autor: Łukasz Malik
Tom Clancy's Splinter Cell: Conviction - test przed premierą - Strona 3
Na miesiąc przed premierą zagraliśmy w cztery misje z kampanii single player i przetestowaliśmy co-opa w nadchodzącym Splinter Cell: Conviction.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Tom Clancy's Splinter Cell: Conviction - metamorfoza Sama Fishera
Co-op i Deniable Ops
Choć sama kampania dla pojedynczego gracza zdaje się być wystarczającym powodem do zakupu Splinter Cell: Conviction, to całość uzupełniają dodatkowe tryby. Co-opowi poświęciliśmy już osobną zapowiedź, ale dla przypomnienia powiem tylko, że stanowi on fabularny wstęp do głównej kampanii. Przejście 4 poziomów zajmuje od 4 do 6 godzin. Jeden z graczy wciela się w Archera – agenta Third Echelon, drugi w Kestrela – Rosjanina z zaprzyjaźnionej agencji Voron. Razem wkraczamy w rosyjski półświatek, by zapobiec sprzedaży wykradzionych głowic EMP.
Zasady rozgrywki są takie same jak w singlu, dodatkowo zdarzają się momenty, kiedy niezbędna jest wspólna akcja z kolegą. Razem musimy wyważyć drzwi czy podłożyć ładunek, by wypełnić cel misji. Gdy jeden z graczy polegnie w walce, drugi w określonym czasie musi go reanimować. W skrócie: to skradankowe Army of Two – dla mnie bomba, zwłaszcza że poziomy są duże i stwarzają ogromne pole manewru. Warto dodać, że na konsoli jest split-screen (ekran podzielony w pionie).

Deniable Ops to z kolei kilka trybów rozgrywanych na mapach znanych z kampanii, możemy bawić się samemu lub z drugim graczem. W Hunterze potykamy się z botami – naszym zadaniem jest wyczyszczenie mapy, a każdorazowe wywołanie alarmu powoduje wygenerowanie przez komputer dodatkowego wsparcia. Last Stand, to modny ostatnio tryb, w którym walczymy o przetrwanie, broniąc głowicy EMP, gdy zostanie ona zniszczona, przegrywamy. Wyjście z cienia koncentruje ogień na nas i jednocześnie daje szansę na naprawę urządzenia. W Face-Off mierzymy się z drugim graczem na mapach pełnych wrogów – naturalnie tutaj nie można grać w pojedynkę. Niezwykle ciekawie zapowiada się zablokowany domyślnie tryb Infiltration, w którym – sami pozostając niewykryci – musimy wyeliminować wszystkich nieprzyjaciół. Infiltrację odblokujemy dzięki usłudze Uplay lub kupując edycję limitowaną. Znanego i lubianego trybu Spy vs. Merc w Conviction, niestety, nie uświadczymy.
Sam wyjdzie z cienia w kwietniu
Conviction powstaje już kilka ładnych lat, a w którymś momencie prace nad grą rozpoczęto od nowa. Ubisoft z jednej strony stara się zachować ducha serii, a z drugiej unowocześnić ją i przybliżyć szerszemu gronu odbiorców. Jak te zmiany ocenią gracze, którzy po Double Agent skreślili ten cykl? Mam nadzieję, że dadzą Conviction szansę, bo szykuje się kawał świetnej gry akcji, która wbrew pozorom nie porzuciła swych skradankowych korzeni. Ubisoft zachował trzon rozgrywki i ubrał go w nowoczesne metody narracji. Jak Convicion sprawdzi się jako całość? Przekonamy się za miesiąc.
Łukasz „Verminus” Malik