Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 18 stycznia 2013, 11:24

autor: Adrian Werner

Elite: Dangerous - powrót legendarnego symulatora kosmicznego na 30-lecie serii - Strona 2

W przyszłym roku czeka nas premiera Elite: Dangerous. Wszystko wskazuje na to, że protoplasta gatunku kosmicznych symulatorów powróci w wielkim stylu.

Elite to legenda, ale miłośnicy gatunku równie ciepło wspominają jego następcę, czyli grę Frontier, która w wielu aspektach znacząco różniła się od swojej poprzedniczki. Tworząc najnowszą odsłonę cyklu, autorzy chcą połączyć najlepsze elementy obu tych produkcji. Wykorzystany zostanie realistyczny system symulujący fizykę newtonowską, więc możliwe mają być takie manewry jak np. zwrot o 180 stopni i lot tyłem. Potyczki nie będą jednak mieć postaci wolno toczących się bitew o dalekim zasięgu, jakie widzieliśmy we Frontierze. Zamiast tego mają przypominać raczej te z Elite, czyli odbywać się w bliskiej odległości i bardzo szybkim tempie. Natomiast sam sposób funkcjonowania galaktyki, zachodzące w niej zmiany i dostępne dla graczy opcje oparte zostaną na ulepszonych rozwiązaniach z „dwójki”.

Elite: Dangerous - symulator kosmiczny - ilustracja #2

Kickstarter Elite: Dangerous oferował wiele typowych nagród dla najbardziej hojnych fanów, takich jak koszulki czy spotkania z autorami. Twórcy przygotowali jednak także coś nowego dla osób, które przekroczą próg 4,5 tys. funtów. Wpłacający taką sumę otrzymali licencję na opublikowanie jednej powieści osadzonej w świecie serii, bez żadnych dodatkowych opłat czy dzielenia się z Frontier Developments ewentualnymi zyskami. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę i ostatecznie z oferty skorzystało dziesięć osób. Część autorów uruchomiła nawet własne kickstartery.

Potencjał w całej akcji dostrzegło też specjalizujące się w powieściach science fiction wydawnictwo Gollancz i wsparło Elite: Dangerous sumą ponad 13 tys. funtów. Dzięki temu uzyskało prawa do wypuszczenia trzech książek i będzie współpracować z deweloperami, aby wprowadzić zawarte w nich wątki do samej gry. Warto dodać, że w pudełkach z pierwszą częścią Elite poza dyskietkami można było znaleźć osadzoną w tym świecie powieść The Dark Wheel autorstwa Roberta Holdstocka, który w tamtych czasach pisał właśnie dla Gollancza.

Możliwości współczesnych pecetów pozwolą twórcom na znaczne urozmaicenie gwiezdnych starć. Pojawi się realistyczny system zniszczeń. Statki podzielone zostaną na wiele oddzielnych sekcji, których uszkodzenie wywoła odmienne efekty. Po przebiciu pancerza zobaczymy wyraźnie wnętrze jednostki, a widok odrywających się części nie będzie należeć do rzadkości. Eksplorując galaktykę, nieraz natkniemy się zresztą na porzucone wraki lub ich fragmenty, które wciąż mogą posiadać na pokładzie cenne podzespoły i towary. Silnik kontrolujący zachowanie kosmicznych pojazdów będzie też brać pod uwagę wzrost temperatury maszyn wywoływany agresywnymi manewrami, co uczyni je bardziej widocznymi na radarach. Trzeba się więc będzie liczyć z tym, że długi pojedynek może zwabić innych graczy lub pilotów sterowanych przez sztuczną inteligencję.

Walka ma być dużo bardziej emocjonująca niż w poprzednich odsłonach. - 2013-01-18
Walka ma być dużo bardziej emocjonująca niż w poprzednich odsłonach.

Autorzy chcą również uczynić handel tak atrakcyjną opcją, by w różnym stopniu zajmowała się nim większość graczy. Nawet osoby nastawione na walkę podczas podróży często zabierać będą w trasę trochę towaru, aby zarobić dodatkowe kredyty. Filozofia każdego gwiezdnego kupca ma być prosta – nabyć tanio i sprzedać drogo. Przykładowo planety specjalizujące się w rolnictwie zaoferują niższe ceny żywności niż systemy koncentrujące się na przemyśle. Pojawią się również unikalne produkty, możliwe do pozyskania tylko w jednym miejscu. Im dalej wywieziemy je od źródła, tym więcej na nich zarobimy.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej

Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów?
Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów?

Przed premierą

Star Citizen to bardzo obiecujący projekt - zebrał w końcu w formie crowdfundingu 95 milionów dolarów. Na jakim etapie są prace? Czy zawirowania wokół tytułu odbiją się na jakości gry?

Star Citizen -  spełnienie marzeń fanów kosmicznych symulatorów?
Star Citizen - spełnienie marzeń fanów kosmicznych symulatorów?

Przed premierą

Chris Roberts ma prawie 30 milionów dolarów na wprowadzenie w życie nowoczesnej mieszanki Wing Commandera, Privateera i Freelancera. Rozmach Star Citizena jest ogromny, ale równie wielkie są oczekiwania fanów.

Gra Star Citizen, czyli co najlepsze z Wing Commandera, Privateera i EVE Online
Gra Star Citizen, czyli co najlepsze z Wing Commandera, Privateera i EVE Online

Przed premierą

Chris Roberts chce przywrócić blask gatunkowi kosmicznych symulatorów tworząc grę, która połączy jakość bitew i fabuły z Wing Commandera z otwartym światem Privateera.