Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 22 lipca 2008, 10:12

autor: Jacek Hałas

Space Siege - test przed premierą - Strona 3

Autorzy Dungeon Siege’a tym razem proponują nam przeniesienie się w przyszłość. Czy znacznie uproszczona mechanika rozgrywki nie odstraszy od Space Siege’a wielu sympatyków gatunku?

Przeczytaj recenzję Space Siege - recenzja gry

Obecność cybernetycznych implantów nie jest czymś nowym, niemniej w Space Siege dodanie ich jest sprawą przemyślaną. Przeszczepów dokonujemy w określonych punktach i po znalezieniu właściwych komponentów. W taki oto sposób możemy zmodyfikować siedem różnych części ciała bohatera, zaczynając od sztucznego oka, a kończąc na wymianie całego mózgu. Zamontowanie każdego implantu wiąże się ze zmniejszeniem współczynnika człowieczeństwa. Stopniowe przekształcanie się w maszynę wydaje się być bardzo kuszącą sprawą i domyślam się, że wielu graczy z takiej właśnie opcji skorzysta. Dodawanie implantów pozwala między innymi na zwiększenie szybkości przemieszczania się czy wzmocnienie siły pancerza. Najbardziej wymierną różnicą jest jednak możliwość używania specyficznych zdolności oraz noszenia broni zarezerwowanej dla cyborgów. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że stuprocentowym człowiekiem gra się trudniej, szczególnie że umiejętności „niepodrasowanych” postaci nie są zbyt interesujące. Jedyną motywacją może być więc chęć obejrzenia alternatywnego zakończenia.

Na ubogą warstwę RPG można by narzekać w nieskończoność. Nie zmienia to jednak faktu, że – gdy przychodzi do walki – Space Siege faktycznie staje się dość relaksującym produktem, będącym w stanie zapewnić dużo frajdy. Poziom trudności w testowanej przeze mnie wersji beta ustalony został dość sensownie. Średnio doświadczony gracz wyjdzie cało z większości starć, nawet pchając się między przeciwników. Większe wyzwanie stanowią wyłącznie bossowie, których nie ma jednak zbyt wielu. Warto też wspomnieć o pułapkach w postaci min. Chwila nieuwagi może doprowadzić do utraty sporej ilości energii. W danym momencie można mieć przy sobie maksymalnie cztery apteczki, ale za to na każdej mapie znajdują się punkty, gdzie za darmo regeneruje się zdrowie i manę, a także zapisuje stan gry.

Przeżyło się w elektrowni w Gecko, to przeżyje się i tutaj.

Walka polega głównie na umiejętnym używaniu dostępnych akcji, z uwzględnieniem potrzebnego na ich zregenerowanie czasu oraz ilości energii, przywracanej za każdego zabitego przeciwnika. Dobrą informacją jest to, że dostępne giwery znacznie różnią się między sobą. Generalnie można dokonać podziału na broń skuteczną wyłącznie na niewielkie dystanse oraz na narzędzia zagłady rażące wrogów z bardzo dużych odległości. Mnie z oczywistych względów najbardziej przypadły do gustu pukawki zarezerwowane dla cyborgów, ze szczególnym uwzględnieniem miniguna. Najmocniejszą bronią w grze jest gauss rifle, lecz niestety problemem jest długi czas jego przeładowywania po każdym oddanym strzale. Pochwalić należy opcję umożliwiającą szybkie przełączanie pomiędzy dwiema wybranymi giwerami.

Główny bohater nie działa w trakcie gry w pojedynkę. W dalszej części zabawy pojawia się opcja skonstruowania robota HR-V, pełniącego rolę pełnoprawnego towarzysza na polu bitwy. HR-V jest w stanie korzystać z zarezerwowanych dla siebie umiejętności, choć – szczerze mówiąc – w ferworze walki niekiedy nie mamy czasu, aby dostatecznie się nim opiekować. Robocik w testowanej przeze mnie wersji momentami sprawiał problemy, ignorując rozkazy pozostania przy Walkerze i pakując się między przeciwników czy bezmyślnie biegnąc w stronę min-pułapek. Na szczęście odbudowanie pomocnika jest tanie i proste. Przeciwnicy w Space Siege występują w kilku różnych odmianach. W początkowej fazie gry ma się do czynienia głównie z przerośniętymi robalami, lecz z czasem pojawiają się większe bestie i to takie, które są w stanie dobrze walczyć w zwarciu lub zadawać dodatkowe obrażenia od ognia. W grze natrafimy też na bardziej ludzkich przeciwników, lecz pozwolę sobie ich pominąć, gdyż ich obecność powiązana jest z głównym wątkiem fabularnym tytułu.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?
The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?

Przed premierą

Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?

Elveon - przed premierą
Elveon - przed premierą

Przed premierą

Gods: Kraina Nieskończoności nie było może wielkim hitem, ale też nie było kompletną porażką. Czy to samo, słowiańskie spojrzenie na RPG, wsparte silnikiem Unreal 3 i kilkoma dobrymi pomysłami, może przynieść Elveonowi sukces?

Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2
Widzieliśmy gameplay Beyond Good & Evil 2 – oto 5 najważniejszych cech BG&E2

Przed premierą

Drugi rok z rzędu Ubisoft pokazuje na E3 świetne trailery Beyond Good & Evil 2. Problem polega na tym, że to czyste CGI, na podstawie którego nie da się niczego powiedzieć o samej grze. My mieliśmy możliwość zobaczenia gameplaya z BG&E2.