Elite: Dangerous - powrót legendarnego symulatora kosmicznego na 30-lecie serii - Strona 2
W przyszłym roku czeka nas premiera Elite: Dangerous. Wszystko wskazuje na to, że protoplasta gatunku kosmicznych symulatorów powróci w wielkim stylu.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Elite: Dangerous - w kosmosie nikt nie usłyszy Twojego marudzenia
Elite to legenda, ale miłośnicy gatunku równie ciepło wspominają jego następcę, czyli grę Frontier, która w wielu aspektach znacząco różniła się od swojej poprzedniczki. Tworząc najnowszą odsłonę cyklu, autorzy chcą połączyć najlepsze elementy obu tych produkcji. Wykorzystany zostanie realistyczny system symulujący fizykę newtonowską, więc możliwe mają być takie manewry jak np. zwrot o 180 stopni i lot tyłem. Potyczki nie będą jednak mieć postaci wolno toczących się bitew o dalekim zasięgu, jakie widzieliśmy we Frontierze. Zamiast tego mają przypominać raczej te z Elite, czyli odbywać się w bliskiej odległości i bardzo szybkim tempie. Natomiast sam sposób funkcjonowania galaktyki, zachodzące w niej zmiany i dostępne dla graczy opcje oparte zostaną na ulepszonych rozwiązaniach z „dwójki”.
Kickstarter Elite: Dangerous oferował wiele typowych nagród dla najbardziej hojnych fanów, takich jak koszulki czy spotkania z autorami. Twórcy przygotowali jednak także coś nowego dla osób, które przekroczą próg 4,5 tys. funtów. Wpłacający taką sumę otrzymali licencję na opublikowanie jednej powieści osadzonej w świecie serii, bez żadnych dodatkowych opłat czy dzielenia się z Frontier Developments ewentualnymi zyskami. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę i ostatecznie z oferty skorzystało dziesięć osób. Część autorów uruchomiła nawet własne kickstartery.
Potencjał w całej akcji dostrzegło też specjalizujące się w powieściach science fiction wydawnictwo Gollancz i wsparło Elite: Dangerous sumą ponad 13 tys. funtów. Dzięki temu uzyskało prawa do wypuszczenia trzech książek i będzie współpracować z deweloperami, aby wprowadzić zawarte w nich wątki do samej gry. Warto dodać, że w pudełkach z pierwszą częścią Elite poza dyskietkami można było znaleźć osadzoną w tym świecie powieść The Dark Wheel autorstwa Roberta Holdstocka, który w tamtych czasach pisał właśnie dla Gollancza.
Możliwości współczesnych pecetów pozwolą twórcom na znaczne urozmaicenie gwiezdnych starć. Pojawi się realistyczny system zniszczeń. Statki podzielone zostaną na wiele oddzielnych sekcji, których uszkodzenie wywoła odmienne efekty. Po przebiciu pancerza zobaczymy wyraźnie wnętrze jednostki, a widok odrywających się części nie będzie należeć do rzadkości. Eksplorując galaktykę, nieraz natkniemy się zresztą na porzucone wraki lub ich fragmenty, które wciąż mogą posiadać na pokładzie cenne podzespoły i towary. Silnik kontrolujący zachowanie kosmicznych pojazdów będzie też brać pod uwagę wzrost temperatury maszyn wywoływany agresywnymi manewrami, co uczyni je bardziej widocznymi na radarach. Trzeba się więc będzie liczyć z tym, że długi pojedynek może zwabić innych graczy lub pilotów sterowanych przez sztuczną inteligencję.

Autorzy chcą również uczynić handel tak atrakcyjną opcją, by w różnym stopniu zajmowała się nim większość graczy. Nawet osoby nastawione na walkę podczas podróży często zabierać będą w trasę trochę towaru, aby zarobić dodatkowe kredyty. Filozofia każdego gwiezdnego kupca ma być prosta – nabyć tanio i sprzedać drogo. Przykładowo planety specjalizujące się w rolnictwie zaoferują niższe ceny żywności niż systemy koncentrujące się na przemyśle. Pojawią się również unikalne produkty, możliwe do pozyskania tylko w jednym miejscu. Im dalej wywieziemy je od źródła, tym więcej na nich zarobimy.