operujących taką nienawiścią i głupotą Największą nienawiść i brak wiedzy to prezentują tutaj zwolennicy KO, co nie świadczy dobrze o jej wyborcach. Wystarczy przeczytać wypowiedzi w tym wątku lub innym politycznym o trumpie.
Do tego facet ma rację, sam nie jestem zwolennikiem konfy, ale ta partia, a w szczególności PiS są zawsze niedoszacowane w sondażach.
Ogółem, to cyferki są mniej ważne, Bzdura, cyferki decydują o wygranej lub przegranej.
A niektórym się do razu odpalił protokół "jebać Tuska". Nie zauważyłem. Tusk już pokazał ile warte są jego obietnice i rządy. PiS go zjada jak małe dziecko pączka, przestał się liczyc więc szkoda marnować czas na dyskusję o nim.
Co do lewicy, to kompletne rozczarowanie, dobrze widać jak bardzo „zależy” jej na przeciętnym Kowalskim. Jeśli to jest lewica, to ja dziękuję, razem z innymi z KO serwuję mi ekstremalnie drogie życie w moim kraju. PIS przy lewicy to zdecydowanie pro-społeczne ugrupowanie. W Zandbergu jedyna nadzieja jeśli chodzi o lewicę.
Oczywiście, że PiS jako pierwszy zaczął w Polsce prowadzić "jakąś" politykę socjalną. A NL oderwała się od ludu pracującego miast i wsi. Sam nawet kiedyś o tym pisałem, więc nie mam zamiaru się z tego rodzaju tezą spierać. To są jednak czasy minione.
Kaczyński ustępuje powoli miejsca ludziom pokroju Czarnka, którzy dążą do przejęcia elektoratu Konfederacji poprzez kradzież "programu" i retoryki partii Mentzena. Nawrocki również jest bardziej "konfederatą" niż "pisowcem" (w niedawnym stylu Lecha Kaczyńskiego). Dlatego obawiam się, że parcie na stołki skłoni PiS do ustępstw w zakresie polityki socjalnej i do realizacji polityki fiskalnej, która spychałaby Polskę w stronę europejskiego Bangladeszu (co jest wyrażonym już niedawno w czasie debaty z Morawieckim marzeniem Mentzena) i pogłębiała nierówności społeczne (z czym akurat PiS w jakimś sensie walczył). Zwłaszcza że po przejęciu władzy przez PiS Nawrocki może również dążyć do realizacji "mentzenowskich" założeń (bogacenie się bogatych), na których oparł np. swój program reformy podatkowej.
Pisząc, że PiS w koalicji z Konfederacją będzie nadal realizował prospołeczną agendę, nie doceniasz chyba partii, której kibicujesz. Owszem, Konfederacji zależy na stołkach (co wymaga "zgniłych kompromisów"), ale (IMHO) Mentzen nie jest na tyle głupi, żeby wpakować się kabałę, która skończy się odpływem elektoratu i ponowną marginalizacją (lub wchłonięciem przez PiS) wskutek upodobnienia się do PiS-u i rezygnacji ze skrajnie liberalnej polityki "wolnorynkowej" (czyli w tym wydaniu sprzecznej z "prospołeczną").
Problemem dla Konfederacji jest na razie Kaczyński, który ma trochę oleju w głowie i też nie chce wpakować swojej partii na minę. Utrzymanie tego państwa w dobrej formie wymaga bowiem np. nakładania kolejnych podatków na zamożną czy bogatą część społeczeństwa; samo "deregulowanie" (przepisów), "uszczelnianie" (systemu podatkowego) czy "optymalizowanie" (wydatków) nie wystarczy, żeby zatrzymać postępującą degrengoladę usług publicznych. Rządy Konfederatów przypominałyby jednak "austerity" w wydaniu znacznie bardziej intensywnym niż za czasów Tuska i Vincenta, a tego Kaczyński będzie chciał za wszelką cenę uniknąć.
Zakładam jednak, że opcja "konfederacka" w końcu przeważy w PiS-ie, bo Kaczyński jest coraz starszy, a wyhodowany przez lata, betonowy elektorat PiS-u łyknie wszystko (w tym odejście od polityki prospołecznej) w ramach "dwójmyślenia" (i wskutek odpowiedniej propagandy). Zacznie się więc ostra rywalizacja o to, kto jest bardziej "wolnorynkowy", "nacjonalistyczny" i "patriotyczny"(bo PiS chce przejąć elektorat Konfederacji, a Konfederacja musi się odróżnić od PiS-u, żeby istnieć). Ofiarą tej rywalizacji stanie się większość Polaków. Zwłaszcza tych, którzy stoją niżej w hierarchii społecznej (karpi). Dlatego, jak pisałem, czekają nas ciekawe czasy.
Najlepsze jest to, że w braku TK, wszyscy już pier...ą fakt, że w 2026 przywalimy w konstytucyjny próg zadłużenia 60% PKB, o czym przebąkuje już i Glapa, i Domański.