autor: Maciej Makuła
Killzone 3 - już graliśmy! - Strona 3
Killzone 3, Amsterdam, dziwne wrażenia wzrokowe – czyli pomysły Sony na przedłużenie żywota PlayStation 3.
Przeczytaj recenzję Killzone 3 - recenzja gry
Z mniejszą pompą przedstawiony został nowy rodzaj przeciwnika – unoszący się w powietrzu jak ważka człowiek z stelażem rakietowym na plecach (tzn. jetpackiem). I o ile sam wróg, naturalnie odpowiednio straszny i ładnie wykonany, jakoś niczym szczególnym nie był (iluśmy takich utłukli w innych grach) – tak możliwość osiodłania jego rumaka okazała się bardzo interesująca.
A zatem – w Killzone 3 pojawia się jetpack i prowadzi się go naprawdę miło. Bo tak – zgodnie z prawami fizyki możemy kierować jego ciąg w dół, wzbijając się w powietrze, oraz w tył, dostając niezłego kopa. Robi się z nas taka skacząca z miejsca na miejsce pchełka. Będąc pchełką, nie możemy używać naszej standardowej broni, nad czym nie ma co rozpaczać, bowiem jetpack uzbrojony jest w dwa karabiny maszynowe.
I w sumie to tyle napodziwialiśmy się nowości – którymi jakoś specjalnie bym się nie przejął, gdyby nie pewna wunderwaffe wyciągnięta z mrocznych laboratoriów Sony.
Neandertalczyk zobaczył zapalniczkę
Od razu zaznaczę, że pomimo iż akcja pokazu toczyła się w Amsterdamie – towarzyszący jej poczęstunek ograniczał się do konwencjonalnego prowiantu. Więc – jak już wiecie – Killzone 3 ma wykorzystywać telewizory i współpracujące z nimi okulary 3D. Technologia to nienowa, ale Sony zacznie pewnie niedługo trąbić na lewo i prawo – jaki to kamień milowy nam sprzedaje.

Szczęśliwie po sali wałęsał się człowiek, który odpowiadał za jej implementację. Więcej – nie był skażony przymusem wypluwania z siebie pustych marketingowych haseł i uczciwie wyłożył mi całość. I tak – PlayStation 3 generuje obraz, który dociera i do lewego, i do prawego oka. Co oznacza, że tak naprawdę scena musi powstać dwa razy, przez co jest brzydsza. Spada nieznacznie rozdzielczość i bardziej znacznie ilość detali – taka prawda (jakość grafiki w „2D” i „3D” jest różna). Potem obrazy te wysyłane są do telewizora zdolnego wyświetlić je z częstotliwością 200hz (naprzemiennie). Ponieważ tworzy to niezdrową papkę na ekranie, należy założyć odpowiednie okulary, które sprawiają, że zaczyna wyglądać to...
No właśnie – efekt jest rewelacyjny. Pierwsze wrażenie to absolutny relaks – docenione zdaje się być to, że człowiek dostał parę oczu na twarz, by widzieć głębię. Po prostu na ekran patrzy się niezwykle przyjemnie. Nie mogę się, niestety, odnieść do podobnej technologii wprowadzonej na rynek przez Nvidię, bo nie dane mi było jej wypróbować. Całość bardzo współgra z konwencją gry, czyli widokiem pierwszoosobowym, no i przywiązaniem do jego podkreślenia, z czego seria słynie.
Czego nie wiemy
Oszczędzę Wam pseudopoetyckich opisów piękna obrazu w 3D – na mnie naprawdę zrobił on spore wrażenie i jest to na pewno jakiś sposób, by promować konsolę na rynku przez następne parę lat. Problemem jest naturalnie dostępność wspomnianych gadżetów.
Nie wiem nic o trybie multiplayer, wszyscy zebrani milczeli też na temat kooperacji. Na podstawie tego, co zobaczyłem, mogę powiedzieć tyle: Killzone 3 to przykład sequela, który na pewno nie zawiedzie fanów i przykład gry, o której wiele usłyszymy w różnych mediach – za sprawą implementacji „nowatorskiej” technologii 3D. Na pewno nie można Sony odmówić jednego – wynajdywania sposobów na podtrzymywanie przy życiu swojego sprzętu.
Maciej „Von Zay” Makuła