autor: Michał Bobrowski
Dead Rising 2 - pierwsze spojrzenie - Strona 2
Tysiące zombie, piły mechaniczne przymocowane do motoru czy głowa łosia jako broń. Oto nasze wrażenia z pierwszej prezentacji Dead Rising 2.
Przeczytaj recenzję Dead Rising 2 - recenzja gry
Jak na następcę Dead Rising przystało, nie zabraknie interesujących metod eksterminacji przeciwników. Już teraz widać, że znana z pierwszej części idea wykorzystywania wielu elementów otoczenia jako kamuflażu czy broni, ma szanse zostać wyniesiona na wyższy poziom. W Dead Rising 2 znajdzie się okazja do użycia „zwykłego” kija baseballowego, gitary, krzeseł, koła ruletki, kasy fiskalnej, różnorodnego asortymentu broni strzeleckiej, najeżonej ostrymi kolcami butli z gazem i wielu, wielu innych. Kilka z nich zasługuje na oddzielną wzmiankę.

Prezentacja miecza samurajskiego była doskonałym pretekstem do pokazana nowinek silnika graficznego – w zależności od wykonanego cięcia będziemy mogli pozbawiać naszych przeciwników kończyn, głów czy rozcinać ich efektownie na pół. Widać wyraźnie, że twórcy mają słabość do pił mechanicznych. W trakcie pokazu widzieliśmy związane z nimi dwa typy broni. Pierwszy z nich to wiosło, do którego obu końców przymocowano taśmami włączone piły. Chuck Greene z zapałem wiosłował przez „morze zombie”, sprawnie powiększając licznik zabitych. Jednak wspomniany wskaźnik zupełnie wystrzelił w górę, gdy nasz bohater użył drugiego gadżetu z piłami w roli głównej. Wyobraźcie sobie motor, po bokach którego wirują dwa ostrza. To właśnie na potrzeby tej zabawki twórcy włączyli maksymalną liczbę wyświetlanych zombie – przejażdżka w tłumie na takim motorze to naprawdę bardzo interesujące wrażenie wizualne. „Drill bucket” to z kolei niezwykle interesujące wiaderko kryjące w sobie wiertarkę – jak łatwo się domyślić - idealnie pasujące na głowy naszych przeciwników. Po założeniu tegoż wiaderka na jakiegoś delikwenta świderek w środku zaczyna pracować, a okolica wypełnia się dość charakterystycznym bulgoczącym odgłosem i litrami krwi. I wreszcie na deser pojawiła się broń, która od razu skojarzyła mi się z moim redakcyjnym kolegą, a która jest swego rodzaju żartem/podpisem jej twórców. Szef Blue Castle Games, Dan Brady stwierdził, że w kanadyjskiej produkcji po prostu nie mogło zabraknąć głowy łosia. Tak więc nasz bohater przyozdobiony owym wspaniałym trofeum będzie mógł zwiedzać zakątki Fortune City, atakując przeciwników okazałym porożem.

Mimo bardzo pozytywnych odczuć związanych z możliwościami nowego silnika, który będzie napędzać Dead Rising 2, sama prezentacja pozostawiła pewien niedosyt. Nie dowiedzieliśmy się, niestety, niczego na temat planowanej fabuły, rodzajów zadań, historii samego bohatera itp. Z drugiej jednak strony, targi E3 już na horyzoncie, a koledzy z redakcji już mają wykupione bilety do Los Angeles – jestem pewien, że nie przepuszczą żadnej okazji, aby dowiedzieć się czegoś więcej na temat losów Chucka Greene’a w pełnym zombie Fortune City.
Michał „Misza” Bobrowski