autor: Marek Grochowski
FIFA 10 - (gamescom 2009) - Strona 2
Na imprezie w Kolonii główny producent FIFY, David Rutter, pokazał, co będzie różniło tegoroczną edycję sportówki od jej poprzedniczki.
Przeczytaj recenzję FIFA 10 - recenzja gry
I voila, możemy już straszyć przeciwników niekonwencjonalnymi zagraniami – zarówno w singlu, jak i w multiplayerowych potyczkach. EA uprzedza jednak, że jeżeli użytkownicy znajdą sposób na nieuczciwe rozwiązywanie rzutów wolnych – choćby poprzez wykorzystywanie błędów w grze, opcja stosowania w sieci własnych wynalazków zostanie definitywnie wyłączona. Mecze online będą w tym roku pod wyjątkowym nadzorem autorów, bo pamiętają oni problemy z FIFY 09, gdzie ponad 2 mln osób spotkało się niekiedy z nadużyciami pokroju przerobionych składów drużyn albo wypróbowanych sposobów na zdobycie bramki. Tym razem w Internecie będzie o wiele przyjaźniej, a niedoświadczeni gracze będą mogli zmierzyć się z równie początkującymi fanami piłki – gra wyszuka przeciwników adekwatnie do naszych umiejętności oraz pozycji, jaką aktualnie zajmujemy w światowym rankingu, nie narażając tym samym nikogo na pojedynki Dawidów z Goliatami. Dla zawodowców przewidziano rozgrywki Pro Club Championship, gdzie będą mogli w pełni wyżyć się na wytrenowanych rywalach.
Programiści postarają się ponadto wyeliminować użytkowników, którzy z premedytacją wychodzą z gry podczas trwającego meczu, by nie zapisać na swoim koncie wysokiej porażki. Ucieczki będą kończyć się walkowerem 3:0.

Wersja gry pokazana na gamescomie jest bardzo bliska tej, która trafi na rynek w październiku. Słynny drybling w dowolnym kierunku (w pełnych 360 stopniach) został już całkowicie doszlifowany i jeżeli dysponujemy tylko zręcznymi palcami, możemy bez problemu wymanewrować każdego obrońcę, stwarzając sobie liczebną przewagę w ataku. Sędzia główny także stara się nie przeszkadzać w rozgrywaniu piłki – puszcza grę, gdy mimo faulu utrzymujemy się przy futbolówce, a kiedy pan z gwizdkiem stoi akurat na linii podania, unosi nogę, by łaciata mogła potoczyć się do naszego partnera z zespołu. Sędziemu zdarza się także przeoczyć niekiedy minimalne spalone, co dodaje FIFIE realizmu, ale jednocześnie może wprawić w zdenerwowanie, jeśli wypuszczaliśmy akurat napastnika do akcji sam na sam.
Odnosząc się do kwestii pozaboiskowych, David Rutter potwierdził, że w FIFIE 10 zobaczymy ten sam zestaw lig, co rok temu. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że nasza emocjonująca – zarówno na stadionach, jak i na salach sądowych – Ekstraklasa, ponownie doczeka się wycieczki w cyberprzestrzeń, gdzie zmagania polskich drużyn jak zawsze relacjonować będą rodzimi komentatorzy – Szpakowski i Szaranowicz. A gdy podstawowa zawartość gry w końcu nam się znudzi, będziemy mogli zajrzeć do usługi Xbox Live – tam tuż po premierze kopanki zostaną opublikowane bezpłatne dodatki – m.in. nowe stadiony w rodzaju madryckiego Estadio Santiago Bernabeu.
Nowe podejście do potyczek w sieci oraz opcje tworzenia własnego zawodnika czy stałych fragmentów gry nie uczynią z konsolowej FIFY 10 produkcji kipiącej świeżością, ale z powodzeniem wystarczą, by fani serii mogli po raz kolejny wybrać się do sklepów po swoje pudełko ze sztandarowym produktem EA Sports. Wprowadzone tym razem nowinki to jedna trzecia zawartości gry, co w połączeniu z usprawnieniami gameplaya (głównie z dryblingiem 360), daje efekt, dzięki któremu producenci mogą spokojnie patrzeć w przyszłość – nawet jeśli na horyzoncie majaczy już Pro Evolution Soccer 2010.
Marek „Vercetti” Grochowski
