autor: Jakub Kralka
Drakensang: The Dark Eye - przed premierą - Strona 3
Czy Drakensang: The Dark Eye zapowiadane na Baldur's Gate na miarę dzisiejszych czasów podoła temu zadaniu?
Przeczytaj recenzję Drakensang: The Dark Eye - recenzja gry
Szczególnie interesująco zapowiada się kwestia archetypów, bowiem oprócz tak standardowych postaci jak zamyślony i dumny elf czy gustujący w gorzałce krasnolud z toporem, pojawią się nieokiełznane, a przy tym mordercze Amazonki lub na przykład Gyalskanie, czyli plemię barbarzyńców, którzy potrafią przy pomocy magii obłaskawiać dzikie zwierzęta. Biorąc pod uwagę, że tego rodzaju typów ma być pięćdziesiąt – może być ciekawie. Takie rozwiązania zawsze wyraźnie przedłużają żywotność gier. Oryginalny system dialogów będzie bazował właśnie na takich wyznacznikach jak: przynależność do danego archetypu, charakter, biografia czy upodobania postaci. W zależności od tych czynników rozmowa może potoczyć się w zupełnie różny sposób.

Jak na porządny RPG przystało – oprócz podziałów rasowych nie zabraknie również klas postaci. Na dodatek wszyscy będą mogli zdobywać specjalizacje w dziedzinach takich jak władanie mieczem, alchemia, a nawet handel. Część z umiejętności da się rozwijać na zasadzie ich wyćwiczenia – im więcej razy zostaną użyte, tym lepiej nasza postać je opanuje. To właśnie talenty związane z walką są priorytetem dla studia Radon Labs, choć i pozostałych autorzy wcale nie mają zamiaru ignorować. Dlatego system pojedynków będzie wymagać od graczy ciągłego doskonalenia obranej strategii. Walka, w której zastosujemy jakiś plan, z pewnością okaże się efektywniejsza. Dobry gracz powinien wiedzieć, kiedy dokładnie użyć miecza, kiedy łuku, a także w którym momencie rzucić określone zaklęcie. Przypadki – owszem, mogą dać upragniony efekt – jednak będą dużo mniej skuteczne niż obrana wcześniej strategia. W grze naturalnie nie zabraknie licznych przedmiotów, broni i elementów uzbrojenia, także wzmacnianych magicznie.
W trakcie gry przemierzymy sporą Aventurię, oprócz lasów, łąk, gór czy jezior trafiając także do (przyjaźnie wobec nas nastawionych) wiosek i miast. Oprócz NPC-ów w Drakensang nie zabraknie również różnorodnych przeciwników. I choć produkcji z całą pewnością nie można nazwać hack&slashem, to jednak autorzy chwalą się, że ich wirtualny świat będzie zamieszkiwać kilka setek wrogo nastawionych bestii! W tej sytuacji aspekt fabularny będzie bez wątpienia często przerywany koniecznością złapania za miecz i rzucenia kilku fireballi.
