11 lat czekaliśmy na taki dodatek do The Sims 4. Jest tu więcej zawartości niż w niejednej pełnoprawnej grze
Bez przesadnych fanfar dodatek Przygoda wzywa przybywa, by porządnie namieszać w The Sims 4. Chociaż zapowiedzi przedstawiają go jako DLC poświęcone wyjazdom naszych simów, w praktyce to chyba najbardziej rozbudowane rozszerzenie w 11-letniej historii gry.

Ja miałam okazję zapoznawać się z nim przez kilka ostatnich tygodni i w poniższym tekście przedstawiam moje odczucia. Do czytania zapraszam nawet tych, których niekoniecznie zachęca koncepcja nowej rozgrywki – możecie się mocno zaskoczyć.
Nowa zabawa w Punkcie Gibbi
Jak przystało na największe rozszerzenie do The Sims 4, Przygoda wzywa zaprasza do nowego świata – Punktu Gibbi. Jego główną zaletę stanowi poszerzenie wyboru miejsca akcji naszej rozgrywki o zupełnie nowy typ otoczenia, tym razem inspirowany przede wszystkim Nową Zelandią i Australią. Odpowiada on także na zarzut, jaki między innymi ja sama stawiałam niektórym z poprzednich DLC – jest wystarczająco uniwersalny, by sprawdzić się w zapisach nieskupionych na odgrywaniu historii z dodatku, z którego pochodzi. Każda rodzina powinna poczuć się jak u siebie na tych malowniczych i bogatych w faunę oraz florę terenach.
Jeśli mówimy jednak o codziennej rozgrywce, musimy wziąć pod uwagę, że duża część oryginalnie zapełnionych tu parceli stanowi wakacyjne domki lub wykracza poza startowy budżet małych rodzin. Mimo wszystko tworząc save’a, w którym z założenia nie będziemy ograniczać się do wypoczynku w przygotowanych przez zespół EA Maxis i współpracujących z nim członków społeczności obiektach, nowy świat będzie również świetną bazą do zapełnienia przez autorskie bary przy plaży czy półotwarte siłownie.
Gdy myślimy już o budowaniu, w katalogu tego trybu znajdziemy całkiem dużo nowości. Elementy codziennego użytku i te stricte estetyczne są tu stosunkowo proste i uniwersalne, dzięki czemu dodatkowe okna, stoliki czy ozdoby wnętrz mają dużą szansę dołączyć do naszej regularnej rotacji. Ich styl jest delikatnie rustykalny – podczas moich własnych eksperymentów najlepiej łączył się z meblami, które znamy z domyślnych obiektów w Oazie. Przygoda wzywa mimo wszystko stoi pod znakiem przedmiotów gameplayowych (które opiszę dokładniej w części poświęconej rozgrywce).
Z kolei tryb tworzenia sima jest chyba najnudniejszą składową całego dodatku, co w tym przypadku wydaje się raczej pozytywnym znakiem. Możemy skorzystać z kilku prostych fryzur i kolekcji sportowo-campingowych strojów dla postaci w każdym wieku. Nowa cecha charakteru, również dostępna z poziomu kreowania sima, czyni małych i dużych miłośnikami rywalizacji. Podkreślając złożoność tego rozszerzenia, muszę wspomnieć, że gra otrzymała swój własny bonusowy wskaźnik determinujący to, na ile zdrowo radzimy sobie z przegraną i wygraną. A to dopiero początek niespodziewanych atrakcji.
Odpowiedz na wezwanie przygody
Do głównego elementu dodatku Przygoda wzywa, jakim są wakacyjne wypady, podchodziłam na początku bardzo sceptycznie. System The Sims 4 potrafi szaleć przy dużych zgrupowaniach simów i ma z reguły problemy z trzymaniem się wyznaczonych struktur (zwłaszcza czasowych), więc obawiałam się, że czeka mnie powtórka z tragedii Ślubnych historii. Po dogłębnym przetestowaniu tej mechaniki zostałam na szczęście pozytywnie zaskoczona, chociaż mam trochę zastrzeżeń.
Wypady simów działają jak połączenie znanych nam już wakacji i imprez. W rozbudowanym, ale prostym do opanowania menu możemy wybrać uczestników wyjazdu i wyznaczyć im różne funkcje, dostosować dokładny plan dnia (np. śniadanie o 7, od 10 goście pływają, a gospodarze sprzątają itd.), a nawet przypisać stroje oraz dodać specjalne efekty. Poza dużą dowolnością autorskich programów twórcy zaoferowali trzy oficjalne scenariusze.
Nie spodziewałam się, że dojdę do takiego wniosku, ale ostatecznie zostałam największą fanką wypadu do kurortu Odnowa i Rozkwit. To dość prosty turnus fitnessowy, który pozwala naszym bohaterom skupić się na rozwijaniu ich umiejętności sportowych, w czym pomagają mentorzy. Nie miałam z nim żadnych problemów technicznych i już wyobrażam sobie jego ciekawe wykorzystanie w przyszłości. To idealne narzędzie, gdy chcemy np. przedstawić historię sima przechodzącego życiową metamorfozę po rozwodzie.
Zaletą tego wypadu jest także wykorzystanie ogromu sprzętu sportowego, który pojawia się w grze w ramach dodatku – hantli, rowerków treningowych i trampolin do skoków do basenu. Pozostałe z tych narzędzi, czyli tarcze i łuki do strzelectwa, sprawdziłyby się także tutaj, jednak zostały wplecione do harmonogramu obozu Gibbi Gibbi. To właśnie drugi z trzech oryginalnych wypadów, reprezentujący kolonie dla dzieci.
Młodzi podczas swojego wyjazdu mogą poznać rówieśników, zdobyć nowe umiejętności i bez konsekwencji zrobić sobie przerwę od zajęć szkolnych. Otoczenie przypominające obóz skautów z amerykańskich filmów pozwala także poznać kolejny niespodziewany element dodatku związany z motylami i ćmami. Możemy je łapać, trzymać w imponującym terrarium, a nawet hodować od etapu larwy. Sielankowy odpoczynek popsuł mi głównie jeden mankament – sytuacja żywieniowa. Niezależnie od wyjazdu w porach śniadania czy obiadokolacji praktycznie wszystkie simy próbują dostać się do lodówki i kuchenki, co wprowadza trochę chaosu i może zirytować. W przypadku dzieci z jednej strony mamy mniej osób w kolejce do gotowania, jednak z drugiej musimy czasami polować na porcję lub zadowolić się szybką przekąską z lodówki. Dorośli mogą alternatywnie zaspokoić głód smoothie przygotowanym w nowym blenderze. Generalnie nie jest to jednak przesadnie denerwujący problem, będący po prostu jednym ze znamion tego, że simy realnie stosują się do planów, tak jak powinny. W praktyce poza kolejką w kuchni wygląda to bardzo naturalnie.
Dodanie do gry obozów dla dzieci było także pretekstem do wprowadzenia jeszcze jednego elementu, który – mimo że niewielki – nie został przeze mnie niezauważony. Simy mogą podjąć się nowego fachu jako pracownicy parku. Chociaż zawód ten należy do klasycznych simsowych „króliczych nor” i nie oferuje aktywnej rozgrywki, wyróżnia się unikalnymi godzinami pracy – każda zmiana trwa nieprzerwanie przez kilka dni. To bardzo skuteczne rozbicie rutyny obecnych form zatrudnienia oraz potencjał na ciekawe historie i dziwię się, że trafiło do gry dopiero w tym momencie. Jeśli szukamy jednak mocniej angażującej formy zarobku, możemy organizować własne wypady do naszej posesji i zamiast tracić pieniądze, zyskiwać je.
Ostatni oficjalny scenariusz okazał się dla mnie największym rozczarowaniem. Jako osoba, która lubi od czasu do czasu zrelaksować się przy reality TV, myślałam, że Wzgórze Miłości ma szansę stać się jednym z moich ulubionych sposobów na granie w The Sims 4. W założeniu simy biorą tu udział w wyjeździe opartym na romansowaniu z innymi uczestnikami, a ci, którym każdego dnia będzie szło najgorzej, zostają wyeliminowani z gry. W praktyce wypada to jednak słabo.
Flirtowanie w The Sims 4 jest proste, a wraz z sugerowanym do tego wyzwania boosterem romantycznego nastroju staje się kilkuminutową serią klikania interakcji z kategorii „romantyczne”. Dodatkowo potencjał świetnego na papierze systemu eliminacji został moim zdaniem zmarnowany. Odrzucenie uczestnika jest nam przekazywane w formie zwykłego powiadomienia, nie zatrzymuje gry nawet na sekundę, nie daje żadnego porównania z innymi postaciami i potrafiło mi się zbugować. Brakuje mi telewizyjnego podsumowania dnia czy dużego pop-upu budującego jakiekolwiek napięcie. Nie jest to także kwestia scenariusza – system działa tak samo przy autorskich wyjazdach.
Uwzględniając te drobne potknięcia, i tak jestem fanką wypadów, chociaż liczę, że otrzymają drobne szlify. W wersji udostępnionej mi przed premierą nie miałam też okazji przetestować ich pełnych możliwości w połączeniu z innymi DLC. Nie mogę się doczekać, aż zorganizuję obóz przetrwania dla wampirów na słonecznej plaży, wyjazd snowboardowy czy wakacje z psami. Potencjał jest naprawdę imponujący.
Świat należy do najmłodszych
Już pierwsze zapowiedzi dodatku Przygoda wzywa pokazały, że znajdziemy w nim dość bogatą zawartość dla dzieci. Najbardziej zauważalnym elementem w tej kategorii jest zdecydowanie powrót wymyślonych przyjaciół. Od razu muszę wspomnieć – ich największym minusem w moim odczuciu okazuje się ich wygląd. Chociaż udało mi się wybrać lalkę, która najbardziej wpadła mi w oko, zupełnie nie rozumiem, dlaczego postawiono na te antropomorficzne projekty, które spokojnie mogłyby przyprawiać dzieci o koszmary, a nie na bardziej kreskówkowy wygląd z The Sims 3. Na plus zaliczam natomiast to, że mamy aż cztery style do wyboru.
Wraz różnymi obrazami wymyślonych przyjaciół do dyspozycji są także cztery typy ich charakterów – głuptasa, fana rywalizacji, kreatywnej duszy i prawdziwego wcielenia zła, co dopasowuje kompanów do różnych dzieci. Równie mocno cieszę się, że te usposobienia nie zostały ściśle powiązane z szatą graficzną i chociaż każda lalka ma swoją domyślną osobowość, możemy ją bez problemu zmienić.
Podczas rozgrywki sprawdzały mi się fenomenalnie. Szansa na zaspokojenie społecznych potrzeb dzieci zabieganych rodziców i uroczy sposób na rozbudowanie historii postaci to zdecydowanie coś, na co czekałam. Wymyśleni przyjaciele są przypisani wyłącznie do jednego sima, a także niewidoczni dla dorosłych, którzy mogą emocjonalnie reagować na widok ich pociech gadających do siebie, mają też szansę stać się pełnoprawnymi simami i dołączyć do naszych rodzin, gdy ich właściciel osiągnie wiek nastoletni. Świetnie się tym bawiłam.
Wymyśleni przyjaciele są jednak dopiero początkiem nowej zawartości przeznaczonej dla dzieci. Kolejnym, bardzo znaczącym jej elementem są tak zwane „kształtujące chwile”. To dodatkowe wyzwania przypominające połączenie krótkich aspiracji i kamieni milowych niemowląt z dodatku Razem raźniej czy marzeń na drodze duszy z Życia i śmierci. Potrafią być zaskakująco trudne, oscylując gdzieś między czytaniem książek, gotowaniem z dorosłym czy poznawaniem duchów a zarabianiem pierwszego tysiąca simoleonów, i oferują świetne wskazówki przydatne podczas bardziej kreatywnej zabawy z małoletnimi simami. Ich największą zaletą jest to, że po sprostaniu im na tak wczesnym etapie życia możemy zdobyć bonusy, które pozwolą dzieciom w przyszłości lepiej radzić sobie w wybranych zawodach. Ten aspekt został na tyle sprawnie zrealizowany i rozbudowany, że w moim odczuciu mógł równie dobrze znaleźć się w oddzielnym dodatku, skupionym wyłącznie na pociechach simów.
Dostaliśmy także dostęp do prostych, oczekiwanych od dawna przez wielu fanów dodatkowych zabaw – w chowanego czy w papier, kamień, nożyce, w które mogą grać także starsze simy. Przyjemnie łączy się to z nową cechą dotyczącą przeżywania wygranej i przegranej oraz może stanowić świetny sposób na budżetową rozrywkę, gdy nasza rodzina nie ma pieniędzy na całą masę zabawek.
Poza wspomnianymi przeze mnie wcześniej narzędziami do uprawiania sportu czy hodowli owadów w katalogu rzeczy do budowania znajduje się więcej elementów, które osłodzą dzieciom życie i umilą nam rozgrywkę. Największy z nich to zdecydowanie modularny system placów zabaw, które składamy z elementów i łączymy w kreatywne tory przeszkód zwieńczone zjeżdżalniami czy grą w kółko i krzyżyk w skali makro. Są one świetnym zamiennikiem dostępnego już w grze pirackiego, a także kosmicznego statku i sprawdzają się zarówno w przydomowych ogródkach, jak i w trakcie tworzenia autorskich publicznych posesji, takich jak parki.
Otrzymaliśmy także genialny zamiennik dla innego nieporęcznego w małych domach narzędzia – stolików do prac plastycznych, rozwijających kreatywność maluchów. Wraz z nową matą, którą położymy na dowolnym stole, możemy zaoszczędzić miejsce i pozwolić dzieciom na tworzenie papierowych dzieł sztuki. Maluchy naprawdę będą miały co robić.
Początek czegoś wielkiego
Dodatek Przygoda wzywa odbiega od dotychczasowych rozszerzeń do The Sims 4 ogromem zawartości. To dla mnie dziwny mariaż DLC Ślubne historie, Razem raźniej, Ucieczka w plener i Wyspiarskie życie, którego wciąż do końca nie rozumiem. Bardzo doceniam, że przy tej samie cenie dostajemy (przynajmniej na moje oko) znacznie więcej zawartości, i chciałabym, by ten trend obfitości się utrzymał. Z drugiej strony chyba wolałabym, aby tak mocno różniące się od siebie elementy otrzymały swoje własne dodatki.
To szalone połączenie sprawia, że nowe rozszerzenie mogę polecić fanom rozgrywki rodzinnej, chcącym dać dzieciom więcej głębi, entuzjastom wyzwań czy precyzyjnych historii fabularnych w The Sims 4, którzy mogą dostosować harmonogramy wypadów do swoich potrzeb, bądź budowniczym chcącym sprawdzić swoje siły w nowych typach lokacji w malowniczym środowisku. Wygląda na to, że prawie każdy znajdzie tu coś dla siebie.