Rzeź w kosmosie, czyli Aliens: Colonial Marines - Strona 3
Jeszcze w tym roku do sprzedaży trafi nowa gra z uniwersum Obcego - Aliens: Colonial Marines. Czy nowe dzieło firmy Gearbox Software zatrze złe wrażenie po przeciętnym Aliens vs. Predator Rebellionu?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Aliens: Colonial Marines - ten Obcy to wstyd i hańba

Jeśli lubimy mieć lepszy wgląd w to, czym zajmuje się chociaż część składu, to z pewnością zainteresuje nas kooperacja dla czterech osób. Każdy z zaproszonych do zabawy towarzyszy będzie mógł do niej dołączyć i odłączyć się w dowolnym momencie. To jednak nie jedyny tryb multiplayer, jaki proponuje Aliens: Colonial Marines – nie można bowiem zapomnieć o grze w sieci. O tej jak dotąd wiadomo niewiele, ale pewne fakty powinny ucieszyć tych, którzy z rozczarowaniem zareagowali na brak kampanii obcych. W potyczkach przez Internet możliwa stanie się bowiem rozgrywka jako ksenomorf, lecz będzie to wymagać kompletnej zmiany taktyki. W przypadku walki w skórze kosmity kamera przełączy się na trzecioosobową, a miejsce karabinów i granatów zajmie niezwykła szybkość i zwinność. Jednak zarówno w roli alienów, jak i marines gracze będą musieli współpracować, by odnieść końcowy sukces. Dobrym, choć nie nowatorskim, pomysłem jest też personalizacja postaci – dostępna tak w trybie multi, jak i single player. Wraz z postępami w grze będziemy mogli ulepszać broń, dodając do niej różne akcesoria, a także aktywować perki. Wszystko po to, by opuścić LV-426 w jednym kawałku... lub chociaż zginąć później niż cała reszta.
Jak będzie wyglądać Colonial Marines? Tutaj raczej nie spodziewałbym się fajerwerków. Gearbox wciąż daje wyraz swemu zamiłowaniu do Unreal Engine 3, który przecież był wykorzystywany już przy tworzeniu ostatniej części Brothers in Arms oraz Borderlands. Tak jak w przypadku tych dwóch dzieł twórcy zmodyfikowali osiągi niemłodego już silnika, polepszając przede wszystkim oświetlenie i rozmycia. To rzeczywiście powinno wyjść grze na dobre, bo szczególnie w spokojniejszych, bardziej nastawionych na budowanie klimatu fragmentach odpowiednia zabawa światłem może dać sugestywny efekt. Cała reszta prezentuje się po prostu przyzwoicie. Twórcy starają się też wyeliminować wszelkie zbędne elementy z ekranu, by jeszcze bardziej zwiększyć realizm opowiadanej historii – nie uświadczymy na przykład tradycyjnego paska życia.

Jakim okiem patrzeć na nadchodzący tytuł Gearboxu? Z jednej strony to studio raczej nie ma w zwyczaju zawodzić swoich fanów (udział w tworzeniu Duke Nukem Forever to niechlubny wyjątek). Z drugiej jednak nie sposób nie dostrzec paru wad, które niełatwo będzie wyeliminować – chociażby absolutny chaos podczas starć z kosmitami lub zbytnią liniowość. Prawdopodobnie dostaniemy po prostu solidnego FPS-a, z kilkoma niedociągnięciami i być może świetnym klimatem. Problem w tym, że jak na grę, której premiera była przesuwana już kilka razy, to nieco za mało, a fani kinowego Obcego, czekający na porządną produkcję opartą na filmach Scotta i Camerona, a nie hybrydzie z Predatorem, mogą się zawieść. Miejmy jednak nadzieję, że tak się nie stanie. W razie czego na pocieszenie zawsze pozostaje Prometeusz.