autor: Łukasz Kendryna
Naruto: Ultimate Ninja Storm - zapowiedź - Strona 3
Naruto: Ultimate Ninja Storm, tytuł, który będąc sprawną hybrydą hardcore’owej produkcji i gry casual ma spore szanse na sukces.
Przeczytaj recenzję Naruto: Ultimate Ninja Storm - recenzja gry
Nadchodząca jesień zdaje się być niezwykle obfita dla posiadaczy PlayStation 3. Zapowiedziano nie tylko mnóstwo multiplatformowych tytułów, ale również exclusive’y. Wśród nich znalazł się Naruto: Ultimate Ninja Storm, tytuł, który ma spore szanse na sukces. Nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na europejską premierę, która – i tu niespodzianka – odbędzie się szybciej aniżeli ta w Japonii. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, a medialne gwiazdy pokroju LittleBigPlanet nie przyćmią swym blaskiem konkurencji, już niedługo usłyszymy o Naruto, żółtowłosym ninja.
NADZIEJE:
- dużo godzin wspaniałej zabawy;
- tryb przygody okaże się udany, skutecznie wydłużając rozgrywkę;
- gra nie skończy w cieniu medialnych hitów.
OBAWY:
- brak multiplayera zniechęci do zakupu gry;
- gra szybko się znudzi bez możliwości zabawy przez sieć;
- nikt się nią nie zainteresuje, za wyjątkiem fanów serialu.
Analiza dema
Darmowe demo już od jakiegoś czasu dostępne jest na PSN. Dla tych z Was, którzy nie mogą z niego skorzystać bądź też nie posiadają samej konsoli, przygotowałem krótki opis. Zawarte tu informacje skupiają się w głównej mierze na mechanice walki.

Po zainstalowaniu i uruchomieniu dema zostajemy przeniesieni do ekranu wyboru postaci. Jedynym dostępnym trybem jest pojedynek jeden na jednego. Do dyspozycji gracza oddano dwóch bohaterów: Naruto Uzumakiego oraz jego mistrza Kakashi Hatake. W wersji demonstracyjnej zablokowano możliwość samodzielnego wyboru bohaterów dodatkowych, z tego też powodu Naruto automatycznie otrzymuje pozostałych członków squad 7, czyli Sasuke i Sakure. Kakashi może liczyć na pomoc ze strony Guya.
Przed rozpoczęciem pierwszej potyczki spodziewałem się typowej bijatyki, brak zainteresowania z mojej strony tytułem przed pobraniem dema sprawił, że początek okazał się trudny. Za wszelką cenę próbowałem grać jak w typową nawalankę. Kilka pierwszych pojedynków zakończyło się porażką, dopiero po zapoznaniu się z podstawowymi informacjami odkryłem, na czym polega mechanika walki. Od tego momentu wystarczyło kilka starć, by (jestem graczem z doświadczeniem) osiągnąć perfekcję. Wszystkie, nawet najbardziej zaawansowane techniki okazały się banalnie proste.
Przed przystąpieniem do pisania tejże analizy, postanowiłem przeprowadzić krótki eksperyment. Chcąc zbadać, jak sprawdzą się w boju gracze casual, do zabawy zaprosiłem członków rodziny, którzy na co dzień stronią od gier. Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania, otóż już od pierwszych chwil radzili sobie całkiem dobrze. Nie mieli problemów ani ze sterowaniem, ani też z bardziej zaawansowanymi technikami. Po kilku walkach i krótkim instruktażu byli w stanie przeprowadzać nawet najbardziej efektowne ataki. Gdybym przy pierwszym podejściu do gry zmierzył się z którymś z nich, moja klęska byłaby przesądzona. W tym przypadku doświadczenie obraca się przeciwko graczowi.