autor: Maciej Jałowiec
Homefront - już graliśmy! - Strona 4
Wybraliśmy się do Londynu, by zobaczyć, jak prezentuje się wersja pre-alpha trybu wieloosobowego w grze Homefront. Zapraszamy do lektury artykułu, w którym opisaliśmy nasze wrażenia.
Przeczytaj recenzję Homefront - recenzja gry
Maszyny jeżdżące i latające to praktycznie kalka z Battlefielda. Wóz terenowy to tradycyjny hum-vee, z miejscem dla kierowcy, operatora „pięćdziesiątki” i pasażerów. W czołgu zawsze znajdziemy stanowiska kierowcy/działonowego i strzelca zajmującego się obsługą karabinu zamontowanego na wieżyczce. W helikopterach bojowych również nie ma niespodzianek – mamy tu pilota z dostępem do zasobników rakietowych i operatora działka przeciwpiechotnego. Jak zapewne się domyślacie, latanie nie jest łatwą sztuką, zwłaszcza w sytuacji, gdy piechota może w każdej chwili wyciągnąć wyrzutnie rakiet samonaprowadzających. Warto również odnotować, że każda maszyna ma swój podział na strefy trafienia. Stan każdej części pojazdu jest zawsze wyświetlany na ekranie. W momencie, gdy energia jednej z nich spada do zera, wehikuł zostaje zniszczony.

Jak wspomniałem wyżej, mapa Cul-de-sac nie oferowała możliwości zakupu pojazdów. Była ona nastawiona wyłącznie na walki piechoty. Czołgi i helikoptery pojawiły się na kolejnej planszy o nazwie Farm. Jak można wywnioskować z nazwy, więcej tu otwartej przestrzeni, co stwarza pole do popisu wszystkim wirtualnym czołgistom i pilotom. Stojący pośrodku mapy kościół z wysoką wieżą teoretycznie mógłby być świetnym miejscem dla snajpera, lecz w praktyce ostrzał ze zwykłego karabinu szturmowego był bardziej skuteczny. Dodam że po zagraniu w Battlefield: Bad Company 2 bardzo brakowało mi robienia dziur w ścianach i burzenia całych budynków. Odnoszę wrażenie, że Homefront prezentowałby się o niebo lepiej, gdyby dodać mu tę atrakcję. Zamiast tego pojawiają się inne rozwiązania zaczerpnięte z najsłynniejszych gier z tego gatunku. Mamy zatem system doświadczenia i ulepszeń, które odblokowujemy wraz z postępami w rozgrywce (twórcy niestety niechętnie dzielili się informacjami na ten temat). Nie zabrakło również KillCama – rewelacyjnej recepty na kamperów. Po ostatnich wyczynach wydawców gier wypada też wyraźnie zaznaczyć, że Homefront otrzyma swoje dedykowane serwery.
Póki co nie warto wypowiadać się szerzej na temat strony technicznej. To wciąż pre-alpha; irytujących błędów i zwolnień animacji było sporo, ale póki co jest to do zaakceptowania. Bardziej dziwi brak komunikacji między graczami. Podczas pokazu nie otrzymaliśmy headsetów, a Homefront nie posiada żadnej rozety rozkazów ani czegokolwiek w tym stylu. Najprawdopodobniej twórcy dodadzą jedno z tych rozwiązań, ale na to musimy jeszcze trochę poczekać.
Znając życie, tryb wieloosobowy w Homefroncie świata nie zawojuje, ale podejrzewam że niektórym graczom przypadnie do gustu. Jeżeli w momencie premiery konkurencja THQ nie zaserwuje nam czegoś wystrzałowego, fani sieciowych gier akcji z pewnością przetestują Homefronta – mieszankę najlepszych pomysłów, jakie widział gatunek FPS-ów w ciągu ostatnich paru lat. Czy ta mieszanka okaże się zadowalająca? Z odpowiedzią na to pytanie najlepiej wstrzymać się do premiery gry.
Maciej „Sandro” Jałowiec