autor: Marek Grochowski
Championship Manager 2008 - przed premierą - Strona 3
Każdej jesieni producenci piłkarskich managerów próbują przekonać nas, że to właśnie ich projekt jest tym jednym jedynym, na którego powinniśmy wydać swoje pieniądze. I po raz kolejny jednym z nich jest kolejna odsłona Championship Managera.
Przeczytaj recenzję Championship Manager 2008 - recenzja gry
Podopieczni Eidosa nie zamierzają zostawać w tyle także pod względem graficznej strony swego przedsięwzięcia. Użyta przez nich domyślna skórka o nazwie Ocean sprawi, że menusy staną się bardziej przejrzyste, a udoskonalony silnik meczowy pomoże nam w zorientowaniu się, czy nasi zawodnicy wykonują należycie przydzielone im instrukcje. Jakkolwiek na ekranie zamiast realistycznych sylwetek piłkarzy pojawią się imitujące je bryły w kształcie kręgli, zakres ruchów tychże przedmiotów zostanie rozbudowany i naszym oczom dane będzie oglądać efektowne wślizgi, bramkarskie parady, przepychanki na polu karnym i efektowne zagrania z klepki. Wszystkie te fajerwerki nie wpłyną ujemnie na szybkość ładowania się gry. Wręcz przeciwnie, wiele wskazuje na to, że Championship Manager 2008 będzie najbardziej przyjazną starym komputerom pozycją w segmencie piłkarskich managerów. Nie uświadczymy w niej przesadnej liczby statystyk, które zanudziłyby na śmierć nawet historyków futbolu, nie ujrzymy też efektów mogących wpędzić do grobu maszyny sprzed epoki dziesiątego DirectXa. Odpowiedzialny za grę silnik w mgnieniu oka przetworzy najpotrzebniejsze nam informacje i umożliwi niemalże natychmiastowe kontynuowanie zabawy.

Niezmiernie interesująco przedstawia się kwestia multiplayera, w którym – wbrew panującej ostatnimi czasy modzie – developerzy z Londynu postarają się ukazać pozytywne strony gry offline. Podstawowy tryb head to head pozwoli klientom na zmagania przy jednym komputerze, gdzie domorośli trenerzy będą mogli prowadzić swoje ukochane teamy według ustalonej wcześniej kolejności, zmieniając się co parę minut. Programiści nie ukrywają, że pomysł ten jest wciąż w fazie eksperymentalnej, ale z dużym prawdopodobieństwem ulegnie on rozwinięciu w ciągu kilku następnych sezonów.
Z powyższych słów można wysnuć tezę, że dziecko Beautiful Game Studios ma w tym roku spore szanse na to, by zepchnąć FM-a 2008 z fotelu lidera. Problem polega jednak na tym, że CM nie aspiruje wcale do tego, by stać się produktem dla hardcore’owych odbiorców. Szlifowane na jego potrzeby elementy dedykowane są raczej okazjonalnym graczom – tym, którzy chcą zaliczyć kilka sezonów w ciągu jednego dnia i nie bać się, że wywindowany przez autorów poziom trudności uniemożliwi im zdobycie upragnionych trofeów. Istnieją jednak obawy, że obrany przez angielskie studio target zostanie mu sprzątnięty sprzed nosa przez kolońską grupę Bright Future, ekipę pracującą sumiennie nad nowym wcieleniem konkurencyjnego FIFA Managera. Dziwnym zbiegiem okoliczności produkt wydawany pod sztandarem EA ma ukazać się w tym samym terminie, co Championship Manager 2008.
Marcin „Vercetti” Grochowski
NADZIEJE:
- prostota obsługi i szybkość ładowania;
- system ProZone;
OBAWY:
- niewielka liczba zaawansowanych opcji;