autor: Maciej Jałowiec
Homefront - już graliśmy! - Strona 2
Wybraliśmy się do Londynu, by zobaczyć, jak prezentuje się wersja pre-alpha trybu wieloosobowego w grze Homefront. Zapraszamy do lektury artykułu, w którym opisaliśmy nasze wrażenia.
Przeczytaj recenzję Homefront - recenzja gry
Na pierwszy ogień poszła mapka Cul-de-sac. Wygląda ona jak amerykańskie przedmieście. Pełno tu domków jednorodzinnych i samochodów osobowych, jest także stacja benzynowa. Wszystko zostało jednak zrujnowane – budowle nie mają okien, niektórych ścian lub sufitów. Auta najczęściej stoją wbite w okoliczne słupy, a asfalt jest poszarpany od eksplozji. Jak się później przekonałem, plansza nie pozwala korzystać z pojazdów, a swoimi rozmiarami przypomina to, co widzieliśmy w najnowszych odsłonach Call of Duty. Przed wejściem na pole bitwy musiałem wybrać jedną z kilku zdefiniowanych klas postaci. Są to – tradycyjnie – szturmowiec, zwiadowca, spec od broni ciężkiej, snajper i specjalista od cichego pozbywania się wrogów. Pamiętajmy, że nie jest to ostateczna lista klas. Te wymienione wyżej zostały przygotowane przez twórców na potrzeby pokazu i zapewne w finalnej wersji gry będą prezentować się inaczej.
Wyposażenie poszczególnych klas jest w wielu przypadkach dość podobne. Karabin szturmowy i lekka broń maszynowa nie przedstawiają sobą nic nadzwyczajnego – ot, standard znany z innych produkcji tego typu. To samo dotyczy granatów odłamkowych, służących w zasadzie wyłącznie do eliminacji piechoty. Ciekawiej prezentuje się pistolet maszynowy znajdujący się na wyposażeniu zwiadowcy (a w wersji tłumionej również u speca od skrytego działania). Szybkostrzelność tej pukawki jest porażająca – lekkie wciśnięcie prawego cyngla na padzie zawsze kończyło się puszczeniem całkiem pokaźnej serii. Ponieważ nie jestem ani zwolennikiem, ani tym bardziej ekspertem od tego typu broni w grach, szybko ją porzuciłem. Widziałem jednak, jak inni uczestnicy zabawy byli w stanie za pomocą pistoletu maszynowego na krótkim dystansie w jednej sekundzie rozprawić się z nieprzyjacielem. Standardowo mamy także dostęp do karabinu snajperskiego, lecz jego przydatność na zaprezentowanych mapach jest niemal zerowa. Może w finalnej wersji będzie bardziej potrzebny.

Z ciekawszych elementów wyposażenia warto jeszcze wymienić granaty EMP, służące do wyłączania wrogich pojazdów i robotów. W wersji pre-alpha czas ich działania był wyjątkowo długi (w porównaniu do identycznego ładunku z Battlefielda 2142), a to oznacza, że czołg potraktowany impulsem elektromagnetycznym jest praktycznie skazany na zagładę. Uziemiona machina to łatwy kąsek dla tych graczy, którzy posiadają broń przeciwpancerną. Czyli dla niemal wszystkich.
W zależności od wyboru klasy można mieć na podorędziu jedną z dwóch wyrzutni rakiet. Pierwsza to znane fanom gatunku RPG – pociski tej broni lecą po łuku, opadając, gdy strzelamy na duży dystans. Druga to od niedawna popularny w FPS-ach Javelin, który wymaga namierzenia celu przed odpaleniem. Mało kto jest w stanie schować się przed tym działem, lecz – ku mojemu zdziwieniu – w walce z czołgami Javelin wypada wyjątkowo słabo. Spodziewałem się, że dwie rakiety spokojnie wystarczą do zniszczenia wrogiej maszyny, tymczasem bez wsparcia ze strony innych członków drużyny męczyłbym się ze wspomnianym czołgiem dużo dłużej. W takich sytuacjach można ewentualnie sięgnąć po zdalnie detonowane ładunki wybuchowe. Nie da się jednak mieć ich wielu przy sobie – dwie paczuszki plastiku to maksimum.