Total War: Rome II - upadek Kartaginy prosto z targów gamescom 2012
Najnowsza odsłona cyklu Total War zapowiada się fenomenalnie. Wiele świetnych pomysłów uzupełnia grafika wyznaczająca nowe standardy w grach strategicznych. Na to cudo poczekamy do 2013 roku.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Total War: Rome II - tryumfalny powrót do Rzymu
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
- wspaniała grafika;
- zwiększony nacisk na relacje z postaciami;
- większy realizm w bitwach i kampanii;
- premiera pod koniec 2013 r.
Tegoroczny gamescom rozpoczął się dla mnie z hukiem, a konkretnie odgłosami rozpadających się murów Kartaginy w Total War: Rome II. Od premiery pierwszej części minęło już osiem lat i właśnie jej kontynuacja była produkcją, o którą najczęściej prosili miłośnicy serii. Nawet podczas cyklu deweloperskiego Total War: Shogun II, gdy tylko autorzy wypuszczali nowe materiały, reakcją fanów zawsze było: „Fajne, ale gdzie jest Rome II?”. Wybrany okres jest zresztą idealny dla gry koncentrującej się na budowie imperiów. Zapewnia on twórcom bardzo różnorodny świat, masę ciekawych jednostek i taktyk oraz wiele potężnych frakcji.
Rozgrywka w każdej odsłonie Total War zawsze składała się z dwóch sekcji: turowej kampanii strategicznej i starć toczonych w czasie rzeczywistym. Tym razem strategiczna mapa będzie znacznie większa niż to, co oferowało Rome: Total War. Autorzy obiecują olbrzymie bogactwo kultur i taktyk wojennych. Poza terenami antycznych imperiów mapa obejmie m.in. zarówno plemiona barbarzyńców zamieszkujące Północ, jak i egzotyczne kultury żyjące na pustyniach. Gra skoncentruje się na ludzkich interakcjach i dramatach. Kluczową rolę odegrają polityczne intrygi i próby podporządkowania sobie senatu. W kampanii nie zabraknie ciekawych wątków fabularnych, ale będą one aktywowane przez nasze własne działania i sami wpłyniemy na ich przebieg. Idea jest taka, aby opowiedzieć małe, interesujące historie, jednak bez wprowadzania jakiejkolwiek liniowości. Gwiazdą Total War: Rome II jest oczywiście Rzym, niemniej autorzy obiecują, że kierowanie innymi frakcjami będzie równie zajmujące. Każda z nich stosować ma odmienne taktyki i posiadać własne unikalne drzewko rozwoju oraz system polityczny. Ponadto wszystkie okażą się grywalne od samego początku. Nie trzeba będzie przechodzić kampanii Rzymem, aby uzyskać dostęp do pozostałych nacji.
Znaczące zmiany nie ominą również bitew. Jednym z najbardziej niezwykłych elementów Total War jest wyjątkowo szerokie spektrum skali. Możemy przybliżyć kamerę tak, że będziemy obserwować pojedynek dwóch żołnierzy, a chwilę potem oddalić ją do widoku pokazującego tysiące jednostek. Rome II ma ulepszyć oba końce tej skali. Sporo starć rozegra się wewnątrz miast, które nie ograniczą się do kilku domków z otaczającymi je murami. Zamiast tego dostaniemy olbrzymie metropolie, zaprojektowane ręcznie, tak aby odzwierciedlały prawdę historyczną. W poprzednich odsłonach podbicie miasta wymagało zajęcia jednego punktu kontrolnego. Prowadziło to do nierealistycznych sytuacji, gdy po zrobieniu wyrwy w murach wszystkie siły obrońców zbiegały się w to samo miejsce. Tym razem ma być inaczej – metropolie będą posiadać kilka punktów kontrolnych. Ponadto starcia morskie i lądowe nie zostaną już oddzielne. Dzięki temu zobaczymy m.in. armaty statków niszczące mury czy desanty armii, które na pole bitewne przypłynęły galerami.
Znacznie zwiększono też realizm wizualny w najmniejszej skali. Postacie żołnierzy staną się bardziej szczegółowe, a do tego zostaną wyposażone w system animacji twarzy. Creative Assembly chce, aby każda jednostka była czymś więcej niż tylko mięsem armatnim. Przyczynią się do tego m.in. emocjonalne reakcje na przebieg starć. Przykładowo, jeśli jeden z żołnierzy zostanie trafiony strzałą, to jego towarzysz broni zmartwiony obejrzy się na kompana. Takie drobiazgi mają ukazać brutalny charakter bitew i są jednym z elementów, która uczynią Rome II grą mroczniejszą niż część pierwsza.