autor: Szymon Liebert
StarCraft II: Wings of Liberty - Już graliśmy! (gamescom 2009) - Strona 3
Druga część kultowego RTS-a wprowadza do świata StarCraft wiele ciekawych nowinek. Na targach gamescom 2009 w Kolonii przetestowaliśmy nadchodzący hit ze stajni Blizzard Entertainment.
Przeczytaj recenzję StarCraft II: Wings of Liberty - recenzja gry
Rozgrywka jest dynamiczna, bo zaprezentowane mapy były naprawdę niewielkie, a nasze jednostki – dość szybkie. Fani pierwowzoru nie będą zawiedzeni – całość przypomina znane klimaty, a interfejs nie przysparza najmniejszych problemów. W grze znajdzie się kilka dodatkowych ciekawostek, które zaoferują pokaźny pakiet informacji. Chodzi przede wszystkim o encyklopedię uzupełnianą w trakcie rozgrywki (w trybie Skirmish pojawił się w niej najprawdopodobniej od razu pełen zestaw informacji). Możemy w niej sprawdzić między innymi opis każdej jednostki oraz zależności pomiędzy nimi. W ten sposób bezpośrednio z poziomu gry można w łatwy sposób dowiedzieć się, którzy żołnierze przydadzą się najbardziej w poszczególnych sytuacjach.
Oprócz dwóch misji z kampanii na targach gamescom 2009 udostępniono tryb Skirmish, w którym można było wybrać dowolną rasę i zmierzyć się z komputerowym przeciwnikiem. Wiele jednostek jest już znanych fanom gry, więc warto podkreślić, że zwiększy się liczba możliwych konfiguracji i strategii. Przykładowo Zergowie bazują standardowo na mutowaniu istot w kolejne formy. Najprostsza larwa staje się pracującym Dronem, który wydobywa surowce (gaz i kryształy – teraz w zwykłych i bogatszych wersjach) lub zamienia się w inne jednostki oraz budynki. Żeby móc tworzyć więcej istot, potrzebni są powolni Overlordzi. Dalej wykorzystamy: Banelingów (popełniających przy ataku samobójstwo), Changelingów (zamieniających się w jednostkę wroga), Roachów (dysponujących automatyczną regeneracją), Corruptorów, Lurkerów (atakujących spod ziemi) oraz Infestorów (tworzących zainfekowanych Terran).
Komputerowy przeciwnik w trybie Skirmish nie będzie pewnie stanowił wyzwania dla zapalonych miłośników StarCrafta, chociaż nawet na niskim poziomie trudności nie pozwala na marnowanie czasu. Podziwianie widoków nie wchodzi więc w grę. A jest na co popatrzeć, bo chociaż całość została stworzona w oparciu o barwną i nieco uproszczoną stylistykę, to prezentuje się świetnie. Dotyczy to nie tylko misji, ale także tego, co znalazło się pomiędzy nimi. Przerywniki filmowe są naprawdę dobre i ogląda się je bardzo przyjemnie. Ich klimat przypomina odrobinę Mass Effect. Szczególnie pozytywne wrażenie robi pokryta zmarszczkami i bliznami, zmęczona twarz głównego bohatera. W tej opowieści jego postać jest wyraźnie zaakcentowana, więc nic dziwnego, że poświęcono mu znacznie więcej uwagi także od strony graficznej.
Podsumowując: StarCraft II zapowiada się naprawdę ciekawie. Trudno na razie powiedzieć, czy jakość oraz długość kampanii zrekompensuje w pełni fakt, że gra pojawi się w trzech częściach. Blizzard szykuje jednak naprawdę solidną porcję materiałów pobocznych, dzięki którym być może poznamy prawdziwy świat Jima Raynora, Zergów i Protossów.
Szymon „Hed” Liebert