. Są także takie potworki jak Razer Blade 14 2025, które obok mocy, chcą zaoferować coś więcej. Czy jednak cena idzie w parze z potencjałem?

Razer Blade 14 2025 to zdecydowanie laptop, który pod swoją obudową kryje całkiem solidne podzespoły, do tego oferuje fenomenalny wyświetlacz oraz kompaktowe rozmiary. Jest to także produkt premium, co widać po jego konstrukcji, ale zwłaszcza po cenie… Jest to urządzenie, za które przyjdzie nam zapłacić kwotę, w której zmieści się cały zestaw komputerowy, wraz z monitorem, jak i peryferiami. Jest to produkt przygotowany z myślą o klientach, dla których marka stoi na pierwszym miejscu.
Niestety pomimo licznych zalet ma on jedną, przepotężną wadę – kartę graficzną RTX 5070 latpop GPU. Nie ważne jakbym chciał uargumentować lub bronić tej kwestii, 8 GB pamięci VRAM w laptopie gamingowym z wyższej półki jest nie do obronienia. Zwłaszcza w modelu, który ma w nazwie 2025. To ogromna i praktycznie główna wada tego sprzętu. Pod każdym innym względem wyróżnia się on pozytywnie, ale ta feralna karta…
- Jakość wykonania oraz design;
- kompaktowa konstrukcja;
- wydajność pozytywnie zaskakuje;
- wygodna klawiatura.
- Cena skutecznie zniechęca…;
- … zwłaszcza, że GPU ma tylko 8 GB VRAM.
Razer Blade 14 2025 – specyfikacja
Razer Blade 14 2025 dostępny jest w wersjach zarówno z RTX 5060, jak i 5070. Ja otrzymałem wersję z „siedemdziesiątką” na pokładzie. Więcej informacji znajdziecie na stronie producenta.
Parametr | Specyfikacja |
Procesor (CPU) | AMD Ryzen AI 9 365 (10 rdzeni / 20 wątków, bazowy ~2,0 GHz, do ~5,0 GHz boost) |
Karta graficzna (GPU) | NVIDIA GeForce RTX 5070 Laptop GPU – do 115 W TGP |
RAM | Do 64 GB LPDDR5X, taktowanie 8000 MHz GamingTrend |
Dysk SSD | 1 TB lub 2 TB NVMe (slot M.2) |
Ekran | 14-calowy OLED, 3K (około 2880×1800) / 120 Hz, czas reakcji ~0,2 ms, obsługa G-Sync i szerokiej gamy kolorystycznej (Rec.709, DCI-P3, sRGB, Adobe RGB) |
Bateria | 72 Whr; deklarowany czas „na ekranie” do 11 godzin |
Łączność / Porty | - 2× USB-C (USB4) - USB-A (przynajmniej jeden) - HDMI 2.1 - gniazdo audio combo 3,5 mm - microSD UHS-II |
Łączność bezprzewodowa | Wi-Fi 7, Bluetooth 5.4 |
Za prezentowany przeze mnie laptop przyjdzie zapłacić cenę 2699 dolarów, co przekłada się na ok. 9800 złotych. W ofercie laptop ten kosztował jednak ok. 12 tys. złotych.
Konstrukcja Razer Blade 14 2025
Jeśli chodzi o jakość wykonania, ciężko cokolwiek zarzucić firmie Razer – wykorzystano tu topowe komponenty, a obudowa prezentuje się świetnie. Niestety, ma ona paskudną tendencję do zbierania wszelkich odcisków palców, więc fani czyszczenia będą mieli tu pole do popisu. Wszystko jest dobrze spasowane, a sam laptop jest bardzo kompaktowy. Jednocześnie swoje waży – nie spodziewałem się, że jego ciężar będzie aż tak odczuwalny, oczywiście w porównaniu do takiego MacBooka, ponieważ w środku drzemią o wiele potężniejsze komponenty.
Klawiatura ma bardzo wygodny układ i przyjemny skok klawiszy. Praktycznie kilka minut po wyjęciu z pudełka staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi – zarówno podczas grania, jak i pracy. Do tego dochodzi touchpad, który… praktycznie był u mnie nieużywany. Sprawdziłem jego czułość, skróty oraz ogólne działanie. Jest dobrze, ale nie będę was okłamywać – ja na co dzień, w przypadku laptopów, z niego nie korzystam. Zawsze mam pod ręką zewnętrznego „gryzonia”, a touchpad jest dla mnie zbędnym elementem.
Jedynym zauważalnym mankamentem jest mocne odginanie się tylnej klapy matrycy pod naciskiem. Obawiam się, że w przypadku jakiegoś pechowego uderzenia ekran mógłby się łatwo uszkodzić. Ewentualnie mogę się mylić i jest to rozwiązanie pozwalające na uniknięcie szkody w razie nieprzewidzianego zdarzenia. Paradoksalnie, jak na sprzęt gamingowy, urządzenie całkiem mało się świeci.

Wentylatory tylko pod spodem mają tunele powietrzne, nic dziwnego, że łatwo się grzeje. I łapie wszelkie odciski.Źródło: Fotografia własna.
Razer zrezygnował tu z wszelkich światełek, podobnie jak w ostatnio testowanych przeze mnie słuchawkach BlackShark V3 Pro czy myszy DeathAdder V4 Pro. Widać, że „casualizacja” sprzętowa wchodzi bardzo mocno, a producent pozycjonuje się teraz na bardziej… stonowanego odbiorcę.
Ekran – topowa klasa OLED
W modelu Blade 14 dokonano przejścia z panelu IPS 240 Hz, znanego z poprzedniej generacji, na 14-calowy wyświetlacz 3K (2880 × 1800) OLED o częstotliwości odświeżania 120 Hz i wyjątkowo szybkim czasie reakcji 0,2 ms. I co tu dużo mówić – to jeden z najlepszych ekranów, z jakimi miałem do czynienia w ostatnich miesiącach. Jakość obrazu jest rewelacyjna, z żywymi kolorami, nieskończonym kontrastem i głęboką czernią, charakterystycznymi dla technologii OLED. Granie w jakiekolwiek gry to czysta przyjemność – w Kingdom Come: Deliverance II nie mogłem nacieszyć oczu widokiem Kuttenbergu oraz zielonych terenów wokół niego.
Z kolei najlepiej prezentowało się Marvel Rivals, ponieważ nasycenie kolorów jest tu tak duże, że postacie miały niesamowitą głębię barw. Do tego dochodzą ostre krawędzie, świetna czerń oraz efekty świetlne. Jedynym zauważalnym ograniczeniem jest jasność panelu, który pod tym kątem nieco traci w moim odczuciu. Wciąż jednak podtrzymuję swoje pierwsze wrażenie, że dostajemy tu fenomenalną matrycę, świetnie nastawioną na gaming. Sprawdzi się ona także w przypadku twórców, którzy poszukują ekranów z tak dobrym odwzorowaniem kolorów.
Wydajność nie najgorsza, ale… 8 GB VRAM?!
Niestety, jak w przypadku każdego laptopa gamingowego, sprzęt ten lubi się grzać. Jest także dosyć głośny, ponieważ gdy wentylatory rozkręcą się na pełną moc, można pomyśleć, że ktoś w pobliżu odkurza. Temperatura procesora spokojnie dochodziła do 75 stopni, a nawet przekraczała 80 stopni Celsjusza. Poniżej prezentuję wyniki benchmarków:
Jeśli chodzi o same gry, nie zauważyłem większych problemów przy ogrywaniu ich w rozdzielczości (2880 × 1800). Aby uzyskać jak najpłynniejszą rozgrywkę stosowałem wszelkie technologie skalowania obrazu i nie zauważyłem problemów z wyświetlaniem obrazu. Zaskakujące było jednak to, że w niektórych przypadkach AMD FSR działało lepiej niż NVIDIA DLSS. Taki przypadek spotkał mnie chociażby w S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl. Gra działała jednak płynnie na najwyższych ustawieniach graficznych.
Z kolei Kingdom Come: Deliverance 2 działało płynnie na najwyższych ustawieniach w przypadku DLSS. Blade 14 nie sprostał jednak ekstremalnym ustawieniom w czeskim cRPG i musiałem zadowolić się rozgrywką poniżej płynnych 60 kl./s.
Co prawda Marvel Rivals to nie jest najbardziej wymagająca graficznie gra, ale liczba klatek robi w niej różnicę. W tym wypadku także nie miałem większych problemów i utrzymywałem 120 kl./s. przy zastosowaniu najwyższych ustawień graficznych, a sam ekran powodował, że nie mogłem się napatrzeć na nasycenie kolorów.
Z kolei FBC: Firebreak także nie mogłem narzekać na płynność rozgrywki (chociaż problemem było raczej znalezienie kogoś do grania). Wszelkie efekty graficzne oraz ray tracing prezentowały się świetnie.
Nie zmienia to jednak faktu, że 8 GB VRAM to bardzo, ale to bardzo wąskie gardło w przypadku gier. Lada moment okaże się ono zbyt wąskie, aby mogły się przez nie przecisnąć bardziej wymagające tytuły. A skoro mówimy o sprzęcie za blisko 12 tys. złotych, to wolałbym oczekiwać topowej wydajności na dłuższą metę, a nie sprzętu, który już za pół roku może okazać się przestarzały. I to wyłącznie z powodu karty graficznej.
Bateria i kwestia oprogramowania Synapse
Nie spodziewałem się wybitnie długiego czasu pracy na akumulatorze w przypadku gamingu i cóż – nie rozczarowałem się. Uruchamiając bardziej wymagającą graficznie grę, taką jak FBC: Firebreak, pogramy około godziny. Jeśli chodzi o pracę biurową, to przy odpowiednim zarządzaniu energią popracujemy jakieś 7-8 godzin. To niezły wynik, ale nie mówimy tu jednak o żadnym królu mobilnej wydajności. Taki już urok laptopów gamingowych.
W trakcie korzystania z oprogramowania Synapse nie zauważyłem większych problemów. Wciąż nie pałam miłością do tego softu, ale w przypadku laptopa Razer Blade jest on dosyć prosty i intuicyjny. Za jego pomocą możemy regulować pracę wentylatorów oraz kwestie związane z wydajnością. Mamy także dostęp do monitora podzespołów i muszę tutaj przyznać, że laptop potrafi się solidnie rozgrzać, zwłaszcza gdy uruchomimy grę z otwartym światem, taką jak KCD 2.
Taki laptop to idealny prezent!
Z Razer Blade 14 2025 mam taki problem, że jest to sprzęt, którego sam bym nie kupił, ale bardzo chętnie bym go dostał. Szukając równowagi między mobilną wydajnością a ceną, nie skusiłbym się na ten model. Zwłaszcza że ma on tak potężną wadę, jaką jest karta graficzna z zaledwie 8 GB VRAM na pokładzie, co w 2025 roku jest absolutnie nieakceptowalne. Trudno jednak nie docenić Blade’a za jakość wykonania, wyprofilowanie klawiatury czy ogólną wydajność, która pozytywnie zaskakuje.
Jest to jednak produkt dla klienta, który szuka produktu premium, a nie równowagi między tymi aspektami. Irytują też drobne problemy techniczne, jak irytujące oprogramowanie, oraz inne wspomniane przeze mnie wady. Razer Blade 14 2025 to oryginalny sprzęt, który trafi w gusta kogoś, kto lubi „elitarne gadżety” gamingowe, mogące za jakiś czas ozdobić półkę i stać się elementem kolekcji.