This War of Mine - inne oblicze wojny w grze twórców Anomaly - Strona 2
Warszawskie studio 11 Bit bierze pod lupę temat dotychczas przez gry karygodnie zaniedbany. Ich symulator walki o przetrwanie w mieście trawionym przez wojnę zyskał ogromny rozgłos, a niedawno mogliśmy zobaczyć, jak sprawdza się on w praktyce.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry This War of Mine - survival na wojnie z perspektywy cywila

Stworzenie prawdziwego klimatu wojny wymagało od twórców porządnych przygotowań – między innymi przestudiowania setek wspomnień ocalałych z oblężenia Sarajewa. Poza stworzeniem sugestywnej atmosfery ta potężna baza danych odkryła też parę ciekawych informacji – chociażby takich, że w czasie zbrojnego konfliktu wśród cywilów jednym z najważniejszych towarów jest alkohol. Zapamiętajcie to, bo podobnie będzie w This War of Mine.
Oto pierwsze, czym This War of Mine różni się od innych przedstawicieli swojego gatunku: największą trudnością jest tu nie zdobycie wody czy jedzenia, a wybory związane z rozdzieleniem tych zasobów pomiędzy członków naszej grupy. Podczas wojny trudno oczekiwać lodówki wypełnionej po brzegi oraz apteczki w każdym mieszkaniu: gdy znajdziemy antybiotyk, starczy go tylko dla jednej osoby. Jak mówią sami twórcy, w końcu w każdej rozgrywce dojdziemy do momentu, w którym gra zmusi nas do podjęcia decyzji o strasznych konsekwencjach. Albo okradniemy kogoś z jego prowiantu, albo skażemy na śmierć głodową członka naszej grupy; albo odmówimy leków chorej matce, albo jej dziecku. Horror sytuacji polega tu właśnie na wyborach, w których nie ma mniejszego i większego zła, nie na bombardowaniach, gwałtach czy torturach. Tych ostatnich zresztą w grze nie uświadczymy; jak powiedział nam Paweł Miechowski z 11 Bit Studios, celem warszawskiego studia nie było stworzenie symulatora okrucieństwa czy uwydatnienie złej strony człowieka. Przygnębiać ma tutaj cała sytuacja, nie drastyczne wydarzenia.

Wieść o tym, że 11 Bit wzięło się za nowy projekt, zapewne niespecjalnie ucieszyła fanów Anomaly – popularnej serii odwróconych tower defense, dotąd flagowego dzieła warszawskiego studia. Ostatecznie na ten rok zapowiedziana została nowa odsłona cyklu o podtytule Defenders. Na szczęście This War of Mine nie wpłynie negatywnie na jej premierę, jako że zajmuje się nią inna ekipa.
Takie podejście w naturalny sposób ogranicza nieco This War of Mine. Dla przykładu trudno będzie stać się bandytą z prawdziwego zdarzenia, bo wszystko, co robimy, jest podporządkowane tylko jednemu celowi: przetrwaniu. Okradnięcie umierającego nieznanego to oczywiście czyn godny potępienia, ale trudno choć trochę go nie usprawiedliwić, gdy w kryjówce czeka na nas głodujące dziecko. Osoba, której właśnie odebraliśmy ostatnią szansę na przeżycie, automatycznie zaszufladkuje nas jako bezwzględnego złoczyńcę, ale z drugiej strony nasza grupa powita nas z wdzięcznością jako bohatera. Takie sytuacje działają też w drugą stronę: podarowanie kawałka chleba napotkanej postaci może wzbudzić dezaprobatę starych znajomych. Skupienie się tylko i wyłącznie na próbach utrzymania się przy życiu okroi też zakres działań, jakie możemy podjąć. Dla przykładu, gra nie daje nam możliwości wyjścia na dwór za dnia, gdy snajperzy przeczesują okolicę w poszukiwaniu ocalałych. Nie zostaniemy też sanitariuszem czy posłańcem ani nie wzniecimy powstania przeciw armii okupującej miasto. Twórcy na każdym kroku przypominają nam, że wcielamy się w zwykłego człowieka, który zamiast zostać herosem woli zrobić wszystko, by wyjść z tej wojny żywym.