autor: Bartosz Sidzina
Army of Two - testujemy przed premierą - Strona 2
W Army of Two tryb kooperacji nie stanowi miłego dodatku do multiplayera, ale będzie grał pierwsze skrzypce w kampanii.
Przeczytaj recenzję Army of Two - recenzja gry
Pewną nowalijką zaimplementowaną przez programistów z EA jest Aggrometer. To nic innego jak zwykły wskaźnik, informujący nas na którym z bohaterów skupiona jest aktualnie uwaga przeciwnika. Podczas gdy jeden poprowadzi ostrzał na wroga, drugi niepostrzeżenie zajdzie ich od tyłu i bach! Praca drużynowa to to, co tygryski lubią najbardziej, nie ma tu miejsca dla żadnego Rambo. Ponadto możemy używać niektórych przedmiotów (np. wyrwanych drzwi samochodowych) w charakterze osłony. Gdy znajdziemy się na otwartym terenie, aktywowany zostaje tryb back to back. Bohaterowie stają wówczas do siebie plecami i osłaniają siebie nawzajem, eliminując wszystko co rusza się wokoło. Bardzo efektownie to wygląda, zwłaszcza że dzieje się to w zwolnionym tempie. Oprócz wspólnej wymiany ognia, w wielu sytuacjach będzie też potrzebna pomocna dłoń, by gdzieś się wspiąć lub „obadać” teren. W grze pojawią się także wszelkiej maści pojazdy, w których jedna z postaci zasiądzie za kierownicą, a druga za działkiem.
Walka walką, lecz przychodzi też taki moment, gdy nie wszystko idzie po naszej myśli i po prostu zostajemy ranni. Nie, nie umieramy od razu i nie musimy ładować gry od ostatniego checkpointa. Na uratowanie partnera mamy kilkadziesiąt sekund. W pierwszej kolejności musimy go zaciągnąć w bezpieczne miejsce (nie jest on w stanie poruszać się o własnych siłach, jednak pomoże nieco prowadząc ostrzał przeciwnika jedną ręką). Gdy przytargamy przyjaciela za osłonę, musimy zatamować krwotok tamponem. Cała akcja reanimacyjna działa na zasadzie prostej minigry, w której ranny gracz musi wciskać odpowiednie sekwencje klawiszy. Generalnie rzecz biorąc banalna sprawa.
W trakcie kampanii dla jednego gracza wydajemy naszemu partnerowi rozkazy. Mamy cztery komendy do wyboru, przy czym każda z nich wykonywana może być spokojnie lub agresywnie. W zależności od rozkazu partner będzie np. prowadził ostrzał wroga zza osłony, lub pójdzie bardziej na żywioł i zacznie go szturmować. Jeśli zaś skusicie się na partyjkę online, w ruch pójdą Xboksowe headsety, za pomocą których będziecie się komunikować z kompanem.
Przeciw komu będziemy walczyć? Podczas rozgrywki zauważyłem trzy typy przeciwników, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć. Pierwszy z nich to zwyczajne pionki, nie sprawiające najmniejszego kłopotu, których zabijanie to czysta formalność. Drudzy zostali hojniej obdarowani w sztuczną inteligencję i już nieco bardziej kombinują: używają taktyk, ukrywają się za zasłonami, przeskakują z jednej za drugą, próbują zajść nas od tyłu itd. Ta grupka występuje w grze najczęściej. Istnieją jeszcze jednostki uzbrojone podobnie jak my – jedynym sposobem ich eliminowania jest zajście do tyłu lub precyzyjny strzał w głowę.