autor: Szymon Liebert
Driver: San Francisco - już graliśmy! - Strona 4
Seria Driver powraca do korzeni w odsłonie, która stawia na absolutnie dynamiczne pościgi oraz olbrzymie i zróżnicowane miasto.
Przeczytaj recenzję Udany powrót serii - recenzja gry Driver: San Francisco
Niewiele można powiedzieć na temat samej grafiki, bo zaprezentowana wersja tytułu była ewidentnie nieukończona. Wiadomo, że w grze nie pojeździmy w nocy, a zmiany pogodowe będą raczej skromne (nie uświadczymy na przykład rzęsistego deszczu). Oprawa wizualna nie musi być jednak najważniejszą kwestią dla twórców, bo rozmach produkcji (płynne przejścia między poziomem ulicy i widokiem na całe miasto) oraz dobry model jazdy mają szansę nadrobić wszelkie braki. Kampania solowa, składająca się z kilkudziesięciu misji (będziemy musieli wykonać każdą z nich), ma gwarantować 12 godzin rozgrywki. Można spodziewać się, że autorzy przygotują i inne atrakcje. Wśród nich mocnym akcentem będzie zabawa sieciowa, składająca się z 9 trybów, w których zmierzy się od 2 do 6 graczy (w sieci i na podzielonym ekranie offline).
Krótki test jednego z trybów multiplayer wykazał niezbicie, że mechanizm „shift” zapewnia dynamiczną rozgrywkę i jednocześnie wprowadza sporo chaosu. Zabawa przeznaczona dla czterech graczy polegała na ściganiu samochodu prowadzonego przez sztuczną inteligencję. Punkty zdobywał gracz, który utrzymywał się tuż za uciekającym pojazdem, przecinając zostawiane przez niego świetliste ślady. W próbnej wersji użycie „shifta” było nieograniczone, więc błyskawiczne zmiany aut zdarzały się nieustannie. W finalnej grze wskaźnik umiejętności będziemy nabijać podczas gry – przykładowo wykonując spektakularne akcje, za które otrzymamy też punkty doświadczenia. Driver, podobnie jak wiele obecnych produkcji, ma bowiem korzystać z systemu poziomów i zawartości do odblokowania (zdrowy rozsądek podpowiada, że będą to między innymi samochody). Osiągnięcia na sieciowych arenach będą więc miały znaczenie.
Podobno wszystkie odsłony Drivera sprzedały się w łącznym nakładzie 15 milionów egzemplarzy. Można jednak odnieść wrażenie, że potencjał serii jeszcze nie został w pełni wykorzystany. Czy kolejna gra to zmieni? Tego nie wiemy, ale autorzy z Newcastle mają pomysł na przyszłość i wiedzą, co robią. Jeśli tylko uda się osadzić mechanikę „shifta” w przekonującej opowieści, dopracować szczegóły i stworzyć wciągający multiplayer, to Driver: San Francisco może przypomnieć klimat pierwowzoru, który przecież reprezentował pierwszą ligę i operował wyrazistą stylistyką. W takim przypadku fani filmowych pościgów i kołpaków toczących się po jezdni mieliby kolejną okazję do poobijania kilku tuzinów samochodów.
Gra zostanie wydana w tegorocznym okresie świątecznym na PlayStation 3, Xboksa 360, Wii oraz komputery PC i Mac.
Szymon „Hed” Liebert