Bruce Wszechmogący mógł doczekać się kompletnie inaczej wyglądającego sequela. Czy taka wizja byłaby lepsza od tej, którą ostatecznie mogliśmy zobaczyć?
Bruce Wszechmogący to jedna z najlepszych komedii, w których w głównej roli wystąpił Jim Carrey. Film z 2003 roku opowiada historię Bruce’a Nolana, prezentera telewizyjnego, który zostaje obdarzony obowiązkami Boga.
Sukces tej produkcji sprawił, że cztery lata później na ekranach kin zadebiutował sequel Evan Wszechmogący. Druga część serii nie spotkała się jednak ze zbyt dobrym odbiorem, co poskutkowało słabymi wynikami finansowymi.
Okazuje się jednak, że pierwotny plan na sequel był zupełnie inny. W najnowszym wywiadzie dla SyFy Wire wspominają o tym Steve Koren oraz Mark O’Keefe, scenarzyści Bruce’a Wszechmogącego.
Na łamach wyżej wspomnianego portalu możemy przeczytać, że film miał nosić tytuł Brucifier. Produkcja miała być jednak smutniejsza niż pierwsza część. W sequelu uśmiercona zostałaby bowiem Grace, grana przez Jennifer Aniston. Z powodu jej odejścia główny bohater miał zawrzeć pakt z diabłem, by przywrócić ukochaną do żywych.
Jednocześnie miał on dostać moce samego Lucyfera. Producenci jednak zdecydowali, że sequel w takiej formie byłby bardziej przygnębiający od pierwszej części.
To byłby kolejny bardzo kosztowny film i nie sądzę, żeby chcieli się na to porywać. Z jakiegoś powodu to po prostu nie wyszło, ale wielu ludziom się to podobało, w tym Jimowi Carreyowi.
Zamiast tego studio postanowiło skoncentrować się na postaci Evana Baxtera, granego przez Steve’a Carella. Czy jednak przedstawiony przez scenarzystów pomysł na sequel osiągnąłby większy sukces? Raczej już się o tym nie przekonamy, a Brucifier pozostaje niezrealizowaną ciekawostką.
Może Cię zainteresować:
Film:Evan Wszechmogący(Evan Almighty)
premiera: 2007fantasykomediafamilijny
Film:Bruce Wszechmogący(Bruce Almighty)
premiera: 2003fantasykomedia
3

Autor: Marcin Nic
Przygodę z pisaniem zaczął na nieistniejącym już Mobilnym Świecie. Następnie tułał się po różnych serwisach technologicznych. Chociaż nie jest typowym graczem, a na jego komputerze znajduje się tylko Football Manager, w końcu wylądował w GRYOnline.pl. Nie ma dnia, w którym nie oglądałby recenzji nowych smartfonów, dlatego początkowo pisał o wszelkiego rodzaju technologii. Z czasem jednak przeniósł swoje zainteresowania bardziej w kierunku kinematografii. Miłośnik NBA, który uważa, że Michael Jordan jest lepszy od LeBrona Jamesa, a koszykówka z lat 90-tych była przyjemniejsza dla oka.