King's Bounty: Nowe Światy - przedpremierowy test - Strona 4
Trzy nowe kampanie i klasyczna Wojownicza Księżniczka - taki oto zestaw zobaczymy w Nowych światach, kolejnej grze z serii King's Bounty. Jak prezentuje się ten dodatek w wersji beta?
Przeczytaj recenzję King's Bounty: Nowe Światy - recenzja gry
Kolejnym utrudnieniem są areny, gdzie rozgrywane są starcia. Autorzy wyraźnie chcieli poznęcać się nad graczami, bo skonstruowali je tak, by walka z nieprzyjazną planszą pełniła nie mniejszą rolę od potyczek z bohaterami. Na drodze wojsk Amelii stają więc kamienne mury, niewidzialne pułapki, drewniane barykady, kapliczki rzucające wyłącznie negatywne czary, które na dodatek postawiono w pobliżu armii należącej do księżniczki lub kilka wieżyczek atakujących błyskawicą, również znajdujących się nieopodal miejsca, gdzie nasza dzielna drużyna rozpoczyna zmagania. W rezultacie każdemu starciu trzeba poświęcić co najmniej kilkanaście minut i długo zastanawiać się nad kolejnym posunięciami. Błędy mszczą się tu bardzo szybko. Coraz bardziej przetrzebione wojsko tracił impet z każdą kolejną rundą i niewiele jest w stanie wskórać przy dobrze broniącym się przeciwniku.
O oprawie i lokalizacji słów kilka
Oprawa wizualna gry nie uległa znaczącym modyfikacjom – autorzy wykazali minimum inwencji, tworząc plansze, dzięki czemu znów zostały one wypełnione takimi samymi, mocno opatrzonymi już, niestety, obiektami. Widać gołym okiem, że dodatek został przygotowany niewielkim nakładem pracy. Nawet nowe jednostki z Marszu orków nie zostały zaprojektowane od nowa – autorzy stworzyli je na bazie istniejących wojsk. Lekka podmiana kolorów, inne współczynniki, umiejętności i voila! Mamy premierową armię.

Wersja prasowa została przetłumaczona na język polski, co oznacza, że wydawca stosunkowo szybko uwinął się z lokalizacją. Co prawda Nowe światy nie niosą ze sobą tak ogromnej ilości tekstu jak poprzednie odsłony cyklu, ale i tak Cenedze należy się pochwała, bo po raz pierwszy w historii rodzima edycja ukaże się równolegle z oryginalną – rosyjską. To cieszy.
Podsumowanie
Od dawna było wiadomo, że Nowe światy kierowane będą wyłącznie do fanów cyklu King’s Bounty i to tych niezbyt wybrednych, którzy są gotowi po raz kolejny grać w to samo. Choć nowości w ostatnim odcinku serii nie brakuje, zmagania nie cieszą już tak mocno, jak za czasów Legendy – trudno pozbyć się wrażenia, że to wszystko widzieliśmy już wcześniej. Jedyną receptą na poprawę tej sytuacji jest stworzenie sequela z prawdziwego zdarzenia – Rosjanie mogliby o nim wreszcie pomyśleć, zamiast ciągle usprawniać pierwowzór.
Z ostatecznymi wnioskami trzeba jednak wstrzymać się do kontaktu z pełną wersją gry, a ta trafi do polskich sklepów już za dwa tygodnie. Czekamy, choć tym razem z dużo mniejszym podnieceniem niż w przypadku pierwszej czy nawet drugiej odsłony cyklu.
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna