Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 4 marca 2020, 10:17

autor: Bartosz Świątek

Curse of the Dead Gods w Early Access - „dziecko Darkest Dungeon i Hades"

Wczoraj we wczesnym dostępie zadebiutował roguelike Curse of the Dead Gods od studia Passtech Games. Gra okazała się sporym sukcesem – dzięki satysfakcjonującej mechanice i ciekawym pomysłom jest chwalona zarówno przez graczy, jak i dziennikarzy.

Gracze i dziennikarze doceniają Curse of the Dead Gods. - Curse of the Dead Gods w Early Access - „dziecko Darkest Dungeon i Hades" - wiadomość - 2020-03-05
Gracze i dziennikarze doceniają Curse of the Dead Gods.

W SKRÓCIE:

  1. Curse of the Dead Gods zaliczyło udaną premierę we wczesnym dostępie;
  2. 84% ocen na Steamie jest pozytywnych;
  3. Tytuł chwalą również dziennikarze – do jego największych zalet można zaliczyć świetny system walki i satysfakcjonujące mechaniki rozgrywki, zmuszające gracza do ciągłego podejmowania trudnych decyzji;
  4. minusem produkcji jest fakt, że na obecnym etapie posiada mało zwartości.

Wczoraj we Wczesnym Dostępie Steam zadebiutował roguelike Curse of the Dead Gods od studia Passtech Games. Pierwsze opinie sugerują, że mamy do czynienia z wyjątkowo udanym tytułem, który nie tylko kopiuje znane rozwiązania, ale też wzbogaca gatunek o kilka własnych pomysłów, przypominając „wredne dziecko Darkest Dungeon i Hades”. Obecnie gra może się pochwalić 104 ocenami w sklepie Valve i znakomita większość z nich (84%) jest pozytywna. Produkcja zbiera świetne opinie także pośród dziennikarzy.

Curse of the Dead Gods – wybrane recenzje i wrażenia

Curse of the Dead Gods może zawierać elementy kilku innych gier, ale nie oznacza to, że jest to tania imitacja. To w dużej mierze oryginalne dzieło, pełne uroku dzięki kreskówkowej oprawie i unikalnemu uniwersum. Podobnie jak w innych tytułach roguelike, w Dead Gods przyjemność bierze się z otwartego i powtarzalnego charakteru rozgrywki. Nigdy nie wiem, co znajdę za następnym rogiem, a każda śmierć jest okazją, by wrócić do bazy i sprawdzić nowe rzeczy, które mogę kupić, by przygotować się na kolejną przygodę – czytamy na portalu Kotaku.

Curse polega bardziej na wzroście opartym o rozwój mechaniki niż pompowanie statystyk, co jestem w stanie docenić. Pomimo wymagającej walki gra jest bardziej wyrozumiała niż inne roguelike'i - dzięki dużemu paskowi życia, unikom i możliwości rozpoczęcia walki na twoich warunkach. Niestety, to wszystko kończy się za wcześnie. Mimo że ciągle byłem zaskoczony poziomem dopracowania rdzennej mechaniki, szybko zabrakło mi rzeczy do zrobienia. Obecnie w grze jest tylko jedna świątynia i już po paru godzinach natrafiałem na powtarzające się konfiguracje korytarzy i aren - napisano w serwisie VG247.

Curse of the Dead Gods ma super satysfakcjonującą pętlę rozgrywki, balansującą ryzyko i nagrody. Tak jak w przypadku Slay the Spire, możesz wybrać drogę przez każdą świątynię. Obecnie dostępna jest tylko jedna lokacja, Świątynia Jaguara, ale w planach są trzy inne, w tym Świątynia Węża. Zaczynasz od wyboru rodzaju eksploracji - od krótkiej, przez średnią, długą, kończąc na ciężkiej. Następnie wybierasz ścieżkę, którą obierzesz nawigując. Mapa pokazuje, czego można się spodziewać w każdym kolejnym pomieszczeniu - czy jest to nowa broń (obecnie można znaleźć imponującą liczbę 45 podobnych przedmiotów), zwiększenie statystyk, złoto, fontanna z krwią (będąca jedyną realną opcją uzdrawiania), czy też relikt oferujący wzmocnienie, które potrwa aż do śmierci postaci - czytamy w tekście na portalu God Is A Geek.

Passtech Games stworzyli solidne podstawy dla Curse of the Dead Gods, ale obecnie najlepiej patrzyć na tę grę jak na inwestycję w ramach wczesnego dostępu. Jest wysoce satysfakcjonująca i posiada świetną mechanikę walki, ale póki co nie ma wystarczająco dużo zawartości, choć to, co jest dostępne, prezentuje wysoki poziom dopracowania. Z dwiema kolejnymi świątyniami w drodze i marcową aktualizacją obiecującą nowe bronie, wariacje pomieszczeń, relikwie, klątwy i wiele innych rzeczy, to z pewnością jest jedna z gier, na które trzeba mieć oko - czytamy na portalu Indie Game.

Skąd tak pozytywny odbiór?

Na pierwszy rzut oka Curse of the Dead Gods przypomina kolejną odsłonę cyklu Diablo, ewentualnie wydane niedawno Darksiders Genesis. Gracz eksploruje starożytne ruiny, obserwując świat gry z klasycznej perspektywy izometrycznej. To jednak tylko pozory, pod którymi kryje się satysfakcjonujący system walki – możemy wykonywać efektowne kombinacje, które zwieńczamy brutalnym wykończeniem, a także kontrować ataki wrogów. Podobnie jak w serii Dark Souls, większość naszych działań jest ograniczona przez pasek wytrzymałości – jest ona potrzebna zarówno do zadawania ciosów, jak i wykonywania uników, więc trzeba zachować ostrożność.

Dodatkowo gracz na każdym kroku staje przed trudnymi wyborami. Często musimy decydować, czy w danym momencie ważniejsze jest dla nas złoto czy przedmioty. Niejednokrotnie mamy opcję poprawienia swoich statystyk albo zdobycia cennego reliktu. Czasem możemy też złożyć ofiarę z własnej krwi, by zdobyć potężny artefakt. Wybór wydaje się atrakcyjny, ale wiąże się z kolejną mechaniką, która mocno wpływa na rozgrywkę w omawianym tytule – zepsuciem. Nasza postać znajduje się pod ciągłym i coraz mocniejszym wpływem mrocznych sił. W miarę postępów w rozgrywce może to skutkować kolejnymi klątwami, które coraz bardziej utrudniają zabawę (np. poprzez ukrywanie elementów interfejsu albo odbieranie nam złota, gdy bohater zostanie trafiony w walce).

Przypominamy, że Curse of the Dead Gods jest dostępne wyłącznie na komputerach, ale niedawno deweloperzy potwierdzili, że wraz z premierą pełnej wersji produkcja zadebiutuje także na PlayStation 4 i Xboksie One. Niestety, na razie nie wiemy, kiedy to nastąpi.

  1. Curse of the Dead Gods – strona oficjalna