autor: Amadeusz Cyganek
Need for Speed: The Run - wrażenia z gry na chwilę przed premierą - Strona 2
The Run to najbardziej kontrowersyjna odsłona serii Need for Speed od lat – czy aby twórcy zbytnio nie przeszarżowali, wprowadzając szereg nieoczekiwanych zmian?
Przeczytaj recenzję Need for Speed: The Run - recenzja wyścigów ze skryptami jak z Call of Duty
Trzeci z prezentowanych etapów to możliwość zmierzenia się w bezpośredniej walce z pięcioma innymi konkurentami w trybie wyścigu. Trasę ulokowano w malowniczej, jesiennej scenerii jednego z parków narodowych USA – warto zaznaczyć, że warunki atmosferyczne istotnie wpływają na komfort jazdy. Deszczowa pogoda okazuje się solidnym testem dla opon i umiejętności prowadzenia wozu, jednak do specyficznych warunków da się przyzwyczaić. Niestety, przy okazji można również zaobserwować strasznie nierówną jakość oprawy graficznej – o ile pierwsze dwa etapy wyglądały naprawdę nieźle, tak liście zalegające na jezdni prezentują się paskudnie, a otoczenie wokół trasy jest ubogie w detale i niezwykle ascetyczne.

Ostatni fragment to jeden z wyścigów ściśle powiązanych z fabułą gry. Tym razem, będąc w skórze Jacka, jesteśmy zmuszeni do desperackiej ucieczki przed dwoma pojazdami prowadzonymi przez niezbyt przychylnych nam panów w czarnych garniturach. Dodatkowo sprawę komplikuje ostrzał z powietrza – nad naszym samochodem uparcie lata helikopter, a każde jego trafienie mocno uszkadza pojazd i utrudnia utrzymanie wozu na trasie. Podczas jazdy ciężko oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z jednym wielkim skryptem, z zegarmistrzowską precyzją regulującym wszelkie wydarzenia. W trakcie ucieczki pod koła wpadają nam fragmenty żelaznych konstrukcji, wraki samochodów, wybuchające beczki czy ogromne kontenery – wszystko to wygląda jak w dobrym filmie akcji. Niestety to, co sprawdza się w hollywoodzkich superprodukcjach, nie zawsze okazuje się być strzałem w dziesiątkę w przypadku gier. Nawet jeśli zniszczymy wóz, wpadając na jedną z przeszkód, po chwili, wiedząc, co dokładnie za moment się stanie, spokojnie omijamy kolejne betonowe „niespodzianki”. Zdecydowanie brakuje elementu zaskoczenia, czegoś nieprzewidywalnego – tymczasem przejeżdżając kolejne metry i odpierając ataki rywali kilkakrotnie zwalniałem na prostym odcinku, przeczuwając, co się święci. Niestety, twórcy nie chcieli pokazać nam fragmentu z sekwencjami qucik time events – wciąż jest to skrzętnie skrywana tajemnica, więc z zaspokojeniem ciekawości w tej kwestii musimy się jeszcze nieco wstrzymać.

Nowy Need for Speed wzbudza we mnie bardzo mieszane uczucia, zwłaszcza jeśli chodzi o kształt wyścigów powiązanych z główną fabułą tej produkcji – pełne oskryptowanie rozgrywki to z pewnością nie jest to, na co czekają fani nie tylko serii, ale także zręcznościowych wyścigówek. The Run nie zachwyca również pod względem graficznym, co dziwi, bo jego twórcy korzystają z tego samego silnika, którym napędzany jest chociażby niezwykle efektowny Battlefield 3. Fajnie zrealizowane szaleństwo na drodze i spory wachlarz trybów gry może nie wystarczyć – za dużo tu kombinowania, a za mało czystej esencji jazdy i potrzeby prędkości. Czy nowy Need for Speed okaże się grą godną tej wielkiej serii, przekonamy się już za kilka tygodni.
Amadeusz „ElMundo” Cyganek