Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 9 lipca 2012, 20:00

autor: Szymon Liebert

Asura w Guild Wars 2 – testujemy kolejną rasę w grze firmy ArenaNet - Strona 2

Przetestowaliśmy nowy fragment Guild Wars 2 – tym razem poświęcony rasie Asura. Charakter tych niepozornych istot doskonale oddaje wrażenia z samej gry. To ambitna produkcja i eksperyment, który ma dużą szansę na powodzenie.

Golemy to potężni sprzymierzeńcy. Do czasu usterki technicznej.

Golemy, czyli Genius Operated Living Enchanted Manifestation, to maszyny bojowe stworzone przez Asurów. W pierwszym Guild Wars mogliśmy zdobyć herosa tego typu (M.O.X.). W „dwójce” motyw ten jest rozwinięty jeszcze bardziej. W jednej z misji uczestniczymy nawet w walkach golemów, z których jeden nosi dość zabawną nazwę: OVR9000.

Pisałem już sporo o otwartej, kolektywnej i dynamicznej naturze Guild Wars 2. Tutaj nie musimy martwić się, że zabraknie dla nas potworów lub ktoś podkradnie nam doświadczenie. Początkowe tereny Asurów otrzymały standardową porcję powiązanych ze sobą w różnym stopniu questów i zdarzeń. Na przykład badania jednego z naukowców powodowały efekty uboczne w okolicy. W innym miejscu toczyła się bitwa o utrzymanie sieci energetycznej. Najpierw z pomocą golema musiałem naprawić przekaźniki prądu, a później bronić ich przed atakami. I tak w koło Macieju, bo świat drugiego Guild Wars to niekończąca się pętla zdarzeń. Pojedyncze ukończenie questa nie daje pełnego obrazu tego, co się dzieje. Dopiero po paru podejściach można odkryć wszystkie ciekawostki fabularne i rozgrywkowe – specjalnych bossów i zdarzenia, aktywowane tylko w konkretnych przypadkach.

Nowe odkrycia

Mijając malownicze wzgórza, lasy, jeziora i konstrukcje Asurów, zauważyłem pewną rzecz, która nie rzuciła mi się w oczy wcześniej. Gra pełna jest sekretów i tajemnic. W jednym miejscu trafiłem na znak ze strzałką wskazującą w górę. Gdy podniosłem wzrok, zauważyłem „wyspy” unoszące się wysoko nad ziemią. Parę razy widziałem też dodatkowe bramy asurańskie umieszczone w trudno dostępnych miejscach. Autorzy zachęcają do eksploracji za pomocą systemu „punktów widokowych” – zaliczanie ich gwarantuje dodatkowe doświadczenie i wiąże się z paroma osiągnięciami. Dojście do każdego z nich zwykle wymaga paru akrobacji i wspinaczki po elementach tła. Pomysł nie jest nowy, ale osobiście chciałbym jak najwięcej takich pobocznych atrakcji, do których trafiamy z ciekawości, a nie dlatego, że były po drodze.

Świat Guild Wars 2 ma parę tajemnic, których nie odkryjemy od razu.

Poprzez samą eksplorację nie rozwiniemy postaci i nie poznamy dalszej części historii. Trzeba wykonywać instancjonowane misje fabularne oraz krążyć po otwartym świecie i zaliczać zadania. A to zwykle wiąże się z walką. Można prowadzić ją samemu, bo większość questów jest do tego przystosowana. Pewne zdarzenia wymagają jednak zebrania drużyny. Interfejs grania z kompanami jest typowy. O ile jednak w innych grach MMO dzielenie questów bywa problemem, tutaj jest naturalne. Po prostu zakładamy grupę i robimy cokolwiek – nieważne, jaki mamy poziom i w którym momencie fabuły są postacie. Z pomocą kolegi po fachu ze Skandynawii stłukłem na przykład szlam (z ang. „ooze”), poddawany eksperymentom w laboratorium. Jego znacznie większy kuzyn, toksyczna galaretowata bestia wielkości budynku, później nam za to odpłacił. Żeby zabić tego minibosa, trzeba bowiem przygotować znacznie silniejszą ofensywę.

Złodziej z łukiem

W przygodzie na ziemiach asurańskich postawiłem na klasę Thief, bo wcześniej zrobiła ona na mnie najmniejsze wrażenie. Teraz wiem dlaczego – grając nią tylko kilkanaście minut, nie trafiłem na inne rodzaje broni. Zaletę Guild Wars 2, którą zauważyłem tym razem, stanowi to, że dana postać nie jest ograniczona do jednego stylu walki. Wiele zależy tu bowiem od doboru oręża, umiejętności i przebiegłości gracza. Wykorzystanie cech poszczególnych narzędzi do zadawania bólu oraz właściwości sygnetów, czarów, ataków i stanów może dać zaskakujące rezultaty. To zresztą cecha poprzedniej gry studia ArenaNet, którą udało się przenieść do „dwójki”.

Początkowe sztylety czy miecz nie przypadły mi do gustu. Dopiero z łukiem zacząłem czuć potęgę mojej postaci. Za jego pomocą „złodziej” może bowiem trafiać kilku wrogów jednocześnie i miotać bombami. Detonowanie ich jeszcze w powietrzu daje dodatkowy efekt rozpryskowy. Wystarczy połączyć mnogość pocisków z sygnetem odnawiającym życie za każdy atak, a dostaniemy bohatera radzącego sobie świetnie z dużymi grupami wrogów. To bardzo dobre podejście, bo wybierając klasę, możemy liczyć na to, że w jej ramach da się pokombinować i poszukać czegoś dla siebie. A z czasem zyskać na tyle dużą wiedzę na jej temat, żeby sprawnie wykorzystywać dwa zestawy oręża, wszystkie umiejętności i dodatkowe przedmioty.

The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?
The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?

Przed premierą

Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?

Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4
Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4

Przed premierą

Największy rywal Diablo obrał kurs kolizyjny i planuje pokrzyżować plany Blizzarda. Path of Exile 2 to w zasadzie całkiem nowa gra i wygląda na to, że na rynku gier hack’n’slash dojdzie do pojedynku samców alfa o przewodnictwo w stadzie.

Elveon - przed premierą
Elveon - przed premierą

Przed premierą

Gods: Kraina Nieskończoności nie było może wielkim hitem, ale też nie było kompletną porażką. Czy to samo, słowiańskie spojrzenie na RPG, wsparte silnikiem Unreal 3 i kilkoma dobrymi pomysłami, może przynieść Elveonowi sukces?