Enslaved: Odyssey to the West - zapowiedź - Strona 3
Pierwsza gra spod znaku studia Ninja Theory, czyli Heavenly Sword, nie do końca była produkcją udaną. Dlatego deweloperzy chcą teraz w pewnym sensie się zrehabilitować, tworząc grę akcji silnie zakorzenioną w chińskiej mitologii.
Przeczytaj recenzję Enslaved: Odyssey to the West - recenzja gry
Z kolei Monkey to wojownik z krwi i kości – brutalny i pierwotny. Posiada potężne pięści, choć przeciwników jest w stanie unicestwiać również za pomocą specjalnego kija, także na odległość, z uwagi na możliwość oddawania strzałów różnego rodzaju amunicją. Znane jest mu też pojęcie le parkour, a więc posiada umiejętność pokonywania środowiskowych przeszkód. Umiejętność ta przyda się przede wszystkich w kontekście wyszukiwania wyjścia ze zrujnowanych budynków i pokonywania przeszkód terenowych. Enslaved będzie pod tym względem całkiem nieliniowy, oferując graczom możliwość wyboru ścieżki z kilku dostępnych. Elementy otoczenia wykorzystamy również w walce, zaskakując roboty nieprzewidywalnymi atakami. Ponadto w późniejszych etapach Monkey skorzysta ze zdolności kontrolowania chmur i wykorzystywania ich w celach podróżniczych. Pokonywanie otwartych przestrzeni zyska wówczas zupełnie nowy wymiar.

Walka w Enslaved ma stanowić wartość samą w sobie. Twórcy kreują ją tak, aby nie była traktowana jedynie jako bezmyślna młócka. Zwycięstwo nad robotami wymagać będzie sporego wysiłku i zastosowania wyszukanej taktyki, opartej w dużej mierze na unikach i kontratakach. Nierzadko lepiej będzie zrezygnować z frontalnego ataku i wykorzystać z zaskoczenia działa zamontowane na przeciwnikach, by uniknąć poważnych obrażeń uniemożliwiających zaliczenie kolejnej lokacji. Pomoże w tym Trip, która za sprawą swojego mechanicznego przyjaciela odkryje wady techniczne niektórych wrogów, które Monkey może momentalnie wykorzystać. Dzięki „ważce” będziemy także w stanie rzucić okiem na najbliższą okolicę, namierzyć wrogów i poznać ewentualną drogę do kolejnej lokacji. Przy okazji warto zauważyć, że Enslaved ma stanowić odejście od casualowych trendów, zmuszających producentów do robienia ze swych gier banalnych pozycji, który ukończy byle nowicjusz. Walka będzie tu niezwykle trudna i wyszukana. Bezpośrednie starcie z więcej niż dwoma przeciwnikami bardzo szybko może skończyć się zejściem Monkeya. Jednym z powodów takiej decyzji była chęć wymuszenia na graczu szukania innych sposobów unicestwiania rywali. Miejmy nadzieję, że dzisiejsi gracze, przyzwyczajeni do otrzymywania wszystkiego na tacy, wyrażą aprobatę dla pomysłów Ninja Theory (o ile tylko twórcy spełnią swe zapowiedzi). Na koniec niezwykle ważna wiadomość – w Enslaved nie uświadczymy QTE (quick time events), a gracz przez cały czas, nawet w efektownych walkach z bossami, będzie sprawować pełną kontrolę nad bohaterem.

Ninja Theory postawiło sobie za zadanie stworzenie produkcji niezwykle filmowej. Ekipa mająca w swoim dorobku Heavenly Sword chce dokonać tego, przede wszystkim żonglując różnorodnymi ujęciami kamery, szybkim montażem w przerywnikach, a także dopracowaną grą aktorską głównych bohaterów. Niemal na każdym kroku będziemy dostrzegać silne emocje wyrażane w gestach, rozmowach i mimice. Wystarczy wspomnieć, że w grze zawarty zostanie system nieustannie nadzorujący wydarzenia na ekranie i dostosowujący ich prezentację, by wyglądały jak najefektowniej. Autorzy zarzekają się przy tym, że nie wpłynie to negatywnie na płynność rozgrywki. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie dopracowana oprawa graficzna. Mając w pamięci Heavenly Sword, możemy być pewni, że pod względem artystycznym Enslaved z pewnością nas zadowoli. Pierwsze zrzuty ekranowe pokazały, że gra będzie piękna i, wbrew pozorom, bardzo kolorowa. Unikalne lokacje zaskoczą nas swym rozmachem. Przykładem może być Cmentarzysko Tytanów – obszar, na którym poległy największe mechaniczne monstra biorące udział w dawnych wojnach. Wieść niesie, że niektóre z nich ciągle okazują znaki życia (jeśli można tak powiedzieć w przypadku robotów). Natomiast kwestie techniczne wymagają już poprawy – pamiętamy przecież niestabilną animację, chrupiąca w przypadku przygód Nariko niemal przy każdej większej zawierusze. Dziennikarze, którzy widzieli już bardzo wczesną wersję Enslaved, są jednak przekonani, że w dniu premiery wszystko będzie dopięte na ostatni guzik.