Overlord II - już graliśmy! - Strona 3
Władca Ciemności powraca! W Overlord II pojawiło się kilka ciekawych nowości, zmieniła się sceneria, ale rdzeń rozgrywki pozostał niezmieniony. Czy to wystarczy, by zachwycić fanów pierwowzoru?
Przeczytaj recenzję Overlord II - recenzja gry
Kończąc rozdział poświęcony innowacjom, należy wspomnieć o jeszcze jednej zmianie, która będzie mieć bardzo istotny wpływ na przebieg rozgrywki. Pamiętacie kwestie wyborów moralnych z pierwszej części Overlorda, gdzie gracz na bieżąco decydował o tym, czy chce być dobry, czy zły? Nowa gra zbudowana jest w podobny sposób, z tą jednak różnicą, że tym razem użytkownik będzie wybierać pomiędzy złem i jeszcze większym złem. Co to oznacza? Odwiedzonej w trakcie wędrówki osady nie można już ocalić, co najwyżej zrównać z ziemią lub zniewolić. Jeśli zdecydujemy się na tę drugą opcję, wioska będzie systematycznie oddawać swojemu ciemięzycielowi część złota. Gdy zdecydujemy się na totalną destrukcję, otrzymamy za nią jednorazową, ale za to sporą nagrodę.
Wśród zaprezentowanych w wersji prasowej gry lokacji znalazło się zasypane śniegiem miasteczko Nordberg wraz z otaczającymi je lasami, baśniowa kraina zamieszkana przez elfy i driady, a także pełna pająków dżungla na odległej wyspie, do której nasz śmiałek dotarł na pokładzie statku. Niestety, w demie nie dane nam było odwiedzenie podziemnego świata, który zastępuje znaną z pierwowzoru wieżę i stanowi centrum dowodzenia Władcy Ciemności. Nie możemy Wam zatem powiedzieć, czy tutaj również kryją się jakieś ciekawe nowości.

Warto podkreślić, że wszystkie krainy są kolorowe i bardzo, ale to bardzo ładne, dlatego ich przemierzanie jest prawdziwą ucztą dla oczu. Niestety, w parze z urodą plansz nie idzie ich otwartość. Poszczególne areny zbudowane są tak samo jak w pierwowzorze, co oznacza, że nie dają one graczom praktycznie żadnej swobody. W Overlord II poruszamy się naprzód po ustalonej przez twórców gry ścieżce, a poszczególne zadania wykonujemy w przewidzianej przez nich kolejności. Być może w późniejszej fazie zmagań produkt firmy Triumph staje się w tej kwestii bardziej różnorodny, ale po tym, co zobaczyłem do tej pory, śmiem w to wątpić.
Podsumowując...
Skłamałbym mówiąc, że Overlord II nie spodobał mi się. Mimo błędów i niedoróbek, które na tym etapie produkcji (85% ukończonych prac) nie zostały jeszcze wyeliminowane, a także niezbyt dużej liczby zaprezentowanych etapów, nowe przygody Władcy Ciemności bardzo przypadły mi do gustu. Być może sprawiła to duża dawka humoru, która nieustannie towarzyszy zmaganiom, a może jest to zasługa tego fantastycznego, budzącego skojarzenia z serią Fable, świata, w którym bardzo łatwo się zakochać. Mniejsza o powody, przy drugim Overlordzie mamy szansę bawić się naprawdę dobrze, nawet jeśli liczba zawartych w grze innowacji jest mniejsza, niż można by tego oczekiwać po sequelu.
Tak naprawdę martwi mnie jedynie to, że w wersji prasowej nie dokonano żadnych zmian w kwestii sterowania postacią, co niezbyt dobrze wróży pecetowcom przyzwyczajonym do klawiatury i myszy. Praca kamery i sterowanie chochlikami nadal sprawiają pewien kłopot, zwłaszcza, gdy zdecydujemy się przejąć kontrolę nad stworami i samodzielnie przesuwać je w wybranym kierunku. Autorzy zapowiadali, co prawda, jakieś poprawki w tej kwestii, ale nie zauważyłem większej różnicy, do gry lepiej po prostu użyć pada. W kwestii wad to właściwie tyle – do błędów technicznych trudno się w tym miejscu przyczepić, skoro mamy do czynienia z niekompletnym dziełem.
Cóż, nie pozostaje nic innego, jak cierpliwie poczekać na pełną wersję gry. Do premiery pozostało bardzo niewiele czasu, bo Overlord II ma trafić do sklepów pod koniec przyszłego miesiąca. Liczę na to, że po ukończeniu finalnego produktu będę jeszcze bardziej zadowolony niż po kontakcie z okrojoną edycją prasową, czego zresztą i Wam życzę.
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna