Jajowaty stworek o imieniu Dizzy, to bohater siedmiu gier przygodowo-zręcznościowych, kilkanaście lat temu robiących prawdziwą furorę wśród posiadaczy komputerów Spectrum, Commodore 64 i Commodore Amiga. Użytkownicy PeCetów doczekali się zaledwie trzech konwersji i właśnie Dizzy: Prince of the Yolkfolk jest jedną z nich. Głównym celem gry jest obudzenie księżniczki Daisy, która na wskutek niecnych knowań złego czarodzieja, zapadła w stuletni sen. Uratować ją jednak może tylko pocałunek prawdziwego księcia, dlatego też nasz jajowaty bohater, musi wpierw nim zostać.
Prince of the Yolkfolk to klasyczna platformówka z silnie zaznaczonymi wątkami przygodowymi. Oprócz skakania stąd dotąd i unikania różnych paskudztw, Dizzy może bowiem zabierać ze sobą naraz trzy przedmioty i wykorzystywać je w określonych miejscach. Czasem pomogą one dostać się do jakiejś lokacji, czasem posłużą do załatwienia krzątających się tu i ówdzie stworów, ale ogromna ich większość rozdawana będzie napotykanym bohaterom niezależnym, którzy w zamian dają nam kolejne bamblety. Zagadki nie są trudne i generalnie każdy powinien poradzić sobie z częścią umysłową. O wiele gorzej przedstawia się aspekt zręcznościowy, który krótko rzecz ujmując, jest zbyt trudny. Dizzy ma tylko trzy życia, a zginąć może zarówno poprzez utratę energii, jak też np. wpadając do wody. Pół biedy, jeśli koniec gry nastąpi na początku przygody, ale do szewskiej pasji doprowadzić mogą sytuacje, w których napis Game Over widzimy nagle tuż przed jej ukończeniem. Opcja nagrywania stanu gry nie istnieje, trzeba więc wszystko zaczynać od początku.
Oprócz perfekcyjnego skakania i prawidłowego wykorzystania walających się po planszy gratów, przyda się jeszcze odrobina cierpliwości. Do ukończenia gry niezbędne jest bowiem uzbieranie 20 wisienek na finałowy placek, bez nich, nie masz się nawet po co wybierać do Daisy. Na Twoje nieszczęście kilka z nich ukrytych jest za elementami krajobrazu, a ostatnia, dwudziesta, umieszczona na niewidocznej na pierwszy rzut oka chmurce, do której 9 na 10 skoków kończy się wpadnięciem do wody. A jak wiadomo, jaja nie pływają...
Autor opisu gry: Krystian Smoszna
Platformy:
PC Windows
Producent: Codemasters
Wydawca: Codemasters
Ograniczenia wiekowe: brak ograniczeń
Gry podobne:
Firma Codemasters sprawiła wszystkim niemałą niespodziankę. Wydawca zapowiedział bowiem powrót znanej z komputerów 8-bitowych serii Dizzy.
gry
Adrian Werner
23 listopada 2011
Wymagania sprzętowe gry Dizzy: Prince of the Yolkfolk:
PC / Windows
Rekomendowane wymagania sprzętowe:
286, 640 KB RAM.
Średnie Oceny:
Średnia z 1 ocen gry wystawionych przez Recenzentów i Redaktorów GRYOnline.pl, Ekspertów i wybranych Graczy.
Średnia z 86 ocen gry wystawionych przez użytkowników i graczy z GRYOnline.pl.
Oceny Recenzentów i Ekspertów
Wiedźmin Legend
Dizzy: Prince of the Yolkfolk aka Dizzy 6 to przygodowa gra akcji wydana przez Codemasters w 1991 roku na 8-bitowce i 16-bitowce. Ma kreskówkową grafikę, a także przyjemny dźwięk i muzykę. Gra czerpie styl i rozwiązania z Fantasy World Dizzy i Magicland Dizzy. Dla fanów drugiej, trzeciej i czwartej części z Commodore ta część to była pozycja obowiązkowa. Nasz Dizzy został zamknięty w ciemnej jaskini przez złoczyńcę Rockwarta, który porwał jego dziewczynę Daisy i zabrał ją do swojego zamku. Naszym celem jest ucieczka z celi i uratowanie Daisy.
Gameplay. Ta część to dość łatwa gra przygodowa z elementami platformowymi i łamigłówkami opartymi na ekwipunku. To po prostu te same stare rzeczy sklecone razem z kilkoma nowymi łamigłówkami i postaciami, ale z zauważalnie obniżonym poziomem trudności w stosunku do poprzednich części. Zaczynamy z trzema życiami i pełnym paskiem energii. Energia spada przez dotknięcie wroga, a życie tracimy po jej wyczerpaniu bądź od razu, gdy Dizzy wpadnie do wody. W drodze do uratowania Daisy musimy zebrać 20 wiśni, aby ukończyć grę. Wiśnie przywracają również pasek energii, jeśli zostanie w jakiś sposób wyczerpany. Dodatkowo są gwiazdki i monety do zebrania, aby uzyskać dodatkowe punkty. Szóstą część jest najłatwiej ukończyć, bo jest najkrótsza i najprostsza, bo zagadki są zadziwiająco łatwe, a część z nich jest bliźniaczo podobna do tych poprzednich części. Gra jest równie klimatyczna jak Treasure Island Dizzy (dwójka), Fantasy World Dizzy (trójka), Magicland Dizzy (czwórka), a przynajmniej tak jest jeśli chodzi o wersje C-64. Głównym problemem jest jednak to, że ta część w żaden sposób nie jest oryginalna, ponieważ kopiuje garściami z trójki i czwórki, a z kultowej trójki wręcz w perfidny, nachalny sposób od samego prologu po finał. Szóstka to trochę taki blady cień kultowej trójki. Zdecydowanie najłatwiejsza część serii, którą udało się mi ukończyć na C-64 na początku lat 90' przy pierwszym podejściu w jedno popołudnie. Nie dała mi takiej satysfakcji jak dwójka, trójka i czwórka przy których spędziłem nieporównywalnie więcej czasu zanim udało się ukończyć całość oraz lubiłem też do nich bardziej wracać.
Grafika i udźwiękowienie. W wydaniu 8-bitowym stylistyką przypomina najmocniej trójkę i czwórkę. Wersja Amigowa jest najbardziej kolorowa i ma trochę lżejszy klimat. Muzyka w wersji Amigowej jest spoko, ale niestety dla niej podkład muzyczny na C-64, który jest inny jest bardziej chwytliwy i robi lepszy klimat. Podobna sytuacja jak przy Fantasy world Dizzy, gdzie muzycznie wersja na C-64 wręcz zjadała na śniadanie Amigową.
Podsumowanie. Sama gra w sobie nie jest zła i najmocniej przypomina styl trójki i czwórki więc jest klimatyczna, a zwłaszcza w wydaniu 8-bitowym, ale jest zbyt prosta, krótka i mało oryginalna. Po przejściu tak rewelacyjnych części jak Fantasy World Dizzy (1989) i Magicland Dizzy (1990) poprzeczka została wysoko zawieszona stąd kolejne części czyli Spellbound Dizzy (1991) i Dizzy: Prince of the Yolkfolk (1991) były dla mnie pewnym rozczarowaniem. Na szczęście Crystal Kingdom Dizzy (1992) to był powrót do formy, bo ma swój oryginalny, bardziej nowoczesny styl (mniej klimatyczny niż starsze części), ale przynajmniej zaoferowała dłuższą przygodę i większy rozmach. Dla mnie osobiście Crystal Kingdom Dizzy (1992) jest na trzecim miejscu wśród moich najbardziej ulubionych części po Fantasy World Dizzy (1989) i Magicland Dizzy (1990).
Wersja na komputer Amiga:
https://www.youtube.com/watch?v=5e0Ggk85Juw&ab_channel=WorldofLongplays
Wersja na komputer C-64:
https://www.youtube.com/watch?v=Rz_-6x7RXM4
Muzyka z wersji na komputer C-64:
https://www.youtube.com/watch?v=IStSsgt0AAQ&ab_channel=MisterNobodyWhatsoever
thebill Legionista
Klasyk. Pamiętam, gdy zagrywałem się w niego na PCecie i NESie (właściwie PEGASUSie). A także to, gdy mogłem zaimponować kuzynowi, gdy słabo znając wówczas angielski, wiedziałem jak go przejść, gdyż w telegazecie ktoś zamieścił sposób przejścia gry :) Mile było wrócić do tej pozycji. Zerkając od czasu do czasu w Walkthrough można przejść dość szybko - około 1,5 godziny.
Kaczmarek35 Senator
Tą część najłatwiej przyszło mi ukończyć.
Przy pierwszym podejściu w ciągu kilka godzin.
Udało się mi ukończyć :
2 część - Treasure Island Dizzy 1987,
3 część - Fantasy World Dizzy 1988,
4 część - Magicland Dizzy 1989
6 część - Dizzy Prince of the Yolkfolk 1990
7 część - Crystal Kingdom Dizzy 1991
Moim zdaniem z części, które znam 1-7 to najlepsza jest trójka. 3 > 4 > 7 > 2=6 > 1=5