Elite: Dangerous - powrót legendarnego symulatora kosmicznego na 30-lecie serii - Strona 3
W przyszłym roku czeka nas premiera Elite: Dangerous. Wszystko wskazuje na to, że protoplasta gatunku kosmicznych symulatorów powróci w wielkim stylu.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Elite: Dangerous - w kosmosie nikt nie usłyszy Twojego marudzenia
Na handel wpłyną także zmiany w samej galaktyce. Blokady systemów oraz inne wydarzenia wojenne utrudnią nam życie, podczas gdy np. klęska nieurodzaju i wywołany nią głód okażą się doskonałą szansą zarobku. Wirtualny świat ma dynamicznie reagować na nasze poczynania, więc możliwe będzie manipulowanie cenami poprzez wpływanie na sytuację w danym fragmencie kosmosu. Sporo zabawy zapewni też górnictwo. W skolonizowanych systemach znalezienie dużych depozytów cennych minerałów będzie graniczyć z cudem, dlatego osoby parające się wydobyciem zostaną zmuszone udać się do mniej wyeksploatowanych, ale jednocześnie bardziej niebezpiecznych sektorów.
W Elite: Dangerous rozgrywki solo i multiplayer nie będą oddzielnymi trybami. Zamiast tego ich uczestnicy sami zadecydują, czy chcą bawić się samotnie, czy też zainicjują grę dla grupy przyjaciół lub tych osób, które wyrażą chęć dołączenia do niej. Możliwości konfiguracji obejmą również wiele innych elementów, więc każdy dopasuje sobie rozgrywkę do własnych potrzeb. Autorzy chcą też wprowadzić szereg systemów regulujących porządek w wirtualnej galaktyce. Pojawi się m.in. kosmiczna policja oraz opcja skorzystania z usług łowców głów. Wszystko to ma sprawić, że również początkujący gracze z radością oddadzą się rozrywce, bez obaw, że bardziej zaawansowani złośliwcy im to uniemożliwią.
Choć przestawiona przed twórców wizja Elite: Dangerous jest bardzo ambitna, to jednocześnie plany Davida Brabena idą znacznie dalej. Frontier Developments zamierza bowiem aktywnie wspierać grę również po premierze i chce regularnie rozbudowywać jej zawartość darmowymi aktualizacjami oraz dużymi rozszerzeniami. Wprowadzą one dodatkowe statki, opcję lądowania na planetach, jak również możliwość opuszczenia kokpitu i przespacerowania się po wnętrzach pojazdów i stacji kosmicznych oraz po małych sekcjach planetarnych miast. Autorzy planują również zająć się po premierze opracowaniem narzędzi moderskich. Rozważane jest także dodanie jednostek takich jak krążowniki, którymi sterować będzie cała grupa graczy.
Elite: Dangerous wydaje się być tym, na co fani serii czekali od 1995 roku, czyli od premiery Frontier: First Encounters. Z podanych do tej pory informacji wyłania się obraz gry, która połączy najlepsze elementy poprzednich dzieł, a jednocześnie wprowadzi sporo nowych i wszystko to opakuje we współczesną oprawę graficzną z realistycznym silnikiem fizycznym. W ciągu ostatnich siedemnastu lat David Braben wielokrotnie zaczynał produkcję czwartej części cyklu, a następnie porzucał każdy z tych projektów z powodu zbyt słabej technologii lub braku zainteresowania wydawców. Teraz wreszcie pecety osiągnęły poziom pozwalający twórcy zrealizować wszystko, co sobie zaplanował, a model kickstarterowy dał mu środki i niezależność, których nie chcieli zaoferować partnerzy. Wygląda na to, że tym razem naprawdę doczekamy się nowego Elite, i wiele wskazuje, że będzie to godna kontynuacja serii.
Adrian Werner | GRYOnline.pl