Amerykański lotniskowiec USS John F. Kennedy wystrzeliwuje pojazdy do rzeki; nie jest to jednak zabawa marynarzy
Wyjaśniła się sprawa wideo prezentującego amerykański lotniskowiec USS John F. Kennedy, który strzela samochodami. Nie była to zabawa marynarzy, lecz test katapulty, rozpędzającej samoloty.

W ostatnich dniach dużą uwagę wzbudził film, opublikowany przez amerykańską korporację stoczniową Huntington Ingalls Industries, należącą do koncernu zbrojeniowego Northrop Grumman. Przedstawiało bowiem nowoczesny amerykański lotniskowiec USS John F. Kennedy, znajdujący się na rzece James River w Virginii, który strzelał samochodami. Wbrew pozorom nie była to zabawa marynarzy, którzy w ten sposób zabijali nudę na służbie, lecz test systemu katapulty EMALS, która pomaga samolotom startować.
Nietypowy test katapulty
Każdy samolot musi mieć odpowiedni rozbieg, by osiągnąć prędkość potrzebną do oderwania się od ziemi. W przypadku lotnisk nie ma z tym problemu, ponieważ pasy startowe są długie, więc piloci mają czas na rozpędzenie się. Zupełnie inaczej wygląda to na lotniskowcach, których pas startowy ma ograniczoną długość. Stosuje się więc specjalne katapulty, które błyskawicznie nadają maszynie odpowiednią prędkość, umożliwiającą oderwanie się od pokładu.

W przeszłości na lotniskowcach stosowano parowe katapulty, które zapewniały odpowiednią moc. Od pewnego czasu stosuje się jednak elektromagnetyczne wersje, umożliwiające znacznie precyzyjniejsze dawkowanie mocy, co pozwala dopasować system do maszyn o różnej masie. Taki system jest bardziej efektywny, jednak wymaga wcześniejszego przetestowania, by ocenić czy działa zgodnie z założeniami.
To właśnie taki system wspomagający start, który nazywa się EMALS, testowano niedawno na lotniskowcu, wykorzystując go do rozpędzenia samochodów do prędkości około 240 km/h. Strzelanie autami może wydawać się dziwne, jednak inżynierowie chcieli w ten sposób sprawdzić, czy elektromagnetyczna katapulta będzie w stanie poradzić sobie z samolotami o różnej masie, wynikającej z zamontowanego na nich uzbrojenia. Lepiej bowiem wcześniej upewnić się, że wszystko działa jak należy, niż stracić kosztowny myśliwiec, którego cena w zależności od modelu i wyposażenia, może wynosić nawet 100 mln dolarów.
Oczywiście podczas testu nie strzelano seryjnymi autami, lecz specjalnie zmodyfikowanymi ich wersjami, które ważyły nawet 36 ton, a więc miały masę zbliżoną do prawdziwego samolotu. Naturalnie po zakończeniu sprawdzianu działania katapulty, wszystkie pojazdy zostały wyłowione z rzeki, więc ekolodzy nie muszą się martwić jej zanieczyszczeniem.
Więcej:Wikipedia traci czytelników. Google podkrada ruch, AI podcina skrzydła, Elon Musk odpala Grokipedię