Torchlight II - dlaczego warto sprawdzić konkurencję dla Diablo III - Strona 2
Świetna wiadomość dla wszystkich rozczarowanych zmianami wprowadzonymi przez Diablo III. Torchlight II pojawi się już niebawem, a testy wersji beta udowadniają, że ekipa Runic Games dobrze wie, co robi.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Torchlight II - hack'n'slash od współtwórców Diablo
Skoro wspomniałem o levelowaniu – jeśli poczynione w trzecim Diablo zmiany nie przypadły Wam do gustu, tutaj odnajdziecie się bez problemu. Każdy kolejny poziom postaci to 5 punktów do rozdysponowania między siłę, zręczność, magię i witalność oraz dodatkowy punkt do włożenia w jedno z trzech drzewek umiejętności (a każde drzewko/zakładka to 10 skilli aktywnych i trzy pasywne, jest więc w czym wybierać). Jedno zastrzeżenie – na kolejnych poziomach siły danej zdolności następuje troszkę za mały skok jakościowy i bardziej chce się odblokowywać nowe moce niż ulepszać stare. Oczywiście, prócz wchodzenia na kolejne stopnie wtajemniczenia na drodze do bycia „najwypasieńszym wymiataczem”, duża część uroku tego typu gier wynika ze zbierania coraz potężniejszych przedmiotów. Pod tym względem Torchlight II nie zawodzi, bo sprzętu jest całe mnóstwo. Rzekłbym wręcz, że jest go za dużo. Nawet zwykłe potwory wyrzucają magiczne przedmioty, częste oglądanie wyposażenia rzadkiego czy należącego do zestawu również nie dziwi (na szczęście unikaty są odpowiednio wyjątkowe). Ten zabieg sprawia, że ekwipunek zapełnia się niesłychanie szybko (mimo podzielenia go na trzy osobne zakładki), a nowa broń czy zbroja nie robi na graczu wielkiego wrażenia. Zdecydowanie wolałbym, gdyby twórcy zredukowali ilość wypadających mocnych przedmiotów.
Z pomniejszych, ale bardzo sympatycznych rzeczy, należy wymienić możliwość ustawienia prostej listy zakupów, którą zrealizuje wysyłany do miasta zwierzak, oraz fajne – nazwijmy je – „momenty interaktywne” dokładające się do atrakcyjności świata. Przykładowo: po trafieniu do obozowiska bandytów możemy strzelić w latarnie wiszące na domkach, co zaowocuje podpaleniem budynku, a ze środka wybiegną przerażeni przeciwnicy, którzy w innym wypadku by nas zaatakowali. Okazjonalnie trafia się też na bossów-niespodzianki (odprawiający tajemniczy rytuał magowie przyzywają dziwnego potworka – można im przerwać, ale nie trzeba). Świat Torchlighta II żyje i jest przy tym bardzo, ale to bardzo atrakcyjny wizualnie (choć nadal jest to stylizacja mocno komiksowa i bajkowa – ortodoksi „mhroku” nie mają tu czego szukać).
Na koniec dwa słowa o najważniejszej dla wielu nowości w serii – trybie kooperacji. Beta pozwalała tylko na grę w sieci, więc kilka razy połączyłem swe siły z innymi osobami. Standardowo potwory stają się mocniejsze, każdy z uczestników zabawy zdobywa pełną ilość doświadczenia, przedmioty chyba też były całkiem nieźle dopasowane do biorących udział w boju klas. Do gry można dołączyć i wyjść z niej w dowolnym momencie, wszystko jest sprawnie zrobione i daje dużo radochy – ci, którym brakowało tego trybu w poprzedniej grze, będą zachwyceni.
Torchlight II zapowiada się na bardzo dobrą, klasyczną pozycję w swoim gatunku. Jeśli twórcy popracują nad pojawiającym się podczas większych potyczek chaosem, zbalansują częstotliwość zbierania unikatowego sprzętu, a pełna wersja przestanie gubić dźwięk (co w becie zdarzało się nagminnie), będzie naprawdę świetnie.