Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 2 września 2010, 13:31

autor: Szymon Liebert

Castlevania: Lords of Shadow - Już graliśmy! - gamescom 2010

Jedna z najciekawszych serii platformówek powraca w zupełnie nowej postaci. Czy Kratos z God of War zyska godnego przeciwnika?

Przeczytaj recenzję Castlevania: Lords of Shadow - recenzja gry

Artykuł powstał na bazie wersji PS3.

Castlevania to jedna z bardziej charakterystycznych serii w historii gier, która ma swoich wiernych fanów na całym świecie. Dwuwymiarowe platformówki o walce z wampirami w rozbudowanych zamkach i innych lokacjach powracały wielokrotnie – niedawno w dostępnej w dystrybucji cyfrowej Harmony of Despair. Autorzy cały czas pracują nad bardziej uwspółcześnioną wersją gry, która pokaże znane uniwersum z nowej perspektywy. Na targach gamescom 2010 mogliśmy zapoznać się z kilkunastominutowym demem Lords of Shadow w wersji na obie docelowe konsole (Xbox 360, PlayStation 3). Czy specyficzne pomysły znane z poprzednich gier można przenieść do trójwymiarowego slashera?

W Lords of Shadow wcielamy się w niejakiego Gabriela Belmonta, potężnego wojownika z „bractwa światła”, który podróżuje po świecie i walczy z różnorodnymi potworami nękającymi innych ludzi. Podczas wczytywania pierwszego poziomu narrator odczytał klimatyczne wprowadzenie z pradawnej księgi, które później zostało wzbogacone o przerywnik filmowy. Zobaczyliśmy w nim ludzi uciekających z całym dobytkiem z wioski tonącej w strugach rzęsistego deszczu i głównego bohatera na koniu, który oczywiście odważnie podążał w przeciwną stronę. Po dotarciu do zabudowań okazało się, że chłopi pozostali w osadzie przygotowują się do odparcia nadchodzących sił ciemności. Niewzruszony Gabriel zsiadł z konia i dobył swego bojowego krzyża, będącego w rzeczywistości biczem.

W walce z siłami ciemności ofiar będzie sporo.W tym przypadku lykantropy dopadły konia bohatera.

Kiedy w końcu przejęliśmy kontrolę nad Gabrielem, do wioski dotarły pierwsze oddziały wilkołaków mieszkających w mrocznym lesie. Potwory bez trudu pokonały palisadę. Czym prędzej rozpoczęliśmy wybijanie bestii za pomocą ciosów, które dla każdego fana gier w stylu God of War nie będą niczym nowym (tym bardziej, że główną bronią jest bicz). Bohater mógł wyprowadzać lekkie lub mocne uderzenia, kilka prostych sekwencji (opisanych w menu mającym formę księgi), blokować ciosy przeciwników, łapać ich i efektownie wykańczać (co zostało zobrazowane prostym quick-time eventem) oraz robić szybkie uniki. Do tego trzeba dodać możliwość korzystania z mniej spektakularnej broni – w demie znaleźliśmy noże do rzucania, które oczywiście znamy z poprzednich Castlevanii.

Pokonanie pierwszych lykantropów nie stanowiło najmniejszego problemu. W walce uczestniczyli mieszkańcy wyposażeni w widły i pochodnie, chociaż ich rola była drugorzędna. Po ubiciu kilku potworów mieliśmy okazję przetestować ołtarzyk, który odnawia energię życiową.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.

Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS
Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS

Przed premierą

Debiutancka produkcja studia Telepaths’ Tree kusi klimatycznym światem wykorzystującym potencjał silnika Unreal Engine oraz obietnicą połączenia horroru z wartką akcją i interesującą opowieścią.

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.