autor: Adam Kaczmarek
Testujemy tryb multiplayer w grze Trackmania 2: Canyon - Strona 2
Trackmania 2: Canyon to kolejna część słynnego cyklu stawiającego na szybkość i rywalizację. Otrzymaliśmy szansę udziału w testach wersji beta.
Przeczytaj recenzję Niemal idealna zręcznościówka - recenzja gry Trackmania 2: Canyon
Trackmania 2: Canyon to przede wszystkim nowe środowisko graficzne – gorące, suche, słoneczne bezdroża. Dla osób przyzwyczajonych do zielonej trawki i trybun będzie to stylistyczny szok. Nie znamy jeszcze szczegółów polityki Nadeo w kwestii odsprzedawania nowych lokacji, ale podstawowa wersja Canyona powinna fanom wystarczyć na długo. Przede wszystkim dlatego, że trasy potrafią być bardzo urozmaicone, oferując zarówno surowe zmagania na popękanym asfalcie, jak tradycyjne wyścigi oparte na pętlach, szybkich zakrętach i skokach. Druga część od pierwszych sekund prezentuje konserwatyzm. To wciąż ta sama i lubiana Trackmania, której cechą rozpoznawczą jest walka o setne części sekundy.
Początek rozgrywki doświadczonym miłośnikom cyklu z pewnością wyda się dziwny. Kierowany pojazd przypomina bowiem krzyżówkę nowych wersji Forda Mustanga i Chevroleta Camaro, co oczywiście jest ukłonem w stronę przeniesienia wyścigów na tereny wyjęte z amerykańskiej pocztówki. „Muscle car” posiada trochę większą masę niż wehikuł z Trackmanii Nations, przez co wydaje się stabilniejszy przy kontakcie z podłożem. To jednak dość skromna zmiana przy wprowadzonym manewrze tzw. driftowania. W Canyonie kontrolowane poślizgi wyglądają bardzo widowiskowo, a wykonuje się je intuicyjnie. Po paru minutach gracz automatycznie załapuje, o co w tym biega, toteż wykorzystywanie tej sztuczki na długich zakrętach nie powinno sprawiać żadnych problemów.

Pod względem wizualnym druga część ma być o wiele ładniejsza od swych poprzedniczek. W wersji beta nie wszystkie opcje graficzne działały jak należy (kulały zwłaszcza cienie), ale i tak widoki były zadowalające. Przy ustawieniach zbliżonych do maksymalnych, dorzuconych filtrach i innych bajerach Trackmania 2: Canyon prezentowała się nowocześnie z wyjątkiem brzydkiej roślinności – co zapewne jest ceną dobrej optymalizacji pod 200 zawodników bijących czasy w jednym momencie. Trzeba też jasno stwierdzić, że wrażenia estetyczne uzależnione są głównie od jakości tras, a te przecież nie zawsze zaskoczą nas liczbą detali i pomysłem.
Nadeo chwali się, że przyjemności obcowania z nową odsłoną cyklu będą mogli doświadczyć także posiadacze kilkuletnich laptopów. By to sprawdzić, odpaliłem betę na moim Asusie (procesor AMD Turion 64 X2, 3 GB RAM, karta graficzna GeForce 9500GS), który do mocarzy nigdy nie należał. Po obniżeniu poziomu detali do minimum mogłem cieszyć się płynną rozgrywką, a więc egzamin z prawdomówności twórcy zdali na piątkę. Ponadto nowością w serii jest system uszkodzeń pojazdu. Nie wpływa on na komfort jazdy i osiągi auta, ale przekroczenie linii mety bez przedniej maski doskonale podkreśla trud włożony w pokonanie długiej i żmudnej trasy.
Podsumowując, Trackmania 2: Canyon zapowiada się całkiem dobrze, choć grając w multiplayerową betę zbyt wielkiej rewolucji względem Nations nie dostrzegłem. Jeżeli Francuzi wyeliminują drobne błędy i rozwiążą problemy z serwerami, to możemy być pewni, że na rynek trafi produkt kompletny, godnie zastępujący swego poprzednika.
Adam „eJay” Kaczmarek