Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 15 lipca 2010, 12:36

autor: Karol Wilczek

Drakensang: The River of Time - test przed premierą

Tylko dwa miesiące pozostały do polskiej premiery wysoko ocenianego przez zachodnią prasę prequela gry Drakensang: The Dark Eye. Przekonajcie się sami, czy warto czekać.

Przeczytaj recenzję Drakensang: The River of Time - recenzja gry

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

Wydany dwa lata temu Drakensang: The Dark Eye był zaskakująco dobrym erpegiem utrzymanym w lekkim, nieco bajkowym klimacie. Niebawem na półkach sklepowych Polski i reszty świata (prócz Niemiec, gdzie premiera była już w lutym) pojawi się prequel tej gry o podtytule The River of Time. Greckie przysłowie mówi, że cierpliwość jest kluczem do szczęścia. Wypada więc uzbroić się w nią na kolejne dwa miesiące, aby móc cieszyć się z polskiego wydania Drakensang: The River of Time, tym bardziej, że jak do tej pory gra zbiera w Internecie same dobre oceny (średnia serwisu Metacritic to 83%). Na szczęście, aby przekonać się o tym, jak wygląda ta produkcja, nie musiałem zaglądać do niemieckiej prasy. Miałem możliwość zapoznania się z polską wersją beta, udostępnioną przez firmę Techland, dzięki czemu mogę podzielić się z Wami pierwszymi wrażeniami z rozgrywki.

Fabułę gry otwiera introdukcja, w której główną rolę odgrywają dwie znane z poprzedniej części postacie – krasnoludzki wojownik Forgrimm oraz pełna życia szarlatanka Gladys. Krasnolud wspomina stare czasy i rozpoczyna opowieść o jednej ze swych przygód, która miała miejsce 23 lata przed wydarzeniami z pierwszej części. Ta stosunkowo niewielka różnica czasu między dwiema historiami pozwoliła na przeplatanie się ich i ich bohaterów w obu odsłonach. Do tej pory spotkałem już kilka znanych postaci, między innymi Ardo, a przypuszczam, że im więcej minie godzin przed ekranem, tym więcej pojawi się znajomych twarzy.

Interfejs, tak jak wiele innych elementów, prawie się nie zmienił.

Po krótkim filmiku należy stworzyć bohatera, który stanie się główną osią opowieści Forgrimma. Nowości w kreacji alter ego gracza jest kilka. Tym razem można delikatnie wpłynąć na wygląd herosa, zmieniając jego posturę oraz wybierając jedną z fryzur. Dodano również dwa archetypy: wojownika plemiennego – nieokrzesanego i nieobytego barbarzyńcę, preferującego dziką walkę z toporem w ręce, geomantę – krasnoluda uważanego przez rodaków za dziwaka, wyśmienitego znawcę natury, oraz maga. Odświeżony jest także mechanizm wad i zalet postaci. W „jedynce” były one na stałe przypisane do archetypów. Teraz można je dobierać według własnego uznania. Niezmienne są tylko te najbardziej charakterystyczne, np. uzdrowiciel zawsze otrzymuje premię do leczenia ran.

Po rozpoczęciu rozgrywki na pierwszy rzut oka wydaje się, że grafika prawie wcale się nie zmieniła. Nie ma w tym nic zaskakującego, biorąc pod uwagę fakt, że druga odsłona serii Drakensang korzysta z tego samego silnika graficznego co poprzednia. Wystarczyło jednak, że odpaliłem część pierwszą, a następnie The River of Time, aby zobaczyć, że różnice są, oczywiście na korzyść „dwójki”. Oprawa wizualna jest podrasowana, obraz ostrzejszy, a całość prezentuje się po prostu ładniej. Podobnie ma się sprawa z interfejsem. Również tutaj, jeżeli graliście już w The Dark Eye, poczujecie się jak w domu. Dziennik zadań, ekwipunek, karta postaci – wszystko posiada ten sam układ co wcześniej, różnice są jedynie estetyczne.

Przygoda rozpoczyna się na pokładzie statku – pierwszym miejscu spotkania między krasnoludem a stworzoną przez nas postacią. Statek zatrzymuje się na małej wyspie, na której cała załoga ma spędzić noc, aby o poranku wyruszyć w dalszą podróż. Jej celem jest miasto kupieckie Nadoret, do którego chce dotrzeć mój bohater o klasie łotra, by podszkolić swoje umiejętności złodziejskie pod okiem niejakiej Srebrnej Lisicy. Początkowe zadanie ściśle zależy od wybranego archetypu. Moja postać została wyspecjalizowana w praktykach łotrzyka, dlatego musi dostać się do Gildii Złodziei. Jeżeli grałbym wojownikiem, celem w Nadoret byłoby skontaktowanie się z kapitanem straży, a wybór uzdolnionego magicznie bohatera, np. elementalisty, spowodowałby zmianę poszukiwanej osoby na naukowca, znającego czarodziejskie arkana.

Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4
Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4

Przed premierą

Największy rywal Diablo obrał kurs kolizyjny i planuje pokrzyżować plany Blizzarda. Path of Exile 2 to w zasadzie całkiem nowa gra i wygląda na to, że na rynku gier hack’n’slash dojdzie do pojedynku samców alfa o przewodnictwo w stadzie.

The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?
The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?

Przed premierą

Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?

Elveon - przed premierą
Elveon - przed premierą

Przed premierą

Gods: Kraina Nieskończoności nie było może wielkim hitem, ale też nie było kompletną porażką. Czy to samo, słowiańskie spojrzenie na RPG, wsparte silnikiem Unreal 3 i kilkoma dobrymi pomysłami, może przynieść Elveonowi sukces?