autor: Marek Grochowski
Football Manager 2008 - przedpremierowy test - Strona 4
Choć na pierwszy rzut oka wszystko wygląda po staremu, deweloperzy z Londynu jak zwykle naszpikowali swój tytuł mnóstwem drobiazgów.
Przeczytaj recenzję Football Manager 2008 - recenzja gry
Spodziewałem się również większego szału w opcjach taktycznych. W teorii miało być pięknie: zmiany przeprowadzane bez zatrzymywania gry i przekładające się natychmiastowo na funkcjonowanie drużyny. W praktyce zaś wyeliminowano jedynie bezużyteczny przycisk Quick Tactics, a do ekranu zwykłej taktyki upchnięto malutki widok z podglądem meczu. Dzięki temu możemy teraz skorzystać z dwóch wariantów rozwiązywania problemów: albo kombinować w ustawieniach zespołu bez pauzowania gry i co rusz spoglądać na biegające po miniaturowym boisku kółeczka, albo spokojnie przystopować mecz, poprawić rzeczy, które działały nieodpowiednio i z powrotem kontynuować zabawę. Niezależnie od wyjścia, które wybierzemy, i tak będziemy zmuszeni do odczekania kilku sekund, aż modyfikacje wejdą w życie. O żadnych zmianach w czasie rzeczywistym nie ma więc mowy. Obiecująco zapowiada się jedynie możliwość dodania piłkarzom podkręconych strzałek biegu. Inna sprawa, że chwilowo działają one dosyć topornie, a żeby je anulować, należy na moment przydzielić piłkarzowi inną pozycję.

W szatni naszej drużyny także bez zmian. Zakres kwestii, jakimi możemy zmotywować swoich piłkarzy, nie doczekał się poszerzenia. Wprowadzono jedynie opcję zasugerowania któregoś z monologów przez naszego asystenta, ale kreatywność pomocniczego coacha została w tym aspekcie bardzo ograniczona i zazwyczaj powtarza on to samo wszystkim zawodnikom, z rzadka decydując się na rozmowy indywidualne.
Dla kontrastu pokuszono się o urozmaicenie wydarzeń poprzedzających same potyczki. Na minuty przed pierwszym gwizdkiem możemy przyjrzeć się ulepszonemu ekranowi Match Preview. Składa się on z charakterystyki kluczowych graczy obu zespołów, przewidywań bukmacherów, opisu tzw. kamieni milowych, jakie mogą zostać osiągnięte w trakcie spotkania, a także krótkiej prognozy od piłkarskiego specjalisty. Opinia komentatora tak jak i inne wymienione wcześniej elementy, zostaje zweryfikowana natychmiast po meczu. Nierzadko dochodzi wówczas do kuriozalnych sytuacji. Obserwator potrafi wychwalać pod niebiosa napastnika z jedną zdobytą bramką, a zapomina całkowicie o ofensywnym pomocniku, który zaliczył hattricka i otrzymał notę 10/10. Gdy przepowiednie na temat wyniku meczu okazały się nietrafione, umie z kolei sprytnie wykręcić się tekstami z gatunku: „Zakładałem ich sromotną klęskę, ale zwycięstwo mnie nie zdziwiło”. Na razie jest to więc typowy figo-fago, choć trzeba przyznać, że pomimo wkradającego się tu i ówdzie bełkotu jego kwestie czyta się ciekawie.