autor: Krzysztof Chomicki
The Sims 4 na gamescom 2013 - usprawniona powtórka z rozrywki - Strona 2
Czwarta odsłona cyklu nie wprowadzi żadnych rewolucyjnych zmian, jednak liczne usprawnienia powinny przypaść fanom do gustu. Na gamescomie zobaczyliśmy nowe wersje narzędzi, rozbudowany system emocji, a nawet stworzyliśmy własnego Sima.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry The Sims 4 - niezłe nowości w cieniu wyraźnych braków
Kiedy już postawimy cały budynek, warto go jakoś urządzić. Tutaj z pomocą przychodzą gotowe szablony różnych pomieszczeń, które wyglądają, jakby zostały wzięte prosto z kart katalogu Ikei. Jak zwykle zagospodarowany klocek można rozciągnąć na całość lub część pomieszczenia i pozmieniać ustawienia mebli. To świetne rozwiązanie dla osób, które nie są mocne w projektowaniu wnętrz. Jeżeli jednak ktoś nie ma ochoty kupować całego zestawu, nic nie stoi na przeszkodzie, aby każdy element wystroju nabyć zupełnie osobno.
Ustaliliśmy już, że zarówno generowanie nowych Simów, jak i tworzenie im warunków do życia jest teraz prostsze i przyjemniejsze niż kiedykolwiek. Chociaż z pewnością znalazłyby się osoby, którym edytory te starczyłyby już za całą grę, The Sims to jednak przede wszystkim symulator życia – ten zaś również doczekał się znaczących, chociaż mniej widowiskowych ulepszeń.
W „czwórce” poczynaniami Simów kierują nie tylko ich podstawowe potrzeby i pragnienia, ale też stan emocjonalny. Od samopoczucia każdej postaci zależą jej relacje z innymi oraz czynności, których może się podjąć. Twórcy zaprezentowali działanie tego mechanizmu na przykładzie mocno przerysowanej na potrzeby targów historyjki (we właściwej grze zmiany nastroju nie powinny zachodzić aż tak szybko).
Cała rzecz miała miejsce podczas domówki, na której oprócz niejakiej Sophii znaleźli się jej dwaj adoratorzy – Andre i Ollie. Ten drugi czuł się akurat niezwykle pewny siebie, dzięki czemu z łatwością nawiązywał coraz lepszy kontakt z obiektem swoich westchnień. Znudzony Andre postanowił uprzykrzyć życie oponentowi i będąc utalentowanym muzykiem, zagrał Olliemu wzruszający utwór na skrzypcach. Melodia tak głęboko urzekła rywala, że popadł w depresję i przygnębiony udał się do pustego pokoju, aby sobie w ciszy porozpaczać.
Andre skrzętnie wykorzystał słabość konkurenta i sam zaczął flirtować z Sophią, jako że poprawiło mu się samopoczucie. Stan depresyjny Olliego nie trwał jednak długo i gdy poczuł się już lepiej, znalazł w pustym pokoju... laleczkę voodoo. Kilka igieł później znajdujący się pod wpływem czarnej magii Andre rozsierdził się tak bardzo, że w kółku interakcji z Sophią każda opcja zakładała jakieś nieuprzejme zachowanie. Rozwścieczony nieszczęśnik pokłócił się ze swą wybranką i poszedł odstresować przy worku treningowym. Jego obecny stan emocjonalny nie sprzyjał flirtowaniu, ale za to sprawdził się podczas wysiłku fizycznego – Andre zyskiwał punkty umiejętności szybciej niż podczas wykonywania mniej agresywnych ćwiczeń.
Sytuacja znów się odwróciła i Ollie ponownie przejął inicjatywę. Pewien wpływ na emocje Simów okazuje się mieć nawet wystrój wnętrz – rozmowa obok sugestywnego obrazka z kobietą ujeżdżającą rakietę kosmiczną pozwoliła amantowi zadać Sophii niedyskretne pytanie, które brzmiało: „Chcesz zobaczyć moją rakietę?”. Kobieta oczywiście się zgodziła, po czym para wyszła z domu... wsiadła na pokład rzeczonej rakiety i odleciała w kosmos.
Dzięki znacznie usprawnionym edytorom oraz ciekawemu systemowi stanów emocjonalnych The Sims 4 ma zadatki na najlepszą część serii. Równocześnie nie ma się co oszukiwać – wiele wskazuje na to, że dostaniemy kolejną powtórkę z rozrywki, chyba że twórcy trzymają w tajemnicy dalsze istotne zmiany, których postanowili jeszcze nie ujawniać. Szczerze w to jednak wątpię i przewiduję, że skończy się na tym co zawsze – gracze będą narzekać na wtórność, a nowe Simsy wraz z kilkunastoma dodatkami i tak sprzedadzą się w dziesiątkach milionów egzemplarzy.
Krzysztof Chomicki | GRYOnline.pl