Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 28 lutego 2011, 16:00

autor: Marcin Serkies

Brink - już graliśmy! - Strona 2

Ekipa odpowiedzialna za Enemy Territory lada moment pokaże nam swoje nowe dzieło. Brink to solidna strzelanina z której wyciśniemy najwięcej dzięki możliwości przejścia całej kampanii w trybie kooperacji w maksymalnie osiem osób. Sprawdziliśmy, daje radę.

Przeczytaj recenzję Brink - recenzja gry

Wspominałem o odblokowywaniu i rozbudowywaniu. Nie mieliśmy okazji przyjrzeć się temu elementowi zbyt dokładnie, ale coś niecoś wiedzieliśmy. Wykonując misje, otrzymujemy – jak w większości gier – punkty, dodatkowo odblokowujemy elementy ubioru. Do tego gra oferuje także tryb wyzwań, w którym realizujemy różne krótkie, powtarzalne i trudne zadania. Pozwala to zdobywać pewne gadżety, za pomocą których rozbudowujemy dostępną broń. Również w tym trybie zyskujemy nowe spluwy. Odblokowanie części ubioru prowadzi do kolejnego elementu, w którym trochę pogrzebaliśmy, to jest wyglądu postaci. Nie wnikając w szczegóły, powiem, że będziemy mogli naszego zawodnika ubrać i ozdobić (bliznami i tatuażami) na wiele setek, o ile nie tysięcy, sposobów. Niektóre kombinacje – szczególnie strony działającej poza prawem – są naprawdę komiczne i zapewne niejeden gracz będzie się dobrze przy tym bawił. Ostatnim etapem budowy naszej postaci jest rozwój umiejętności. Każdy żołnierz opisany jest w związku z tym kilkoma ekranami. Jeden z nich to te uniwersalne zdolności, dostępne zawsze, mniej i bardziej ofensywne. Pozostałe to umiejętności wyspecjalizowane, przypisane do konkretnych klas postaci. Tylko od gracza zależy, w jakim kierunku rozwinie swojego bohatera. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby był on żołnierzem pełną gębą, może też stać się całą Drużyną A w jednej osobie, dobierając zdolności z każdego ekranu.

Przykładowa kombinacja tatuaży, blizn i gadżetów,dostępne są tysiące innych.

Kolejny poziom, który nam pokazano, rozgrywał się już trochę dalej, nasze postacie zyskały kilka umiejętności, nabrały nowego wyglądu i ruszyły do boju na innej mapie. Celem było dostanie się do kompleksu, dotarcie do sejfu i otwarcie go, a następnie eskortowanie osoby posiadającej cenne informacje do punktu wyjścia. Tym razem grało się nieco lepiej, mniej chaotycznie, ale nadal na ekranie trwała jatka, a z głośników ciągle dobiegały głosy rannych. Wykonanie zadania wymagało, tak jak w pierwszej misji, zażartej walki o każdy metr pola, przeciwnik bowiem nie odpuszczał. W całej akcji przeszkadzała nam tym razem mała ilość specjalnych baz, których przejęcie umożliwia wznowienie gry z miejsca, w którym się znajdują, i które pozwalają w dowolnym momencie wybrać inną klasę naszej postaci. Niestety, duża odległość od bazy utrudniała zmienianie profesji w locie, a to, jak mi się wydaje, może być kluczowym elementem na drodze do zwycięskich potyczek w pełnej wersji gry.

No właśnie, zmiany profesji, dostosowywanie się do wydarzeń na polu walki, ogromne tempo rozgrywki, spora częstotliwość zgonów – wszystko to czyni grę wieloosobową w Brinku trybem bardzo dynamicznym, wymagającym od nas sporego wysiłku, aby osiągać dobre wyniki. Wydaje mi się jednak, że nawet słabsi gracze będą mogli odnaleźć w takiej rozgrywce trochę radości, w końcu kombinowania jest tu całkiem sporo. W misjach, które nam pokazano, realizowaliśmy jedno zadanie po drugim, w pełnej wersji gry będzie bardzo często tak, że drużyna będzie mieć przed sobą kilka różnych celów i tylko od graczy ma zależeć, kto i które z nich zrealizuje. Przykładowo – likwidacja stanowiska CKM-u przez technika na pewno pomoże reszcie ekipy w szturmie na pozycje wroga. Naprawa uszkodzonych drzwi pozwoli zajść przeciwnika z boku i zaskoczyć go. Podobne przykłady można mnożyć.

W tej chwili Brink prezentuje się całkiem przyzwoicie pod względem graficznym, w żaden sposób nie mozna narzekać na przycinanie gry. Elementem, który na pewno wymaga poprawy, są barierki i okna, które – mimo iż powinny – czasem nie przepuszczają kul. Poza takimi drobiazgami tryb wieloosobowej kooperacji w nowej grze Bethesdy jawi się jako atrakcyjna wizualnie ostra jatka, która przy zgranych ekipach może zamienić się w szybką, taktyczną rozgrywkę. Zobaczymy, jak twórcy gry połączą ten tryb z zabawą dla jednego gracza i wspomnianymi wyzwaniami – to też może wpłynąć na odbiór całości.

Marcin „yasiu” Serkies

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS
Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS

Przed premierą

Debiutancka produkcja studia Telepaths’ Tree kusi klimatycznym światem wykorzystującym potencjał silnika Unreal Engine oraz obietnicą połączenia horroru z wartką akcją i interesującą opowieścią.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.