Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Elite: Dangerous Przed premierą

Przed premierą 18 stycznia 2013, 11:24

autor: Adrian Werner

Elite: Dangerous - powrót legendarnego symulatora kosmicznego na 30-lecie serii

W przyszłym roku czeka nas premiera Elite: Dangerous. Wszystko wskazuje na to, że protoplasta gatunku kosmicznych symulatorów powróci w wielkim stylu.

Przeczytaj recenzję Recenzja gry Elite: Dangerous - w kosmosie nikt nie usłyszy Twojego marudzenia

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

Elite: Dangerous - symulator kosmiczny - ilustracja #1

Pierwsze Elite ukazało się w 1984 roku na komputery BBC Micro i Acorn Electron. Sukces tej produkcji sprawił, że szybko została ona przeniesiona na praktycznie wszystkie popularne w tamtych czasach platformy. Był to jeden z pierwszych tytułów wykorzystujących w pełni trójwymiarową, choć – ze zrozumiałych względów – bardzo ubogą grafikę. Wcześniej tematykę gwiezdnego kupca podejmowały inne gry, takie jak np. Star Trader, ale to właśnie Elite stworzyło fundamenty, na których do dzisiaj powstają wszystkie kosmiczne symulatory z otwartym światem.

Kilka tygodni temu użytkownicy Kickstartera uczynili coś, co po dekadzie pełnej falstartów wydawało się niemożliwe. Wpłacone przez nich pieniądze sprawiły, że na poważnie ruszyła produkcja nowej odsłony Elite, czyli serii, która jest wpłynęła na rozwój całego gatunku kosmicznych symulatorów. Przyjrzyjmy się więc, co takiego szykuje David Braben i jego studio Frontier Developments.

Elite: Dangerous, bo taki tytuł wybrali twórcy, ma zrekonstruować na nowoczesnym silniku wszystko to, co uczyniło z pierwowzoru legendę, i jednocześnie wprowadzić szereg ulepszeń, na jakie pozwala współczesna technologia. Istota gry jest prosta – otrzymamy mały statek i sto kredytów, a następnie zostaniemy rzuceni na Drogę Mleczną ze 100 miliardami gwiazd i tylko od nas samych zależeć będzie, co zrobimy dalej.Małe rozmiary wirtualnych uniwersów stały się głównym powodem krótkiej żywotności wielu podobnych produkcji, takich jak np. seria X studia Egosoft. Natomiast w Elite: Dangerous proceduralna generacji umożliwi wprowadzenie tak dużej skali, że w grę będzie można bawić się przez długie lata bez uczucia znużenia.

W stworzonym przez Frontier Developments świecie dominującą rolę odgrywają trzy supermocarstwa – Imperium, Federacja oraz Niezależni. Nie kontrolują one jednak całej przestrzeni kosmicznej ani nawet jej większości. Poza strefą ich wpływów panuje anarchia i bezprawie, ale potencjalne profity możliwe do uzyskania w tych sektorach często warte są ryzyka. Niektóre komentarze twórców sugerują również, że powróci wroga ludzkości obca rasa Thargoidów. Gra postawi na pełną swobodę wyboru. Sami zdecydujemy, czy stać się gwiezdnym kupcem, piratem, łowcą nagród, zabójcą, odkrywcą, górnikiem lub dowolnie połączyć te aktywności.

Elite: Dangerous - symulator kosmiczny - ilustracja #3

Wirtualna galaktyka ma tętnić życiem i wydarzenia nastąpią niezależnie od naszego udziału, choć jednocześnie otrzymamy też szansę wywarcia istotnego wpływu na losy całego uniwersum. Decyzje oraz działania gracza ukształtują również reputację jego bohatera i tym samym stosunek do niego postaci niezależnych. Podczas zabawy świat będzie na naszych oczach ulegał zmianom. Obejrzymy m.in. budowę stacji kosmicznych oraz rozwój portów handlowych, jak również staniemy się świadkami np. próby zamachu zleconego przez jedną z postaci niezależnych lub nawet weźmiemy udział w wielkiej galaktycznej wojnie. Jak na kosmiczny symulator przystało, Elite: Dangerous zaoferuje również duży wybór możliwych do pokierowania statków (w dniu premiery przynajmniej 25). Za zarobione pieniądze kupimy oczywiście nowe okręty oraz ulepszymy te już posiadane. W grze nie znajdziemy żadnych sztywnych klas postaci. Zamiast tego różnorodność dostępnych maszyn oraz ich modyfikacji sprawi, że sami dopasujemy jednostki do własnych potrzeb. Co ciekawe, każda część i typ uzbrojenia będą mieć określoną wagę oraz rozmiary, które wpłyną na sterowność pojazdu.

Adrian Werner

Adrian Werner

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.

więcej

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.

Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów?
Wielkie oczekiwania i zawirowania wokół Star Citizen - na co poszło 95 milionów dolarów?

Przed premierą

Star Citizen to bardzo obiecujący projekt - zebrał w końcu w formie crowdfundingu 95 milionów dolarów. Na jakim etapie są prace? Czy zawirowania wokół tytułu odbiją się na jakości gry?

Star Citizen -  spełnienie marzeń fanów kosmicznych symulatorów?
Star Citizen - spełnienie marzeń fanów kosmicznych symulatorów?

Przed premierą

Chris Roberts ma prawie 30 milionów dolarów na wprowadzenie w życie nowoczesnej mieszanki Wing Commandera, Privateera i Freelancera. Rozmach Star Citizena jest ogromny, ale równie wielkie są oczekiwania fanów.