Tiberium - pierwsze wrażenia - Strona 3
Tiberium kroczy ścieżką wytyczoną przez Command & Conquer: Renegade. Maniakom cyklu gra powinna się spodobać, ale ogólnoświatowego entuzjazmu i ocen na poziomie 90% w branżowych serwisach raczej nie będzie.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Sojusznicze oddziały nie pojawiają się na placu boju automatycznie – tak jak w serii Call of Duty – ale przysyłane są za pośrednictwem transportów powietrznych. Jednostki mogą dołączyć do Vegi wyłącznie w specjalnych strefach, którymi są... pola Tyberium. W trakcie zabawy musimy zatem szukać nowych obszarów pokrytych zielonymi kryształami i przejmować je. Niestety nie dowiedzieliśmy się czy cenny surowiec będzie pełnić podczas rozgrywki inną rolę. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie.
Pomysł z wprowadzeniem specjalnych punktów, w których można otrzymać posiłki, jest niezły. Po pierwsze, sojusznicy nie będą wyrastać spod ziemi w trakcie intensywnej wymiany ognia z wrogiem, a po drugie: gracz będzie mógł sam decydować o tym, jakie wojska chce mieć w swojej drużynie. Martwi mnie jednak to, że liczba jednostek nie jest w żaden sposób ograniczona. Vega może wrócić do punktu odnowy kiedy tylko chce i po prostu uzupełnić oddział o kolejnych wojaków lub mechy. Zdaję sobie sprawę, że GDI nie ma problemów kadrowych i może przysyłać tyle żołnierzy ile dowódca zapragnie, ale wpływa to na poziom trudności zmagań. Gdyby gracz musiał dbać o swój oddział i pilnować się, aby nie ponieść strat, zabawa byłaby znacznie ciekawsza.

Nie ukrywam, że nie jestem również zadowolony z liczby kontrolowanych jednostek. Pierwsze przecieki sugerowały, że Vega będzie mógł dowodzić ośmioma lub sześcioma oddziałami. Tak naprawdę mamy ich tylko cztery. Mówiąc „oddział” mam na myśli trzyosobową drużynę żołnierzy, która może być uzbrojona w karabiny maszynowe lub wyrzutnie rakiet – te ostatnie są bardzo skuteczne wyłącznie przeciwko pojazdom i maszynom latającym. Oddziałem może być również mech, ale tylko jeden. W sumie możemy zatem kontrolować zaledwie cztery maszyny. To naprawdę niewiele.
Mała liczba sojuszniczych oddziałów stawia pod znakiem zapytania spektakularne bitwy z udziałem wielu jednostek, przynajmniej w trybie dla jednego gracza. O wiele lepiej zapowiada się pod tym względem multiplayer, który jak na złość, na spotkaniu zaprezentowany nie został. Przedstawiciele koncernu Electronic Arts ograniczyli się jedynie do stwierdzenia, że w sieci walczyć będą nie tylko gracze, ale również dowodzone przez nich armie. Jeśli te zapowiedzi znajdą potwierdzenie w rzeczywistości, to zapowiada się totalna jatka. Zakładając oczywiście, że autorzy pokuszą się o odpowiednio duże mapy i pozwolą na udział w zmaganiach co najmniej kilkunastu graczom jednocześnie.
To w zasadzie tyle, co mogę powiedzieć Wam o rozgrywce w Tiberium. Działanie broni, w którą wyposażony jest Ricardo Vega, możecie zobaczyć na filmiku z rozgrywki, który pojawił się w Internecie pod koniec stycznia, dlatego też odpuszczę sobie w tym miejscu jej opis. To samo tyczy się grafiki, generowanej w programie za pośrednictwem silnika Unreal Engine 3. Zamiast tego chciałbym się skupić przez chwilę na oprawie dźwiękowej gry, której na prezentacji poświęcono naprawdę sporo miejsca.