Prey 2 - E3 2011 - pierwsze spojrzenie - Strona 2
Choć Prey 2 nie ma wiele wspólnego ze swoim pierwowzorem, to zapowiada się na niezwykle ciekawą, sandboksową strzelaninę. Miłośnicy science fiction powinni już zacierać ręce.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Prey – Bio(System)Shock, czyli eksperyment udany
Sporo miejsca na wczorajszej prezentacji poświęcono kwestii dynamicznego poruszania się głównego bohatera w świecie gry. Killian potrafi nie tylko strzelać i wykorzystywać osłony do efektywnego prowadzenia ognia, ale również chwytać się krawędzi półek, większych obiektów (np. skrzyń) oraz innych elementów otoczenia. Przypomina to rozwiązania znane z Crysisa 2, z tą różnicą, że postać po złapaniu platformy nie podciąga się automatycznie. To my decydujemy, co bohater zrobi po wykonaniu chwytu: wyskoczy wysoko w górę, by dosięgnąć kolejnej półki, wyciągnie broń i odda strzały, wisząc na jednej ręce, skorzysta z któregoś z gadżetów czy wreszcie wdrapie się na platformę. Porządne opanowanie tego wszystkiego pewnie zajmie dłuższą chwilę, ale widząc, jak sprawnie poruszał się prowadzący prezentację pracownik Bethesdy, trudno nie wpaść w podziw dla dynamiki akcji, jaką zamierza nam zaserwować studio Human Head.

W Preyu 2 pojawi się też system reputacji, który będzie na bieżąco oceniać nasze czyny – Samuels nie musi bowiem postępować zgodnie z przyjętymi normami moralnymi, może zamiast tego przeobrazić się w pozbawioną skrupułów kanalię. Ciekawie zapowiada się opcja zastraszania bohaterów niezależnych, co zostało przedstawione w przykładowej misji. Nasz podopieczny przyjął zlecenie na schwytanie groźnego bandziora, ale nie wiedział, gdzie zacząć go szukać – wziął zatem na spytki znanego w okolicy informatora. Cwany humanoid zażądał za pomoc w zlokalizowaniu celu bajońskiej sumy, której Killian nie miał aktualnie pod ręką. Pracownik Bethesdy postanowił wydobyć interesujące go informacje siłą. Wyciągnął broń i wycelował ją w rozmówcę. W tym samym momencie do ataku ruszył ochroniarz kosmity, ale gdy sekundę później padł martwy po celnym strzale w głowę, łowca nagród dowiedział się wszystkiego, czego chciał. Za darmo.
Wyboru postępowania będzie można też dokonywać w różnych innych sytuacjach. Gdy Samuels dopadł w końcu poszukiwanego zbiega, ten zaproponował mu sporą sumkę w zamian za puszczenie go wolno. Choć kwota przewyższała wartość kontraktu, nasz podopieczny zdecydował się wykonać zadanie do końca. „Wyrolowanie zleceniodawcy może skończyć się dla Killiana w różny sposób, niekoniecznie źle” – skomentował to prowadzący prezentację człowiek. Zanim teleportowaliśmy klienta do naszego mocodawcy, mogliśmy go jeszcze wcześniej przesłuchać. – „Wydobyte w ten sposób zeznania mogą przynieść cenne informacje na temat innych zadań” – podsumował pracownik Bethesdy i w tej samej chwili zakończył kilkunastominutowy pokaz.

Co mi się podobało? Świetna, dynamiczna rozgrywka. Wymiana ognia i pościgi za bandziorami są pierwsza klasa. Nie ma tu charakterystycznych dla niektórych strzelanin przestojów – wszystko odbywa się płynnie i diabelnie szybko. Świetnie zrealizowano też poruszanie się po świecie gry. Nie trzeba silić się na szukanie drogi w labiryncie korytarzy, a więc korzystać tylko z jednej opcji dotarcia do celu – na upartego można to zrobić, skacząc po kolejnych platformach i to jest naprawdę fajne.
Co mi się nie podobało? Odpowiem klasycznie – brak Preya w Preyu. Trudno odnaleźć tu jakikolwiek wspólny mianownik z pierwowzorem, bo oba tytuły nie łączy praktycznie nic. Można co prawda uznać, że to dobra droga i nic wielkiego się nie stało, ale pierwsza odsłona tego cyklu miała swój niepowtarzalny charakter, cudowny klimat i oryginalne rozwiązania. Ich brak w „dwójce” jest mimo wszystko odczuwalny.
Cokolwiek by jednak o nowej grze z serii Prey nie mówić, wykazuje ona całkiem spory potencjał. Jeśli wiążący całość wątek fabularny będzie na poziomie, a sama gra nie skupi się wyłącznie na pogoni za przestępcami, możemy dostać naprawdę niezły produkt. Wciąż zastanawia mnie również, jak prezentować będą się inne lokacje, bo na razie pokazano jedynie główne miasto, kolorowe i duże, ale zapewne monotonne na dłuższą metę. Czekam z niecierpliwością na kolejne wieści o tej grze. Do premiery pozostało jeszcze sporo czasu (nastąpi ona bowiem dopiero w 2012 roku), więc nie jest wykluczone, że Bethesda zaskoczy nas jeszcze czymś ciekawym. Oby.
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna