autor: Marek Grochowski
Grand Theft Auto: The Ballad of Gay Tony - pierwsze spojrzenie - Strona 2
Tak znakomite dodatki jak te do Grand Theft Auto IV potrafi robić niewielu deweloperów. Na tegoroczną jesień firma Rockstar Games szykuje kolejne mocne uderzenie dla fanów gangsterskich klimatów.
Przeczytaj recenzję Grand Theft Auto: The Ballad of Gay Tony - recenzja gry
Luis schodzi w dół, kasując tabuny przeciwników przy użyciu nowej broni, miniguna P90, następnie podchodzi do szybu z windą i wyciąga drugie narzędzie zniszczenia – sticky bombs. Są to ładunki wybuchowe, które eksplodują po zbliżeniu się przeciwnika albo nastawieniu zegarowego zapalnika. Huk i szalejące płomienie uruchamiają system przeciwpożarowy, a szybki Lopez zyskuje parę sekund, by przedrzeć się do recepcji klubu i zdjąć facetów za biurkami w przeszklonym pomieszczeniu. Niestety śmierć współpracowników nie przekonuje prezesa do wpłacenia pieniędzy na konto Tony’ego, pozostaje więc zlikwidować biznesmena. Po strzale z pistoletu cel wypada przez okno, następnie w zwolnionym tempie frunie z wysokości kilkudziesięciu pięter i na końcu rozbija głowę o beton. Tak, na pewno jest martwy.
Teraz trzeba uciec przed ochroną. Najlepiej tą samą drogą, co denat, ale tym razem z użyciem spadochronu. Szczęśliwie obok wieżowca przejeżdża nasz kompan, Timur i wystarczy tylko wylądować na jego pędzącej ciężarówce, a ten będzie już wiedział, jak wyminąć nadjeżdżające radiowozy. Misja zaliczona, emocje podgrzane, a przedstawiciele Rockstar Games szybko włączają kolejne zadanie, nazwane przewrotnie Sexy Time.

Teraz Luis rozmawia z lokalnym gangsterem, Yusufem Amirem, u którego w tle na ekranie telewizora widać napisy końcowe z GTA IV, na stole natomiast złotą makietę Liberty City, symbol przepychu i pozbawionego gustu wydawania pieniędzy. Yusuf chce, by ukraść dla niego niewielki helikopter, Buzzarda. Haczyk tkwi w tym, że maszyna zaparkowana jest na luksusowym jachcie, strzeżonym przez świetnie uzbrojone motorówki. Lopez nie widzi jednak żadnego problemu: wsiada do Super Drop Diamonda, jaskrawożółtego kabrioletu, który wiezie go na przystań. Tam czeka już szybka łódź klasy Smuggler, z pomocą której łatwo ominąć wrogie patrole i podpłynąć po cichu do burty wskazanego jachtu. Krótka scenka przerywnikowa zdradza, że na pokładzie trwa akurat impreza z damami lekkich obyczajów. Czas nieco ją popsuć, kradnąc z lądowiska Buzzarda. W chwili, gdy Lopez zasiada za sterami helikoptera, w słuchawce telefonu rozlega się głos Yusufa. Plany uległy zmianie: jacht trzeba zniszczyć przy użyciu zamontowanych w Buzzardzie minigunów lub rakiet. Posyłanie statku na dno to wielkie widowisko, podczas którego Luis kilkakrotnie podlatuje do jachtu, a ten z każdą kolejną wizytą staje w coraz większym ogniu. Załoga ewakuuje się, a my patrzymy, jak wrak powoli znika w wodnej toni. To jeszcze nie koniec akcji, bowiem części przeciwników udało się odpłynąć na motorówkach. Należy ich zestrzelić, inaczej postraszą nas strzałami z bazooki. Wykonywanie wyroków trwa parędziesiąt sekund, a po skończonej robocie ponownie dzwoni Yusuf, tym razem z podziękowaniami i zachętą do dalszej współpracy.
Dwie pokazane misje to zaledwie ułamek atrakcji czekających na graczy w The Ballad of Gay Tony, dodatku, który już przed miesiącem wyglądał kapitalnie i zapewne wreszcie wykorzysta potencjał Liberty City i GTA IV jako całości. Blisko dwadzieścia efektownych zadań, do których można w każdej chwili powrócić i śrubować procentowe statystyki, nowe pojazdy, gatunki broni, a nawet strony internetowe. Do tego możliwość gry w golfa, wcielenia się w dyskotekowego bramkarza, porwania wagonu metra, a nawet poprowadzenia czołgu – to wszystko brzmi już wystarczająco oszałamiająco, by zaznaczyć sobie w kalendarzu datę 29 października, a na geja Tony’ego czekać z otwartymi ramionami. Jakkolwiek by to nie brzmiało.
Marek „Vercetti” Grochowski