Według informacji serwisu Kotaku, studio Trendy Entertainment pozwało zespół Wildcard, odpowiedzialny za niezależny hit ARK: Survival Evolved. Powodem było niedotrzymanie kontraktu jednego z byłych pracowników firmy.
Wydana w czerwcu w ramach Steam Early Access gra ARK: Survival Evolved odniosła ogromny komercyjny sukces – jak się jednak okazuje, możliwe, że zrobiła to kosztem innych. Według informacji zdobytych przez serwis Kotaku Trendy Entertainment, studio odpowiedzialne za serię Dungeon Defenders, wniosło pozew przeciwko zespołowi Wildcard, twierdząc, że ich deweloper, Jeremy Stieglitz – wcześniej dyrektor kreatywny Trendy Entertainment – pogwałcił warunki kontraktu zawartego ze swoim byłym pracodawcą. Poszkodowani twierdzą, że Stieglitz zrezygnował ze swojej posady w Trendy Entertainment w 2014 roku i wbrew umowie, która zabraniała mu pracować w konkurencyjnych firmach przez dwanaście miesięcy, wkrótce „potajemnie” przyłączył się do ekipy tworzącej ARK: Survival Evolved.

Studio Wildcard na razie zapewniło jedynie, że udział Stieglitza w produkcji ich niezależnego hitu był niewielki – miał być jedynie konsultantem – a same oskarżenia są „bezczelne, małostkowe i skandaliczne”. Trendy Entertainment sugeruje jednak, że cała sytuacja miała „rujnujący wpływ” na ich wyniki biznesowe, jako że największy hit studia, seria Dungeon Defenders, bezpośrednio konkuruje z ARK: Survival Evolved zarówno o graczy, jak i talenty deweloperów. Po raz kolejny przywołuje też Stieglitza, który oprócz pogwałcenia kontraktu miał wielokrotnie kontaktować się z pracownikami swojego byłego studia i namawiać ich do przeniesienia się do Wildcard.

Takie informacje raczej nie powinny zaskakiwać, bowiem deweloper opuścił Trendy Entertainment w atmosferze skandalu. W 2013 roku osoby pracujące nad Dungeon Defenders II zgłosiły się do serwisu Kotaku, narzekając na warunki pracy. Dyrektorem kreatywnym tego zespołu był wówczas właśnie Jeremy Stieglitz, jednak po publikacji artykułu (zatytułowanego barwnie „Studio z piekła”) został przeniesiony do innej ekipy, a wkrótce potem złożył wypowiedzenie, tłumacząc, że nie czuje się komfortowo w otoczeniu ludzi, którym, jak się okazało, nie może ufać. Następnie miał dołączyć do Wildcard, którego współzałożycielem jest jego żona, Susan. Co jednak ciekawe, zarejestrowała ona nowopowstałe studio, korzystając ze swojego panieńskiego nazwiska – tak jakby chcąc przynajmniej częściowo zamazać powiązania męża z projektem.

Trendy Entertainment poinformowało, że przynajmniej sześciu pracowników, z którymi po opuszczeniu firmy rozmawiał Stieglitz, przeniosło się wkrótce do studia Wildcard. Ponadto oskarża dewelopera o wykorzystywanie przy ARK: Survival Evolved technologii, którą opracował jeszcze będąc zatrudnionym w poprzednim zespole. Jeśli naprawdę okaże się, że Stieglitz odegrał w tworzeniu tego niezależnego hitu dużą rolę – a według informacji pozyskanych przez Kotaku mógł nawet przewodzić przez pewien czas produkcji gry – Wildcard może zostać zmuszone do wstrzymania i zdjęcia swojego dzieła ze Steama aż do momentu rozstrzygnięcia całej sprawy.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
Więcej:„Jasna cholera, nie robimy tego”. Szef Baldur's Gate 3 próbuje ugasić pożar wokół Larian Studios
GRYOnline
Gracze
Steam
1

Autor: Jakub Mirowski
Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.